22. lost

1.9K 168 365
                                    

Song: Stray Kids - Scilent Cry

FELIX POV.

Dochodziła szósta rano, a ja nie spałem. Nie potrafiłem, gdy wtulony w moją klatkę piersiową spał ten mężczyzna, który dał mi nadzieję na lepsze jutro. Nie wiedziałem co czułem do bruneta, ale ufałem mu. Tak cholernie mu ufałem, co było do mnie niepodobne. Nawet Minho, którego znałem tyle czasu nie wiedział o mnie większości rzeczy, które poznał Hyunjin. Początkowo też przystojny chłopak irytował mnie jak mało kto, miałem ochotę zrobić mu największą krzywdę, ale później okazało sie, że był jedną osobą, która podała mi rękę, kiedy tego potrzebowałem. Student nie był mi obojętny. Uczucie, które poczułem, przerażało mnie.

Dla mnie nie istniało coś takiego jak miłość, a jednak przy starszym miałem wrażenie, że ją czuje. Nie zasługiwałem na niego i nie byłbym dla niego dobry, gdyż byłem zły do szpiku kości. Nie potrafiłbym zmienić na dłuższą metę swojego zachowania dla niego, nawet jakbym chciał.

Tym razem nie uciekłem, pozwoliłem sobie na poranek w tak wybornym towarzystwie. Hyunjin był piękny, nawet podczas snu wyglądał idealnie. Gładziłem jego delikatną skórę. To było nierealne. To tak jakby anioł z diabłem na chwilę pozwolili by ich drogi się przeplotły. Jedna część mnie tak desperacko pragnęła go w swoim życiu, gdyż znalazła w nim oparcie, a druga tak bardzo go nie chciała, wiedząc, że to zakończy dotychczasowy schemat.

Chłopak poruszył w śnie, oplatając mnie mocniej ramionami. To było takie inne, w głębi czułem jakie to właściwe i wspaniałe. Jedyne czego pragnąłem to nacieszyć się tą chwilą. Ucałowałem czoło chłopaka, by kolejno musnąć jego polik. Żałowałem, że przyszedłem do chłopaka poprzedniego wieczoru. Żałowałem, że widział to wszystko. To dało mi nadzieję, a ja nie znosiłem jej czuć. Mój mózg chciał powrotu do starego życia.

Byłem już zdeterminowany, by wygrzebać się z przytulenia Hwanga i po prostu wyjść i nigdy więcej się do niego nie odezwać, ale kiedy natknąłem się na jego piękne zaspane tęczówki przypadłem.

- W końcu mogę się obudzić przy tobie. Nawet nie wiesz ile razy o tym marzyłem. - wymamrotał, składając buziaka na mojej brodzie.

Zapomniałem o wszystkim co dręczyło moją głowę liczył się tylko on. Nie potrafiłem zachamować uśmiechu, kiedy Hyunjin tak wesoło unosił kąciki ust.

- Nie mogłem się wydostać tak mnie mocno trzymałeś. - zażartowałem.

- Bałem się, że pójdziesz jak będę spać. - westchnął brunet. - Chcesz się zabrać ze mną na uczelnie? - zapytał.

Czarne myśli z powrotem nawiedziły moją głowę. Musiałem odsunąć się od niego, nie mogłem poczuć za dużo. Nie chciałem być za bardzo do niego przywiązany.

- Nie trzeba. - rzuciłem wymijająco.

Nadeszła pora, by ukrócić nieco tej relacji. Widziałem zawód w oczach starszego.

- Żałujesz? - zapytał cicho.

Jego oczy kryły tyle bólu, wiedziałem, że bał się usłyszeć odpowiedź i wcale mu się nie dziwiłem. Z wyrzutami sumienia otwarłem usta.

- Żałuję. Przepraszam Hwang. - mruknąłem skruszony.

Nawet jeśli prawda była zupełnie inna. Nie musiał wiedzieć, że to była najlepsza noc w moim życiu, że najchętniej spędziłbym każdą kolejną w jego ramionach. Musiałem go teraz zranić by on później nie zranił mnie.

- Naprawdę nic do mnie nie czujesz? - rzekł smutno.

Nie odpowiedziałem, pękło by mi serce gdybym mu skłamał prosto w oczy. Nie spodziewałem się, że chłopak nagle pocałuje mnie tak słodko w usta. Tak ostrożnie sunął wargami po tych moich jakby bał się, że się rozpadnę na kawałki. Moje ciało i podświadomość automatycznie oddały pieszczotę, czerpiąc z niej jak najwięcej się da. Chciałem być tak całowany do końca moich dni. Oderwał się ode mnie po chwili i spojrzał tymi ślicznymi oczami wprost w moje.

- To naprawdę nic dla ciebie nie znaczyło? - zapytał niemal szeptem.

- Przepraszam, ale nic. To było po prostu przyjemne. - odpowiedziałem beznamiętnie, mimo że w środku krzyczałem.

- Oh rozumiem... - wydukał, odsuwając się ode mnie na bezpieczną odległość.

Błagam powiedz, że mi nie wierzysz.

Zatrzymaj to, powiedz mi, że poradzimy sobie ze wszystkim razem.

Pocałuj mnie jeszcze raz.

Miałem mętlik, ale wiedziałem, że dla niego będzie lepiej jeśli tak toksyczna i zepsuta osobą, będzie się trzymać z daleka.

To co poczułem przy nim było niesamowite. Nie chciałem go tracić, ale nie zasługiwałem na to co mógł mi dać, byłem problemem dla praktycznie całego świata, nie mogłem być nim również dla Hyunjina.

- Hwang możemy się przecież no wiesz... przyjaźnić... - wymamrotałem.

- Um... Jasne. Wiesz, że oferta dalej aktualna? Moje drzwi są zawsze dla ciebie otwarte i możesz na mnie liczyć. - powiedział z miłym uśmiechem, jednak ten nie sięgał jego oczu.

- Dzięki Hyun. - udało mi się mruknąć.

Słowa starszego wzruszyły mnie. Mimo wszystko on dalej był dla mnie taki dobry. Troszczył się o mnie i martwił, a ja po prostu można by uznać, że bawiłem się nim. To było dla mnie za dużo. Wstałem z łóżka, ubierając się. Musiałem wrócić do domu nawet jeśli to oznaczało, że matka nie wypuści mnie ponownie z niego żywego. Bałem się ze jeszcze chwila i rozpłacze się przy starszym jak małe dziecko.

Młody mężczyzna wstał za mną i również ubrał się w pierwsze lepsze rzeczy, które dostrzegł. Bez słowa skierowałem się do wyjścia, on jednak nie odpuścił, szedł uparcie za mną. Już miałem łapać za klamkę, kiedy poczułem chwyt na nadgarstku.

- Felix... - wyszeptał z bólem.

- Proszę zostaw mnie. - burknąłem drżącym głosem.

Dzieliły mnie sekundy od płaczu.

- Nie idź. Nawet jeśli nic do mnie nie czujesz i lubię cię jednostronnie... Nie wracaj do domu. Nie jesteś tam bezpieczny, a ja nie zniosę niewiedzy, czy akurat w tym momencie twoja matka robi ci krzywdę. - wydukał błagalnie.

Nie zasługiwałem na niego.

- Pozwól mi odejść. - załkałem nie mogąc znieść tego co działo się w mojej głowie.

Student objął mnie, przylegając do moich pleców. Trzymał mnie mocno w ciepłym uścisku, którego tak bardzo potrzebowałem.

- Możesz mnie nienawidzić, krzyczeć czy bić, ale twoje bezpieczeństwo jest dla mnie ważniejsze. Nie wiem co się dzieje w twojej głowie, nie wiem dlaczego tak bardzo mnie odpychasz, ale chce żebyś wiedział, że ja zawsze będę po twojej stronie nie ważne co. - rzucił pewnie, a ja już po prostu płakałem.

- Nie mów tak, nie rób mi nadziei.

- Akceptuję każdą wersje ciebie. Tą arogancką i zadziorną, tą wrażliwą i kochaną, tą zbłąkaną i niepewną. Przy mnie możesz być sobą, nie musisz udawać. - wyznał, a ja po prostu pozwoliłem sobie wtulić w niego bardziej.

Dzięki niemu wierzyłem, że da radę mnie naprawić i zmienić raz na zawsze, nawet jeśli to nie będzie proste.





Chłopaczyna się nieco pogubił. Wybaczcie mu.

Kocham Was!
•Klaudia•
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

𝖓𝖊𝖋𝖆𝖗𝖎𝖔𝖚𝖘 || hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz