-Saturnina.
-Idź sobie- mruknęłam, leżąc na łóżku i nie mając najmniejszej ochoty cokolwiek robić.
-Chce porozmawiać.
-Ale ja nie chce- po tych słowach walenie w drzwi stało się o wiele mocniejsze niż wcześniej- Logan! Nie wpuszczę cię i koniec!
-Jak rozwalę drzwi, to nie będziesz miała innego wyjścia- po tych słowach zerwałam się z łóżka, po czym zaczęłam przesuwać szafę by przypadkiem to, co mówił, się nie sprawdziło.
-Logan!- Usłyszałam nagle drugi głos i zatrzymałam się- twój pokój jest w drugą stronę.
-Szukasz guza Blaze?- warknął, a ja od razu zaczęłam przesuwać szafę w drugą stronę.
-A nie bo nigdzie go nie zgubiłem.
-Wystarczy nam jeden przemądrzały gagatek w tej siedzibie, więc ty możesz się stąd zmywać- przeciągła pauza- chyba że ci pomóc.
-Heh nie przestraszysz mnie ani ty, ani te twoje wysuwane widły.
-To ja ani trochę nie boję się twojej chuderlawej fajczącej się czaszki z dymiącym się motorem, co wygląda, jakby zjadł gar fasoli- po tych słowach usłyszałam dźwięk wysuwających się szponów.
Oho teraz to na pewno się pozabijają. W panice szybko zaczęłam otwierać drzwi.
-Tylko że ta fajcząca czaszka nie zna litości i jest bezwzględna.
-Bez czachy można cię posiekać, nie? Mogę zawsze podejść do cienia.
-Na litość Boską! Jak dzieci normalnie!- krzyknęłam, wychodząc na korytarz- takie stare kopy a tak się kłócą!- stanęłam między nimi gdy ci tylko wymienili się znaczącym wzrokiem i zadziornie uśmiechnęli.
-No, skoro wyszła to teraz ja łap- odparł Blaze gdy Logan chwycił mnie za rękę.
-Ameryka miał racje, jedno wielkie przedszkole- pokiwałam głową gdy ci zaczęli mnie ciągnąć w stronę Sali głównej- ej! Ja z wami nigdzie nie idę!- warknęłam, gdy Logan wziął mnie na ręce i szedł dalej.
-Czemu nie chcesz?- zaczął się wąchać Blaze- śmierdzę?
-Czuć na kilometr- zaśmiał się Logan gdy zła popatrzyłam na nich.
-Oskarżacie mnie o to, że mogłam wpuścić tych złoli.
-To Thor powinien wszystkich wyzabijać, bo podejrzewają też Ksenie- odparł mi Logan.
-Każdy, kto był wtedy w siedzibie, jest podejrzany, nie tylko ty- wytłumaczył mi Johnny gdy przed nami ukazał się brat Eveline.
-No siemka- uśmiechnął się do nas Clint gdy zdziwiona wpatrywałam się w niego.
-A ty co tu działasz?- podniosłam brew gdy ten trzymał w ręku strzałę, polerując ją szmatką.
-A przyszedłem w odwiedziny- odparł nam ze stoicki spokojem- do siostruni.
-Mhm czuje woń sarkazmu- mruknęłam.
-Wiecie przypadkiem, gdzie jest Cyklop?- spytał gdy zobaczyłam, jak Logan wywraca oczami.
-Trafiłeś pod zły adres- odparł mu Rosomak- akurat ja go omijam szerokim łukiem.
Nie wiem, czy zrobił to specjalnie, czy nieświadomie, ale piękna gra słów mu wyszła.-Bo muszę z nim zamienić parę słów- dalej mówił ze spokojem gdy ja aż byłam pod wrażeniem jego spokoju w tejże sytuacji,
-Tam jest jego pokój- wskazał mu Logan z uśmiechem gdy Clint podziękował i udał się we wskazane miejsce.
CZYTASZ
X-Mengers Assemble | Avengers and X-Men Fanfiction
Fiksi PenggemarHej! Jestem Saturnina Halliwell i mam 22 lata. Młodziak nie? Może i młodziak, ale o dowód to mnie nie zapytali, jak stwierdzili, że porobią sobie na mnie eksperymenty... Że X-Mengersi? A nie, nie. To nie oni mnie tak urządzili. Oni mnie uratowali. A...