Rozdział 26

36 2 0
                                    

-Co się tu do cholery dzieje?!- wparował jak po ogień wszechpotężny Logan.

-A co się ma dziać?- odparł niewzruszony Tony- Steve przytachał zimowych żołnierzy, Saturn jest w śpiączce, a ja się wyprowadzam- wszystko na jednym wydechu. Ale ma płuca.

-No właśnie kapitanie- ściszył głos i podszedł do niego- co z nią? Gdzie ona jest?

-Jest w dobrych rękach- uspokajał go- jak się wybudzą, to pójdziemy ją odwiedzić.

-Nie Kapitanie, idziemy teraz- nalegał twardo.

-Idź, idź Kap, ja ich popilnuje- zgłosił się na ochotnika Tony gdy Steve zrobił minę w stylu „ta, na pewno"- to idę się pakować- odparł uroczyście, po czym udał się do drzwi.

-Tony proszę cię- krzyknął za nim, lecz ów uparciuch tylko głośno trzasnął drzwiami- Tony!- no cóż, nie da się wszystkich zadowolić.

-Chce Bannera- założył rękę na rękę Logan gdy biedny Steve tylko westchnął.

-Daj mi chwilkę, dobrze?-prosił go Kapitan- jest tam pielęgniarka i pewnie dziewczyny też.

-A ta twoja lalunia?- spytał gdy Rogers był zdziwiony jego pytaniem- nie jestem debilem, gdzie ona jest?

-Pilnuje więźnia, który chciał się do nas włamać.

-Kapitanie! Budzi się!- zaalarmował Banner gdy Steve szybko podszedł do swojego rozmrażającego się przyjaciela.

-Bucky- szepnął cicho Rogers, powoli potrząsając jego ramie.

-To kiedy mogę Bannera zabrać?- ponaglał go Howlett.

-Jak się Bucky obudzi- odparł mu Kapitan gdy ten, nie zastanawiając się nawet, obdarował Zimowego Żołnierza takim plaskaczem, że aż spadł z łóżka- Logan!- krzyknął Kapitan, widząc jak jego przyjaciel, już obudzony, zwijał się z bólu na podłodze.

-Co? Już się obudził. Mogę Bannera?- wskazał na Barnesa, gdy Kapitan westchnął.

-Bruce idź z nim- warknął Tarcza- jeszcze raz tak zrobisz a pożegnasz się z X-Mengersami- popatrzył na Logana wkurzony.

- Przepraszam- podniósł ręce- ale ty powinieneś jednak zrozumieć moje zachowanie- odparł, po czym zniknął z Bannerem za drzwiami.

-Steve?- spytał trochę ogłuszony plaskaczem James Barnes. Mężczyzna o brązowych włosach do ramion i lekkim zrostem patrzył ze zdziwieniem na swojego przyjaciela. Wołany szybko podniósł go i przyjacielsko przytulił.

-Ciesze się, że cię widzę- odparł mu gdy Bucky odwzajemnił uścisk i poklepał go po plecach.

-Ile spałem?- spytał po chwili, masując się po twarzy.

-Nawet niedługo- uśmiechnął się Rogers gdy Bucky zaczął się rozglądać.

-Macie rozwiązanie na mój „problem", że mnie rozmroziliście?- spytał z nadzieją w głosie gdy Steve szybko spochmurniał.

-Niestety nie- powiedział mu bez owijania w bawełne gdy James popatrzył na niego zdziwiony.

- To, po co mnie rozmrażaliście?

-Nie mieliśmy wyjścia- wzruszył rękami- HYDRA was odnalazła i naukowcy już was rozmrażali.

-No tak ... HYDRA- westchnął- czekaj ... nas?

- Tak- kiwnął głowa- znaleźliśmy cię z ...- wskazał na miejsce, gdzie wcześniej leżała dziewczyna o płomiennych włosach, lecz było puste. Bucky podążył wzrokiem za kapitanem, lecz nie zrozumiał, o co mu chodzi. Steve za to szybko chwycił za tarcze i rozglądnął się po całym pomieszczeniu, razem ze swoim zmieszanym przyjacielem.

Po paru sekundach niepewności gdzieś z góry został wystrzelony płomień skierowany na blondyna. Ten szybko obronił się swoją tarczą. James zaś szybko schował się za Kapitanem.

X-Mengers Assemble | Avengers and X-Men FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz