Rozdział 30

26 1 0
                                    

-Bucky! Bucks!- latała po całej siedzibie Czerwona, wykrzykując imię Zimowego Żołnierza, który zdawał się wyparować jak kamfora.

-Kogo szukasz? Barnesa czy Królika Bugsa?- zatrzymał ją nagle Rider gdy ta pospiesznie rozglądnęła się dookoła.

-Bardzo śmieszne, widziałeś gdzieś tego pierwszego?- spytała, stąpając z nogi na nogę.

-Polazł gdzieś na górę- wskazał palcem- tylko go nie zabij, bo się Kapitan wścieknie.

- Śmieszne- kiwnęła głową- znowu- dodała, po czym pognała na górę- Bucky!- udała się na najwyższe piętro w budynku i, gdy odnalazła w końcu drzwi na dach, bez chwili zastanowienia je otwarła.

 - Bucky!- krzykneła gdy zobaczyła, jak siedzi na skraju dachu z opuszczonymi w dół nogami- tylko nie skacz, bo Ameryka mnie zabije!- ze strachem patrzyła, jak zdziwiony Barnes odwraca się ze spokojem i przygląda się zaskoczony.

- No co tak patrzysz?! Złaź!

-Ciebie najmniej się spodziewałem- zaśmiał się- spokojnie, przyszedłem przewietrzyć nogi- odparł, majtając nogami w powietrzu.

-I musisz to robić tu na wysokościach?- założyła rękę na rękę, próbując się opanować.

-Chodzenie jest dla frajerów- wzruszył ramionami gdy Fran szybko podeszła do niego.

-Wstawaj i złaź na dół- odpowiedziała zirytowana.

-Jeszcze chwile mamo- popatrzył na nią maślanymi oczami gdy ta tylko swoimi wywróciła.

- Dobra- usiadła koło niego- prze ...- przełknęła ślinę- ... praszam jeśli uraziłam- odparła gdy przeproszony popatrzył na nią dziwnie- szczerzej nie potrafię.

-Nie trzeba- machnął ręką- Kapitan cię tu przysłał?

-I tak i nie- mruknęła.

- To jak, Migrena ...

-Morena- warkneła gdy Bucky się zaśmiał.

-Ale na pewno?- spytałby się upewnić.

-Migreny dostaje, jak cię słucham.

-To tak samo jak ja- wyszczerzył się.

-Zbiera ci się ... Barnes- zmroziła go wzrokiem.

-Heh nie tylko u ciebie- wzruszył ramionami i popatrzył przed siebie.

- Ej- stuknęła go w ramie- opowiedz mi coś o sobie- usiadła po turecku i z zaciekawieniem czekała na jego opowiastkę.

-Jak schowasz swój towar, żeby mnie nie rozpraszał, to opowiem- zwrócił jej delikatnie uwage, że jej walory prawie wypływały na wierzch.

-Pff- zaczęła się poprawiać- zboczeniec- na te słowa Bucky zareagował pogodnym uśmiechem.

 W międzyczasie gdy ci dzielili się swoimi przeżyciami, z pokoju Ksenii dochodziły pewne dziwne dźwięki.

-Kiedy przestaniesz mnie wpakowywać w takie bagno?!

-Ej no weź! Nikt się nie dowie!- niech zgadnę, mieliście już złe myśli? No to ... źle myśleliście.

-Nie będę udawała, że jestem chora, tylko dlatego, że unikasz Logana!- foch z przytupem.

-Ale już i tak udawałaś przed Loganem i się nabrał- próbowałam ją jakoś przekonać- ej no ... proszę cię.

-Prosi to się ...

- ... świnia dwa razy do roku, wiem wiem -kiwnęłam głową gdy ta wywróciła oczami- zrobię wszystko tylko ... - nie dokończyłam zdania gdy drzwi do pokoju gwałtownie się otworzyły.

X-Mengers Assemble | Avengers and X-Men FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz