Rozdział 11

55 4 6
                                    

-Ja?- spytała, wskazując na siebie.

-Nie, stół! Stoliku, opowiesz nam, jak stałeś się stolikiem?- odwróciłam się do stolika, gdy Ksenia zaczęła się głośno śmiać. Tymczasem ...

-Jak myślisz, Uran się jutro pojawi?- zaczął Tony, przechadzając sobie po siedzibie.

-Za chwile ci się planety skończą- pokiwał głową Logan- na pewno się pojawi. Podąsa się podąsa, ale przyjdzie.

-Ty ...- zatrzymał się Blaszak- czy to przypadkiem nie nasz Kapitan tam stoi?- wskazał na stojącego przed nimi człowieka odwróconego tyłem.

-Chyba tak, ale co on tak stoi?- zdziwiony Rosomak podszedł do niego i pomachał mu ręką przed oczami- jak głaz.

-Kapitanie!- krzyknął Tony, przybliżając się- Steve!- wrzasnął mu do ucha, gdy ten się wreszcie przebudził- witam wśród żywych szefie.

-Tony?- spytał zakłopotany Ameryka, patrząc na nich- Logan?

-Coś się stało?- dopytywał szponiasty, gdy Ameryka nic nie odpowiedział, tylko zaczął ciężko oddychać, prawie że wachlując się dłonią.

-Szef ćpał?- wypalił Tony, gdy Logan uderzył go w ramie- no co? Pytam się tylko. Może akurat ma jakiś dobry towar.

-Nic ... mi nie jest ...- wyszeptał, gdy rozległ się śmiech Ksenii.

-Czy to dziewczyny?- podniósł brew Logan.

-Co one tam robią?- spytał zaciekawiony jak zawsze Tony.

-Chłopaki ... idę się przespać- wydusił Ameryka, po czym zaczął iść przed siebie.

-Na pewno nie pomóc Kapitanie?- spytał znów Logan.

-Nie dzięki poradzę sobie- machnął ręką Steve.

-Nie podlizuj się- szepnął mu Tony, gdy Rosomak wywrócił oczami- chodź- pociągnął go za rękę.

-Co znowu wymyśliłeś Stark?- mruknął, widząc, jak go gdzieś prowadzi.

-Coś, dzięki czemu dowiemy się, co się stało- w tej samej chwili drzwi do Sali komputerowej otworzyły się, a Tony pociągnął znów Logana tak, że oby dwoje weszli do środka.

-Eeh nie dacie mi spokoju, nie?- spytał zapatrzony w ekran Banner.

-Już dość się nałykałeś promieni, teraz nasza kolej- stanął przy nim Blaszak, gdy Bruce westchnął i obrócił się w jego stronę.

-Co chcecie wiedzieć?

-Co się stało z Ameryką- odparł Tony, gdy Banner zaczął coś kombinować w komputerze. Nagle rozległ się huk. Jedna ze ścian rozwaliła się, ukazując młot, który prawie uderzyłby Logana, który na szczęście się schylił, po czym zrobił wylot przez drugą ścianę, taranując ją i robiąc w niej dziurę.

-To jest Thor posługujący się młotem w siedzibie- kiwnął głową Tony, gdy Banner był już doszczętnie załamany.

-Przylepie mu ten młot do ręki- warknął Logan, gdy w drzwiach pojawił się Bóg Wszechświata, który oglądał straty.

- ... naprawie to- odparł szybko, gdy Bruce machnął ręką.

-O ja cię pitole- mruknął nagle Blaszak, wpatrując się w monitor. Ciekawy Thor podbiegł do nich i zaczął oglądać pewną scenkę, którą puścił im Banner.

-To to się dzieje, gdy rozwalam młotkiem wszystkie ściany w siedzibie- kiwnął głową blondyn, na co Banner zbladł.

-Jakieś jeszcze ściany ucierpiały?

X-Mengers Assemble | Avengers and X-Men FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz