-Bucky! Bucks!- latała po całej siedzibie Czerwona, wykrzykując imię Zimowego Żołnierza, który zdawał się wyparować jak kamfora.
-Kogo szukasz? Barnesa czy Królika Bugsa?- zatrzymał ją nagle Rider gdy ta pospiesznie rozglądnęła się dookoła.
-Bardzo śmieszne, widziałeś gdzieś tego pierwszego?- spytała, stąpając z nogi na nogę.
-Polazł gdzieś na górę- wskazał palcem- tylko go nie zabij, bo się Kapitan wścieknie.
- Śmieszne- kiwnęła głową- znowu- dodała, po czym pognała na górę- Bucky!- udała się na najwyższe piętro w budynku i, gdy odnalazła w końcu drzwi na dach, bez chwili zastanowienia je otwarła.
- Bucky!- krzykneła gdy zobaczyła, jak siedzi na skraju dachu z opuszczonymi w dół nogami- tylko nie skacz, bo Ameryka mnie zabije!- ze strachem patrzyła, jak zdziwiony Barnes odwraca się ze spokojem i przygląda się zaskoczony.
- No co tak patrzysz?! Złaź!
-Ciebie najmniej się spodziewałem- zaśmiał się- spokojnie, przyszedłem przewietrzyć nogi- odparł, majtając nogami w powietrzu.
-I musisz to robić tu na wysokościach?- założyła rękę na rękę, próbując się opanować.
-Chodzenie jest dla frajerów- wzruszył ramionami gdy Fran szybko podeszła do niego.
-Wstawaj i złaź na dół- odpowiedziała zirytowana.
-Jeszcze chwile mamo- popatrzył na nią maślanymi oczami gdy ta tylko swoimi wywróciła.
- Dobra- usiadła koło niego- prze ...- przełknęła ślinę- ... praszam jeśli uraziłam- odparła gdy przeproszony popatrzył na nią dziwnie- szczerzej nie potrafię.
-Nie trzeba- machnął ręką- Kapitan cię tu przysłał?
-I tak i nie- mruknęła.
- To jak, Migrena ...
-Morena- warkneła gdy Bucky się zaśmiał.
-Ale na pewno?- spytałby się upewnić.
-Migreny dostaje, jak cię słucham.
-To tak samo jak ja- wyszczerzył się.
-Zbiera ci się ... Barnes- zmroziła go wzrokiem.
-Heh nie tylko u ciebie- wzruszył ramionami i popatrzył przed siebie.
- Ej- stuknęła go w ramie- opowiedz mi coś o sobie- usiadła po turecku i z zaciekawieniem czekała na jego opowiastkę.
-Jak schowasz swój towar, żeby mnie nie rozpraszał, to opowiem- zwrócił jej delikatnie uwage, że jej walory prawie wypływały na wierzch.
-Pff- zaczęła się poprawiać- zboczeniec- na te słowa Bucky zareagował pogodnym uśmiechem.
W międzyczasie gdy ci dzielili się swoimi przeżyciami, z pokoju Ksenii dochodziły pewne dziwne dźwięki.
-Kiedy przestaniesz mnie wpakowywać w takie bagno?!
-Ej no weź! Nikt się nie dowie!- niech zgadnę, mieliście już złe myśli? No to ... źle myśleliście.
-Nie będę udawała, że jestem chora, tylko dlatego, że unikasz Logana!- foch z przytupem.
-Ale już i tak udawałaś przed Loganem i się nabrał- próbowałam ją jakoś przekonać- ej no ... proszę cię.
-Prosi to się ...
- ... świnia dwa razy do roku, wiem wiem -kiwnęłam głową gdy ta wywróciła oczami- zrobię wszystko tylko ... - nie dokończyłam zdania gdy drzwi do pokoju gwałtownie się otworzyły.
CZYTASZ
X-Mengers Assemble | Avengers and X-Men Fanfiction
FanfictionHej! Jestem Saturnina Halliwell i mam 22 lata. Młodziak nie? Może i młodziak, ale o dowód to mnie nie zapytali, jak stwierdzili, że porobią sobie na mnie eksperymenty... Że X-Mengersi? A nie, nie. To nie oni mnie tak urządzili. Oni mnie uratowali. A...