10. accident

1.8K 163 179
                                    

Song: Mamamoo- Starry night

HYUNJIN POV.

Nigdy w życiu nie myślałem, że ktoś zrani mnie do tego stopnia, że będę siedzieć w mieszkaniu przez kilka dni nie mogąc wstać z łóżka. Poczułem się upokorzony i totalnie zawiedziony zachowaniem blondyna. Najbardziej denerwował mnie fakt, że moje serce dalej biło mocniej na samą myśl o mężczyźnie. W czwartek w końcu zmobilizowałem się, miałem dużo czasu na przemyślenia. Zawalałem studia przez faceta, który nie był tego wart. Chciałem wrócić mocniejszy. Mimo, że byłem silny i pewny, obawiałem się wracać do college'u w obawie przed spojrzeniami wszystkich. Jednak mogłem to obrócić w drugą stronę. To ja mogłem po prostu chcieć go przelecieć. Znałem swoją wartość on nie był mi potrzebny do szczęścia.

Z głową przepełnioną takimi myślami, ubrałem się starannie dobierając ubrania, ułożyłem włosy, musiałem wyglądać dobrze, pokazać, że jest u mnie dobrze, że nie przejąłem się tym co zrobił.

Pod budynkiem byłem przed czasem. Dumnie z uniesioną głową, było kilka ciekawskich spojrzeń, ale starałem się to zignorować. Po głębokim wdechu wszedłem do auli. Poczułem na sobie ten jeden intensywny wzrok na sobie, ale udawałem, że mnie to nie rusza. Zasiadłem koło Jisunga, który nie wyglądał najlepiej.

- To prawda Hyun? To co mówią? - zapytał smutno.

- Jeżeli mówisz o tym, że Felix mnie upokorzył i zdeptał moje uczucia oraz nadszarpnął zaufania to tak. - prychnąłem.

- Przykro mi, on nie jest ciebie wart. - mruknął pocieszająco.

Uśmiechnąłem się lekko i przez całe zajęcia skupiłem się na wykładowcy, nie chcąc więcej zaprzątać sobie głowę Lee. Ignorowałem palące spojrzenie chłopaka, nie chciałem mu dawać swojej atencji. Nie wychodziłem nawet na przerwę w obawie, że go spotkam. Cały dzień go unikałem jak ognia.

Tylko raz nasze tęczówki się zetknęły, on jednak nie spodziewał sie zobaczyć w moich obojetności. Bolało i obiecałem sobie, że nigdy mu nie wybaczę tego co zrobił. Nie po tym wszystkim.

Jednak moje problemy tego dnia też nie były aż tak istotne, martwiłem się o Jisunga. Mało mówił, nic nie zjadł, jedynie pił trochę wody. Był blady, i zmarnowany oraz ignorował moje pytania o samopoczucie.

Po skończonych zajęciach, skierowaliśmy się razem do wyjścia, po drodze skoczyłem jeszcze do łazienki. Han zdeklarował, że poczeka przed. Byłem w trakcie wycierania rąk, kiedy drzwi do pomieszczenia zaskrzypiały. Mimowolnie zerknąłem w tamtym kierunku, dezorientując się widząc tam blondyna. Przez chwilę wgapiałem się w niego beznamiętnie, by kolejno szybko zabrać swoje rzeczy. Wyminąłem go, a ten złapał moj nadgarstek, chcąc mnie zatrzymać. Jego wyraz twarzy wskazywał na to, że chce coś powiedzieć, ja jednak bez słowa wyszarpałem rękę z uścisku, wychodząc z łazienki. Nie biegł za mną, chyba rozumiał jak bardzo zjebał. Skłamałbym jednak, że jego dotyk nie przyprawił mnie o dreszcze.

Zaraz po opuszczeniu toalety, ukazał się moim oczom Jisung z przymknietymi oczami. Wyglądał naprawdę źle, może jakby był chory. Zmartwiony podszedłem do młodszego.

- Hannie co się dzieje? Marnie wyglądasz. - westchnąłem.

- Nic mi nie jest. - jednak jego stan wskazywał na coś innego.

Był niemal biały, miał podkrążone oczy a na skroni dostrzegłem kropelki potu. Przeszliśmy część dziedzińca naszej uczelni, kiedy nagle mężczyzna upadł bezwładnie na ziemię. Przestraszony od razu doskoczyłem do chłopaka.

- Jisung ocknij się... cholera... - nie wiedziałem co robić, jak w amoku wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem po odpowiednie służby.

Godzinę później, siedziałem przy łóżku nieprzytomnego bruneta. Bałem się o niego, był moim naprawdę serdecznym przyjacielem. Nie chciałem, by coś mu się stało. Zmartwiony chodziłem tam i z powrotem.

Po pewnym czasie do sali szpitalnej wszedł lekarz z pielęgniarką. Przejęty podszedłem do nich, czekając na infromacje.

- Co z nim? - zapytałem drżącym głosem.

- Rodzice pacjenta zostali poinformowani, powinni być tu w przeciągu jednego dnia. Pacjent mocno niedożywiony wkradła sie mocna anemia, organizm jest wczerpany. Czy orienuje się Pan czy Pan Han się głodził?

- Umm, zauważyłem, że mało jadł i często burczało mu w brzuchu. - przyznałem, a lekarz coś zapisał w karcie obserwacji.

- Dobrze, bardzo proszę w miarę możliwości trwać przy pacjencie, dopóki opiekunowie nie przyjadą.

- Dobrze. Czy wiadomo kiedy się obudzi? - zapytałem.

- Nie wiemy, to zależy od tego ile jego organizm będzie potrzebował odpoczynku.

- Rozumiem. - odparłem, po czym usiadłem przy łóżku Jisunga.

Delikatnie głaskałem jego dłoń. Naprawdę się martwiłem, chciałem się dowiedzieć dlaczego do tego doszło, czemu nie jadł, co się właściwie stało.

Spędziłem w szpitalu kolejne kilka godzin. Uczyłem się, sprawdzałem social media odpisując ciekawskim, gdyż plotka o zdarzeniu rozniosla sie po college'u, czasami po prostu mówiłem do młodszego chcąc się wygadać i dać mu atencje nawet jak nie był świadomy. Tak było do czasu krzyku z korytarza.

- Ja musze tam wejść! Błagam muszę go zobaczyć! - doszedł do mnie bezradny głos, który brzmiał znajomo.

Ktoś ewidentnie wykłócał się z personelem, a ja zmieszany awanturą, wyszedłem z sali. Dostrzegłem fioletowowłosego, trzymanego przez personel.

- Nie mogę Panu pozwolić wejść. - powiedział doktor, a chłopak jęknął cierpiętniczo.

Upadł na kolana przed starszym mężczyzną, wprawiając mnie w szok. Nigdy go takiego nie widziałem, takiego przerażonego, zdeterminowanego.

- Proszę go wpuścić, znam go to bliska osoba. - rzuciłem, zwracając uwagę wszystkich.

Lekarz się wahał, ale widząc moje uparte spojrzenie kiwnął niemrawo głową.

- Pod warunkiem, że Pan również będzie w pomieszczeniu, to co robimy nie jest zgodne z procedurami.

Pokiwałem głową na potwierdzenie, a starszy Lee podszedł do drzwi.

- D-dziekuję. - wydukał, wchodząc do środka.

Od razu podbiegł do specjalistycznego łoża. Jęknął boleśnie, a po chwili usłyszałem głośny szloch.

- Sungie... skarbie... - wyszeptał smutno, od razu siadając na krańcu materacu.

Obserwowałem jak ostrożnie głaskał jego czuprynę, wylewajac kolejne łzy. Uczucie które zauważyłem w Minho, gdy tak uparcie trwał przy mężczyźnie, było piękne, bezinteresowne.

- Kocham cie. Słyszysz? Kocham cie najbardziej na świecie. - wyznał cicho, całując czoło Hana.

Ciekawiło mnie co stało za ich historią, ale wiedziałem, że to nie jest odpowiedni moment ja jakiekolwiek pytania.

Siedzieliśmy w ciszy, nie chciałem przeszkadzać Lee w tej trudnej dla niego chwili. Fioletowowłosy przeniósł się na na krzesło obok aparatury trzymając swojego ukochanego za dłoń, która całował co jakiś czas.

- Dziękuję, że stanąłeś za mną i mogę być przy nim. - odezwał się nagle.

- Wiem, że Ty też tak byś tak postąpił. - odparłem. - Dlaczego tak go traktowałeś, gdy jak widzę wciąż darzysz go uczuciem? - zapytałem zaintrygowany.

- Myślę, że wkrótce sam się przekonasz dlaczego... - mruknął i od razu spochmurniał.

TROCHE WIECEJ HISTORII JISUNGA, ALE TO DLATEGO ZE TO TEZ WAZNY WATEK JEST HIHI

KOCHAM WASSS ZAWSZE O KAZDEJ PORZE.
•Klaudia•
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

𝖓𝖊𝖋𝖆𝖗𝖎𝖔𝖚𝖘 || hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz