-Są wszyscy?- spytał Angel gdy zdążyliśmy wejść do helikoptera, a ten wzniósł się w przestworza. Do akcji wkroczył Kapitan, który zaczął liczyć załogę.
-Są wszyscy- przytaknął mu Ameryka.
-Hej szefie!- usłyszeliśmy głos w głośnikach- jeśli mnie oczy nie mylą to widziałem tu mojego starego przyjaciela zapominajka!
-Ty lepiej zajmij się lataniem, bo skończy się jak z samolotem!- krzyknął mu Logan gdy usłyszeliśmy w głośnikach śmiech. W tym samym momencie maszyna się zatrzęsła- bo przyjdę do ciebie!
-Nic się nie zmieniłeś- nie przestawał się śmiać, pilotując dalej, jednak, na szczęście, turbulencje ustały.
- Widzę, że się znacie- zaśmiałam się, wycierając ręką krwawiące czoło.
-To Remy Lebeau, zwany też Gambitem. W sumie nawet nie wiem, jak się poznaliśmy, ale ...- zatrzymał się gdy spojrzał na mnie, marszcząc brew- ej no co tak stoicie? Może opatrzycie rannych?!
-Gambit miał racje, nic się nie zmieniłeś- za nim pojawiła się kobieta o krótko sciętych białych włosach. W pomieszczeniu migiem uniósł się lekki wiaterek, który delikatnie zaczął powiewać moimi długimi włosami.
-Saturnina, poznaj Burze- podniósł brew gdy kobieta o śniadej karnacji podeszła do mnie, po czym kucnęła, przecierając moją ranę.
-Co się stało, że wasz samolot się rozbił?- spytała, patrząc to na mnie to na niego.
-Wystarczyło, że Saturnina była za sterami- wtrącił się Tony gdy wywróciłam oczami.
-Nie słuchajcie go, to przez naukowców i ich podwładnych, którzy do nas strzelali- przedstawiła swoją tezę Lana.
-Ale po co?- spytał Blaszak, nie widząc w tym sensu.
-Mieli dość już twoich sarkastycznych komentarzy- zaśmiał się Cyklop gdy Stark zaczął go przedrzeźniać.
-Chłopaki, nie czas na sprzeczki- blondyna klepnęła lekko w ramie Scotta, po czym odwróciła jego twarz do siebie- przestań się odwracać, bo tej rany nigdy ci nie przemyje.
-Oj siostra, będziesz dobrą mamą- w naszym pomieszczeniu zjawił się kolejny superbohater, który miał przewieszony przez ramie łuk. Ubrany był w ciemno różowy strój. Kolejny przebieraniec.
-Ona każdego tak niańczy- zaśmiałam się, lecz od razu syknęłam, ponieważ rana zaczęła mnie szczypać.
-Nie ruszaj się- powiedziała mi Burza- idę po igłę, muszę ci to zszyć- jak tylko skończyła zdanie, a ja załapałam jego sens, ulotniłam się stamtąd, zamykając się na cztery spusty w łazience.
- ... wspominałem ci, że boi się igieł?- podniósł brew Logan z cwaniackim uśmiechem gdy Burza westchnęła.
-Zostawiam cię na chwile a tu o! Co się dzieje- ciągnął dalej Hawkeye, siadając przy swojej ukochanej siostrzyczce.
-Nie masz przypadkiem strzał do polerowania?- uśmiechnęła się do niego Eveline, gdy ten pokiwał głową rozbawiony.
-Jakbym zaczął, to nigdy bym nie skończył.
-Dlatego ja wole mieć lasery w oczach- wtrącił się Scott, gdy blondyna uśmiechnęła się do niego promiennie.
-Ej ludzie! Widzieliście Ksenie?- spytał Thor, zjawiając się nagle u nich. Wszyscy pokiwali przecząco głową, szukając ją dookoła, jednak nikt nie mógł jej dostrzec. Kilkanaście metrów dalej w łazience siedziałam ja ... ciemno było, nie powiem, jednak nie mogłam nic zrobić, ponieważ nie wiedziałam, gdzie jest włącznik. Na szczęście prawie od razu udało mi się go znaleźć i w łazience ukazała się światłość no i ... krzyk! Moja reakcja na krzyk to taka, że też zaczynam krzyczeć.
CZYTASZ
X-Mengers Assemble | Avengers and X-Men Fanfiction
FanfictionHej! Jestem Saturnina Halliwell i mam 22 lata. Młodziak nie? Może i młodziak, ale o dowód to mnie nie zapytali, jak stwierdzili, że porobią sobie na mnie eksperymenty... Że X-Mengersi? A nie, nie. To nie oni mnie tak urządzili. Oni mnie uratowali. A...