Rozdział 35

23 1 0
                                    


-Naszego mutanta?- spytał zdziwiony Steve- dla kogo i po co?

-Myślałem, że Kapitan zapyta, kogo mamy na myśli- odparł mu gostek. Na jego głowie spoczywał piękny żołnierski kapelutek a kawałek koszuli, którą było widać, była tego samego kolorku co czapka. Wojskowy. Tego nam tu jeszcze brakowało.

-To nie istotne, dopóki nie dowiem się, w jakim celu mam wam oddać jednego ze swoich- tak rzecze nasz Kapitan, na kolana i nie fikaj! Saturn poeta.

-To polecenie Waszego szefa.

-Profesora Xaviera?- spytał Logan.

-Kogo?- spytał zdziwiony żołnierz. Jakich ludzi oni tam przyjmują – nie, nie. To jest niejaki Alan Abbrott.

-Nie znam gnoja- mruknął Rosomak gdy Kapitan machnął ręką, by go uciszyć.

-Co się stało z profesorem?- spytał go Tarcza gdy pytany wzruszył rękami.

-Odszedł? Zginął?- wtrącił się Cyklop -jakiś pogrzeb?

-Nic nie wiem- po tych słowach zauważyłam, że ci, którzy znali Profesora, byli, jakby to ująć ... ciutke wkurzeni- nowy szef przyjdzie was odwiedzić w tym tygodniu, więc jego spytajcie.

-A o kogo wam chodzi?- spytał w końcu, widząc, że gościu, z którym gada, nie ma bladego pojęcia o niczym.

-Niejaka ...- spuścił na chwile głowę, grzebiąc w jakichś papierach. Niejaka? Kobieta? Jezu ... ja? Boże, ja nie chce nigdzie jechać.

- Ksenia Kardona- no tak Saturn, nie jesteś pępkiem świata. Na te słowa odetchnęłam z ulgą i zbulwersowałam się jednocześnie. Tak, da się tak zrobić naraz.

-Na co wam ona?- spytał podejrzliwie Ameryka.

-Ma moce, które bardzo przydadzą się w armii.

-Na co wam się ma przydać?- nieustępliwy kapitan to dobry kapitan.

-Pytania zostawcie szefowi.

-Ale ja jestem szefem- Tarcza ma racje.

-Nie takim szefem. Żegnam.- odparł, po czym się wyłączył. W tej chwili czmychnęłam z pomieszczenia, zmieszana całą tą sytuacją.

-Niewychowani ci żołnierze- mruknął pod nosem Logan.

-I przy okazji ci dopiekł- wtrącił się Blaze- ja bym mu z chęcią pochłonął dusze.

-Co niby Ksenia ma takiego, że chcą akurat ją?- podniósł brew Cyklop gdy Kapitan zaczął rozmyślać.

-A co z więźniami, Kapitanie?- wtrącił się Banner.

- Skoro ma przyjść ten cały „szef wszystkich szefów" to albo trzeba ich ładnie schować albo wdrożyć mój plan w życie- no na pewno.

-Bez głosu Saturniny i Logana?- spytał Blaze gdy Rosomak wywrócił oczami.

-Reszta przecież też ma głos- bronił się wyżej nominowany- nie możemy ich pominąć.

-Zróbmy próbę- zaproponował Kapitan- jeśli zachowają się dobrze przez dany okres czasu, to resocjalizacja pójdzie w ruch.

-Olać resocjalizacje! Ksenie chcą nam odebrać!- oburzyła się Lana gdy Steve intensywnie myślał nad tym wszystkim. Jak się wali to wszystko naraz.

-Dobra, spokojnie- podniósł ręce- przyjmiemy tego Alana i wypytamy o wszystko. Oby on był bardziej rozgadany- pokiwał głową- tylko na razie nic nie mówcie ...

X-Mengers Assemble | Avengers and X-Men FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz