27. broken boy

1.8K 155 156
                                    

Song: Stray Kids - Story That Won't End

HYUNJIN POV.

Zrobiliśmy projekt, a nasze drogi się niemal całkowicie rozeszły. Tak mógłbym opisać moje stosunki z Lee na tamten moment. Nie było minuty, w której nie żałowałem, że przyznałem, że lubię kogoś innego niż on. Zdystansował się. Unikał mnie, albo wszystkiego i wszystkich, gdyż rzadko się pojawiał na uczelni, a minęły już dwa tygodnie od spotkania. To nie było do niego podobne, mimo wszystko uczęszczał na większość zajęć, a teraz na prawie każdych go nie było. Martwiłem się, cholernie się martwiłem. Nie pomagał fakt, że nawet jego znajomi nie wiedzieli co się dzieje i mieli problem ze skontaktowaniem się z nim..

Dzwoniłem, pisałem bez odzewu, czasami uraczył mnie krótką wiadomością, która dawała mi sygnał, że w ogóle żył. Seungmin sprawiał, że czułem się coraz bardziej osaczony, ciągle chciał się spotykać, a ja miałem już dziwne uprzedzenie po sytuacji z Felixem, kiedy prawdopodobnie straciłem jego sympatię bezpowrotnie. Wiedziałem, że Kim nie był niczemu winny, ale Lee był dla mnie tak ważny iż nie potrafiłem znieść faktu, że pośrednio nasze drogi rozeszły się przez przyjaciela.

Kiedy pojawił się na zajęciach, po tak długim czasie nieobecności, miałem ochotę krzyczeć ze szczęścia. Byłem taki szczęśliwy na początku, a później dostrzegłem szczegóły. Schudł, wyglądał na mocno przygnębionego. Dostrzegłem kilka zadrapań i siniaków, niestety wiedziałem kto mógł być ich autorem na jego ciele, a to sprawiało, że złość zalewała mnie od środka.

Obserwowałem go cały czas, nie rozmawiał z nikim, nawet z Lee co było naprawdę niepokojące. Większość czasu wgapiał się w kartkę zeszytu bawiąc się długopisem. Był nieobecny. Wyglądał zupełnie inaczej niż wtedy gdy go poznałem. Ten kontrast był zdecydowanie za duży, wręcz nienaturalny.

Jak tylko zajęcia się skończyły, ten jak poparzony opuścił sale, a ja nie zdążyłem go złapać. Zniknął mi z oczu. Nie wiele myśląc poszedłem do fioletowłosego chcąc wyciągając jakieś informacje, które mógłby mi pomóc.

- Minho mogę zająć chwilkę?

- Tak, co tam? - zapytał, ale był jakiś roztargniony.

- Wiesz co się dzieje z Felixem? - zapytałem wprost.

- Właśnie nie i to doprowadza mnie do szału. - westchnął.

- Martwię się o niego. - wyznałem.

Liczyłem na słowa pocieszenia lub cokolwiek co pozwoliłoby mi się mniej martwić. Jednak to co powiedział jedynie pogorszyło moje nastawienie.

- Ja też Hwang, uwierz mi ja też, tak cholernie mocno.

To uderzyło mocniej, jego najlepszy przyjaciel był bezradny. Blondyn zamknął się na nas całkowicie. Nie wiedziałem co mam zrobić, to było ciężkie i przytłaczające. Cały czas miałem to okropne przeczucie, ciążyła jakąś negatywna aura.

Szukałem go po całym budynku tak bardzo pragnąc go znaleźć. Pragnąłem z nim porozmawiać choć na chwilę usłyszeć jego głos. Kiedy zbliżały sie kolejne wykłady, zobaczyłem jak wchodzi do auli. Uciekła mi kolejna okazja do rozmowy.

Czułem się tak okropnie, jego rozbicie udzielało się i mi, miałem wrażenie, że czuję to przygnębienie, które czuje on. Zauważyłem go z telefonem na podstawce, wpadłem na najbardziej banalny sposób, by zwrócić uwagę jasnowłosego. Wystukałem szybką wiadomość "spójrz na mnie proszę". Śledziłem jego reakcję, kiedy ekran się podświetlił, a on zmieszany spojrzał na powiadomienie. Wyglądał jakby się zastanawiał, ale po krótkim przemyśleniu zablokował urządzenie. Nie zamierzałem się poddać, wysłałem kolejną "błagam popatrz na mnie". Tym razem chłopak zaczął się wahać, minęło kilkanaście sekund, a on pokręcił głową w rezygnacji i odwrócił się w moją stronę.

Spotkanie naszych tęczówek, było trudnym doświadczeniem. Mówi się, że oczy człowieka to zwierciadło duszy, że z nich wyczyta się wszystko. Tak było w tym wypadku, ból, zmęczenie, niepewność... Felix wyglądał na zmarnowanego i tak prawdopodobnie się czuł.

- Martwię się, uśmiechnij się proszę. - powiedziałem do niego niemo, chłopak zczytał sens zdania z ruchu moich warg.

Uśmiechnął się lekko, ukazując słabo kciuk w górę, nie było to w ogóle przekonujace, gdyż uśmiechały się jedynie kąciki jego ust. Zwrócił się ponownie w stronę wykładowcy. Nikła interakcja z mężczyzną, wcale nie polepszyły mojego humoru.

Po skończonych zajęciach, wyszedłem z sali, wszystkie wykłady były na dziś skończone, więc po zabraniu kurtki z szafki, skierowałem się do wyjścia. Nagły ciężar na ramieniu nieco mnie przestraszył. Zerknąłem w tamtą stronę, Seungmin uwiesił się na mojej szyji śmiejąc się lekko, roztrzepał mi przydługawe włosy. Normalnie może nie miałbym z tym problemu, ale to nie był dobry moment. Wręcz irytowała mnie jego ignorancja na mój podły nastrój.

I może bym się z nim posprzeczał, gdyby nie wyłapanie czekoladowych tęczówek, które przyglądały się nam z zawodem i smutkiem. Zamarłem. Nie tak to miało być, Kim wszystko psuł, pojawiał się w najmniej odpowiednich momentach. Blondyn odszedł pospiesznie, a ja zacząłem panikować, nie chciałem by źle to zrozumiał. Przez chwilę analizowałem, ale w końcu odepchnąłem ciemnowłosego od siebie i bez tłumaczenia i zwracania uwagi na jego wołania ruszyłem biegiem za Lee. Wybiegłem na dziedziniec rozglądając się zdyszany jak szaleniec. Musiał tam być, nie mogło być inaczej. Przeliczyłem się, nie było już go. Spóźniłem się. Miałem ochotę krzyczeć z bezsilności. Po raz kolejny źle zrozumiał sytuacje, gdybym wiedział, jak totalnie go rozwalam swoim zachowaniem, które nie do końca było celowe....








Tak na wszelki wypadek przypomnijcie sobie TW heh

Kocham Was!
•Klaudia•
☆☆☆☆☆☆☆☆☆

𝖓𝖊𝖋𝖆𝖗𝖎𝖔𝖚𝖘 || hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz