17. my angel

2K 164 188
                                    

Song: Lady Gaga - Judas

HYUNJIN POV.

Przyszedł koniec weekendu, a razem z tym kolejna impreza u Banga. Byłem już stałym bywalcem, więc logiczne dla mnie było to, że pójdę. Nawet Jisung zdeklarował się, że przyjdzie z Minho, co mnie cieszyło, gdyż młodszy zasługiwał by się nieco rozerwać. 

Prawdę mówiąc chciałem pogadać z Felixem i to była moja główna motywacja by iść do Chana. Na uczelni wymieniliśmy kilka prostych zdań. O dziwo blondyn nie był zgryźliwy i uprzejmie prowadził rozmowy więc byłem mocno zaskoczony. 

Miałem nadzieję, że Seungmin z którym dość mocno się zakolegowałem, również przyjdzie, ten jednak miał już plany. Tak więc sam zajechałem pod posiadłość przyjaciela. Przekroczyłem próg ogromnego domu, ruszając w poszukiwaniu znajomych. Przecisnąłem się przez tłum ludzi i dostrzegłem ich w kącie skradających sobie drobne i czułe pocałunki. Nie chciałem psuć ich chwili, pragnąłem by mogli się sobą nacieszyć i czułością miedzy nimi. 

Zrezygnowany udałem się do kuchni w końcu tam kończyłem za każdym razem. Niedbale chwyciłem za czysty kubeczek wypełniając go wódką z sokiem. Wypiłem kilka takich kolejek pod rząd co zdecydowanie nie było dobrym pomysłem. Początkowe poczucie rozluźnienia zamieniło się w mocną nietrzeźwość. Oparłem się o ścianę w salonie przymykając oczy. Gdybym zostawił je otwarte prawdopodobnie bym się wywrócił tak kręciło mi się w głowie. Stałem tam przez kilkanaście minut i zdecydowanie poczułem się lepiej. Nie przeszkadzała mi nawet głośna muzyka, najważniejsze było, że nie kręciło mi się w głowie. 

Niespodziewanie ktoś złapał mnie za rękę ciągnąc za sobą. Zdezorientowany i opóźniony przez trunek płynący w moich żyłach, dopiero po czasie zorientowałem się, że zgrabny blondyn prowadzi mnie na środek salony, przeciskając się jak kot pomiędzy ludźmi. Poczułem dziwną ekscytację, unikał mnie na każdym kroku, a teraz z własnej inicjatywy podjął interakcje. Gdy znaleźliśmy trochę miejsca Lee się zatrzymał, jednak nie obrócił się w moją stronę. Przyciągnął mnie do siebie tak, że jego plecy obiły się o mój tors. Dreszcz ekscytacji spłynął mi po kręgosłupie. Ułożył moje dłonie na swoich biodrach po czym zaczął się kołysać w rytm muzyki. Zrozumiałem aluzję dopasowując swoje ruchy to tych jego. Bujaliśmy się do melodii zatracając się w swoich ciałach, zapachu, dotyku. Wariowałem przez tego mężczyznę. Sunąłem nosem po jego szyi drażniąc go i prowokując. Z dużą satysfakcją obserwowałem dreszcze na jego skórze. Z czasem oboje pozwalaliśmy sobie na więcej. Muskałem jego kark, trącałem jego uszy. 

Odwrócił się w moją stronę, a jego oczy błyszczały jak miliony gwiazd, mimo półmroku doskonale widziałem wypieki na jego twarzy. Był piękny zresztą jak zawsze. Oparł czoło o to moje, przylegając do mojego torsu. Nasze ciała tak ochoczo się o siebie ocierały, w tym nieco wulgarnym tańcu. 

Moje ręce same zjechały na jego pośladki lekko je ściskając, zwaliłbym to na alkohol, jednak naprawdę marzyłem o tym od bardzo, bardzo dawna. Chłopak uśmiechnął się nieśmiało czując gdzie znalazły się moje dłonie. 

- Hwang gdzie z tymi rączkami. - zakpił rozbawiony. 

- Nie mogłem się powstrzymać, poza tym są tam gdzie ich miejsce. - zaśmiałem się lekko, trącając jego nos. 

Piegusek cmoknął moją dolną wargę, przeczesując moje włosy. Był w wyjątkowo dobrym humorze, a to udzielało się i mi. Kiedy patrzyłem w te czekoladowe tęczówki doszedłem do wniosku, że mógłbym się w nich zakochać.

Felix odsunął się nagle ode mnie, splatając nasze palce ze sobą. Zerknąłem na niego pytająco, a ten puścił mi oczko ciągnąc mnie za sobą. I ponownie tego wieczoru bez sprzeciwu szedłem za nim potulnie. Przemierzyliśmy schody, by wyjść na piętro, otworzył jedne z drzwi i wciągnął mnie do pokoju, który okazał się sypialnią gościnną. Zamknął drzwi na klucz po czym rzucił się na łóżko. 

- Zmęczyłem się. - zawołał chichotając cicho pod nosem. - Chodź tu do mnie. 

Parsknąłem na widok pijanego Lee, ale bez słowa ułożyłem się obok niego. Ten sprawnie obrócił się bokiem, by móc na mnie patrzeć. Spojrzałem na niego, był idealny, taki beztroski i wesoły. 

- Jesteś jeszcze piękniejszy, kiedy się uśmiechasz. - wyrwało mi się. 

Młodszy zarumienił się, zagryzając wargę by zahamować wpływający na jego usta uśmiech. Trąciłem palcem jego usta, uwalniając dolną wargę. 

- Nie hamuj uśmiechu Lee, twoje szczęście sprawia, że jesteś atrakcyjniejszy. - powiedziałem groźnie, a ten zachichotał.

- Mogę cię pocałować? - zapytał nagle, niepewnie zerkając w moje oczy.

Nie odpowiedziałem, po prostu przyciągnąłem go jednym ruchem do siebie. Złączyłem nasze usta, a spomiędzy warg uciekły usatysfakcjonowane sapnięcia. Pieszczota była delikatna i namiętna w żadnym wypadku nie był to pocałunek pełen pożądania. Czule ocieraliśmy o siebie nasze wargi, łącząc co jakiś czas również nasze języki. Felix cicho mruczał pod moim dotykiem na jego udach, talii, pośladkach. Dawaliśmy sobie tonę przyjemności, nie posuwając się dalej.

 Oderwaliśmy się od siebie z trudem. Oboje zdyszani i zmęczeni. Wykorzystałem fakt, że był blisko i wtuliłem w moje rozgrzane ciało, chciałem, żeby był blisko. Ucałowałem jego czoło, a on rozluźnił się w moich ramionach. Schował twarz w zagłębieniu mojej szyi, przerzucając nogę przez moje ciało. To byłe miłe i takie dziwnie właściwe. Głaskałem jego plecy trzymając go w ciepłym uścisku.

- Czasami.. - odezwał się niepewnie. - ..czasami przeraża mnie to jak bardzo bezpiecznie się przy tobie czuję. - dokończył, wtulając się we mnie jeszcze mocniej. 

- To chyba dobrze. - wymamrotałem w jego włosy.

- Boję się, że się uzależnię od tego uczucia, a ono zniknie. - westchnął. 

- Nigdzie się nie wybieram. - odparłem, przeczesując blond czuprynę. 

Przez chwilę milczeliśmy, słyszeliśmy jedynie stłumione dźwięki muzyki z dołu. Chłopak bawił się sznurkami mojej bluzy, a ja po prostu odpoczywałem. Wzdrygnąłem się na delikatny dotyk tuż nad moim obojczykiem. Lee w skupieniu przejeżdżał opuszkiem po jednym wybranym miejscu. Czułem jak drżą mu dłonie, a kiedy dostrzegłem załzawione oczy zmartwiłem się.

- Przepraszam.. - wydukał, a pierwsza smuga utworzyła się na jego poliku. 

Pospiesznie starłem ją kciukiem, całując miejsce w którym się pojawiła.

- Co się stało? - zapytałem cicho. 

- T-to ja to ci zrobiłem, prawda? - wyszeptał, dotykając ponownie tego jednego miejsca nad obojczykiem. 

Wtedy zrozumiałem, mówił o bliźnie po przypaleniu. Nie miałem mu tego za złe, ale rzeczywiście ślad został, nie myślałem, że nawet się tym przejmie. 

- To nic takiego nie przejmuj się tym. - wymamrotałem. 

- Przepraszam, jestem takim debilem, powinna mnie zajebać, gdy miała okazje to nigdy bym ci tego nie zrobił. - załkał, a ja starałem się zrozumieć drugą część tego zdania.

- Ćsiii, to nie jest warte twoich łez Felix. Nie płacz myszko. - starałem się uspokoić pieguska, ale udało mi się to dopiero, kiedy zasnął. 

Podczas snu był niczym aniołek, śliczny, nieskazitelny. Przytuliłem go mocno pozwalając sobie również odpłynąć w krainę snu. Trzymając tego skrycie wrażliwego studenta w swoich ramionach. 


Lix czasami potrafi być miły i uroczy, moze w koncu przejdzie glow up.

Przepraszam Was, za zaniedbanie ostatnio wattpada, uwikłałam sie w relacje, w ktorej pewna osoba, nie akceptuje zadnej z moich pasji i dla swietego spokoju odpuszczam by nie bylo awantury. Postaram sie jednak wrocic tu w 100%. Ciezki czas po prostu.

Kocham Was najmocniej moi przyjaciele najlepsi.
•Klaudia•
☆☆☆☆☆☆☆☆☆

𝖓𝖊𝖋𝖆𝖗𝖎𝖔𝖚𝖘 || hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz