Rozdział 16

52 5 0
                                    


-Dobra, jeszcze tylko tu ogarniemy i będzie cud, miód i malina- kiwnął głową Tony, chuchając i dmuchając na nowy skafander, który właśnie robił.

-Kiedy będę mogła go wypróbować?- spytała z zacieszem Ksenia, która w tym czasie robiła za manekina.

- Jarvis - mruknął Tony, po czym odsunął się od dziewczyny.

- SIE ROBI SZEFIE!- po czym skafander włączył się i uniósł delikatnie nad ziemią.

-Ale genialnie!- krzyknęła ze szczęścia Ksenia- latam!

-Tylko się nie przyzwyczaja- odparł, przyglądając się skafandrowi- Jarvis zanotuj: ten kolor mnie będzie pogrubiał, trzeba go zmienić.

-Że co?

-NIE DRAŻNIJ SIĘ Z NIĄ, DOBRZE WYGLĄDA.

- Dziękuje- kiwnęła głową gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi.

- Stark?- zza drzwi wychyliła się głowa Cyklop- zajęty jesteś?

-Ooo proszę, kto tu zawitał- uśmiechnął się, widząc go w drzwiach- Ksenia nie szarżuj- zwróciłsię do dziewczyny, słysząc że zaczyna coś kombinować przy skafandrze- Dla ciebie zawsze jestem zajęty- chociaż tak powiedział, Scott wcale go nie posłuchał tylko wszedł- nie spoko nic nie mówiłem- machnął ręką.

-CHCESZ COŚ DO PICIA?

-Nie proponuj, nie zasłużył- warknął gdy Ksenia wycelowała w upartego bilionera filantropa i strzeliła. Na jego szczęście nie trafiła go, tylko rozbiła mu kilka fiolek.

-No co?! Chciał nas wyzabijać laserem! Teram co, mam mu niby kawe postawić?- wzruszył ramionami gdy Scott tylko pokiwał głową.

-To moge?- westchnął.

-Nie jesteś godzien- odparł mu, majstrując coś przy zbroi.

-Dobrze, sam sobie zrobie- bezradny  zaczął chodził po laboratorium- a gdzie masz kawe?

-Heh szukaj- uśmiechnął się cwaniacko gdy Summers popatrzył na niego spod byka.

----------------------

 Po krótkim czasie dobiegliśmy na miejsce. Przed nami ukazał się wysoki budynek o niezliczonej ilości pięter. Rider poszarżował kilka razy motorem, po czym zwrócił się do mnie.

-Czas na małe porządki- odparł, śmiejąc się złowrogo, po czym wjechał z hukiem do siedziby. Z niej zaś rozległy się krzyki i odgłos buchających płomieni. Szybko pobiegłam za sznurem ognia, po czym wpadłam do budynku.

-To wiadomo, gdzie pojechał- kiwnęłam łbem, widząc ślady ognia na korytarzu. Bez zastanowienia wpadłam do pierwszego lepszego pokoju i zaczęłam straszyć wszystkich urzędników, którzy widząc fajczącego się lamparta, wyskoczyli przez okno. Gdy już większość ludzi się ulotniła, zaczęłam szperać przy kompach, lecz ...

- Kurde! Miej fajczącą się sierść, fajcz wszystko dookoła- warknęłam, zwalając wszystko na podłogę.

Nagle usłyszałam, jak ktoś dygocze w kącie ze strachu. Powoli podeszłam do niego i gdy zauważyłam, że był totalnie spanikowany, cicho warknęłam.

- Wstawaj, pomożesz mi poszperać w kompie- mruknełąm gdy ów mężczyzna podniósł się, opierając dłonie o biurko, zwalając przy tym parę zszywaczy, po czym chwiejnym krokiem podszedł do jednego z komputerów i zaczął coś szukać- znajdź mi dane z siedziby Alfa- warknęłam- a potem wykasuj- zdążyłam tylko ukończyć zdanie gdy włączył się alarm, a raczej ktoś go włączył- osz ty świnio!- krzyknęłam, po czym z wielkim warknięciem wyrzuciłam go przez okno. 

X-Mengers Assemble | Avengers and X-Men FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz