-Kapitanie!- wołał Cyklop, szukając go po całym pokładzie- Kapitanie! Zaraz lądujemy!- rozglądał się po wszystkich pomieszczeniach.
-Już lądujemy?- usłyszał głos zza ściany, po czym szybko podszedł do drzwi.
-Kapitanie?
-Tak tak, zaraz wyjdę- odparł mu gdy Summers przystanął i zdziwiony patrzył na drzwi. Niedługo potem otworzyły się, a w nich stanął trochę rozczochrany Kapitan.
- Jestem- próbował ukryć, że robił coś e ...niewłaściwego?
-Dobrze ... - zdziwiony Scott dokładnie zaczął przyglądać się kapitanowi, który całe usta, i nie tylko, miał wysmarowane na czerwono- bo ... my ... to znaczy ... -nie mógł się wysłowić- no ... lądujemy.
-To ... okey- kiwnął głową, jednak myślami dalej był gdzie indziej.
- Szefie- na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu- usta- wskazał na nie gdy Rogers przejechał po nich palcami i przyglądnął im się. Migiem zaczął je trzeć w obawie, że ktoś zauważy- spokojnie, idź do łazienki i to zmyj- uspokajał go już bardziej uśmiechnięty Scott.
-Tylko ...
-Bez obaw Steve- położył mu rękę na barku- ja to zrobiłem z Eveline- przyznał się gdy Steve był mile zaskoczony.
-Uważaj na Clinta- odmienił mu uśmiechem, po czym wszedł znów do pokoju, by się ogarnąć.
-A ty na Lane- szepnął do siebie Cyklop, po czym wrócił do reszty.
~~~~~~~~~~~~~~~~
-I to ma być ta biba?- spytał po chwili Johnny, siedząc na krześle z nogami na stole.
-Nic więcej nie udało mi się skołować- westchnełam gdy Eveline ukokosiła się na krześle.
-Dwie butelki wody i paczka w połowie zjedzonych czipsów?- popatrzył na mnie- żartujesz.
-Ty i tak przecież nie pijesz- wzruszyła ramionami blondi.
-No wiem, ale mogłaś, chociaż skołować żelki- westchnął- przy okazji chciałem się pośmiać z innych.
-To może w coś pogramy?- zaproponowałam.
-Ta, w pokera o butelkę wody- zaśmiał się Blaze- mam lepszy pomysł- pstryknął palcami, po czym poprawił się na krześle- prawda czy wyzwanie- po czym odwrócił się do młodszej Barton- fajnie było z Cyclopem?- palnął gdy Eveline była zaskoczona pytaniem.
-A ty skąd wiesz?- tym bardziej byłam zdziwiona.
-A ty?- zwróciła się do mnie Eveline gdy podrapałam się po głowie- wiedziałam, że to twoja sprawka- pokiwała głową- jak ty to zrobiłaś?
-Jedno słowo: Nightcrawler- odparłam dumna gdy blondi zrobiła wkurzoną minę- miałaś odpowiedzieć na pytanie- wskazałam na winowajcę.
-Ależ nie musisz, w końcu Saturn cię w to wkopała- podniósł ręce gdy zmrużyłam oczy.
-Chciałam dobrze no i tak wyszło, nie?- popatrzyłam na Eveline gdy dziewczyna szybko zasłoniła się rękami.
-No i ją speszyłaś- wskazał na mnie Blaze.
-Na pewno- warknęłam na niego, jednak w pewnym momencie coś zwróciło moją uwagę- śmiejcie się- szepnęłam.
-Jasne, w takim momencie?- podniosła głowę niezrozumiale blondyna.
-No nie wyśmiewaj się z koleżanki, zaliczyła wcześniej od Ciebie- mruknął Blaze, huśtając się na krześle gdy Eveline wywróciła oczami.
-No już- szepnęłam z lekkim warkiem, po czym zaczęłam się śmiać. Oby dwoje zaczęli mi się przyglądać, jakby siedzieli z debilem.
CZYTASZ
X-Mengers Assemble | Avengers and X-Men Fanfiction
FanfictionHej! Jestem Saturnina Halliwell i mam 22 lata. Młodziak nie? Może i młodziak, ale o dowód to mnie nie zapytali, jak stwierdzili, że porobią sobie na mnie eksperymenty... Że X-Mengersi? A nie, nie. To nie oni mnie tak urządzili. Oni mnie uratowali. A...