Wraz ze wschodem słońca, dzień po śmierci Głaza, koty z klanów zbierały się do dalszej drogi, wcześniej pomagając Mięcie nasmarować ziołami jej zmarłego przyjaciela oraz pochować go. Wykopanie dołu na ciało drobnego, biało-szarego kocura okazało się nie lada wyzwanie, o czym Lodowe Spojrzenie miał szansę się przekonać, pomagając przy tym z Leszczynowym Cieniem szylkretowej kotce.
Mimo, że starał się tego nie okazywać, łapy paliły go, aby jak najszybciej opuścić tą stodołę i ruszyć dalej - nie tylko ze względu na szybkie wykonanie zadania od swojego ojca oraz wrócenia do klanu, ale też przez ostatnią wizję Wilczej Gwiazdy.
Nie rozumiał czemu pojawił się on tuż przed tym, jak Mięta powiedziała o śmierci Głaza ani o czym on w ogóle mówił. Czuł się jednak mega dziwnie, kiedy zostawał choć na chwilę sam na sam z szylkretką, czując na sobie jej przepełnione napięciem spojrzeniem i szybko od niej uciekał.
Nie znalazł jednak sensownej wymówki odejścia od samotniczki, kiedy ta wyszła z szopy za nim w mglisty poranek, podczas gdy pozostałe koty były jeszcze w stodole, dojadając szybki posiłek.
Mięta usiadła w niewielkiej odległości od niego, wbijając spojrzenie bursztynowych oczu w las przed nimi, spowity w niewielkiej mgle, która tego dnia opadła na całą okolice. Ogon Lodowego Spojrzenia mimo woli zadrżał, a mu przed oczami zamigotał na chwilę obraz Pełni, a w uszach rozbrzmiało tysiące jej dziwnych słów - tak jakby chciała go uratować od jakiejś ogromnej zguby.
Problemem było jednak to, że czarny kocur nie czuł się zagubiony i na widok zamglonych oczu starej kocicy, wysunął zirytowany pazury, wbijając je w ziemię.
- Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę musiała pożegnać Głaza - miauknęła nagle cicho szylkretowa samotniczka, wbijając z zamyślenia czarnego wojownika.
Ten schował natychmiast pazury, a łapą z białą "skarpetką" poruszył lekko, nie wiedząc za bardzo co ma właściwie odpowiedzieć. Przypomniał mu się dzień, kiedy odeszła najpierw jego matka, a potem ojciec - żaden nie był przyjemnym.
Jednak Wilcza Gwiazda zawsze mu powtarzał, że śmierć zabija jedynie słabo ciało i jeśli posiada się silnego ducha, nic to nie zmienia - sam mu to udowodnił, szkoląc go ciągle po śmierci, by stawał się coraz to lepszym wojownikiem u jego boku.
- Widocznie przyszedł na niego czas - odparł, wzruszywszy lekko ramionami, czując przy tym nieprzyjemne napięcie.
Spodziewał się, że kotka zaraz na niego wybuchnie, zaora pazurami pysk i wygoni z lasu za jego słowa, jednak to zrobiła coś, czego się nie spodziewał - wybuchła nieco histerycznym śmiechem, a spojrzenie jej bursztynowych oczu przeszyło go na wylot.
- Oczywiście, że tak - miauknęła nieco leniwie, po czym przejechała językiem po swojej łapie. - Mam nadzieję, że wiele nie wycierpiał, bo był dobrym przyjacielem - dodała nieco zamyślonym tonem.
- Na pewno... - wymamrotał trochę niepewnie Lodowe Spojrzenie, nie wiedząc, jak zareagować na dziwne zachowanie kotki, co tłumaczył sobie jej szokiem po śmierci Głaza.
- Nie traktuj mnie jak wystraszonego kociaka, Lodowe Spojrzenie - skarciła go nieco oburzonym tonem szylkretka, po czym podeszła bliżej niego. - Naprawdę chciałabym aby dalej był ze mną, ale nasze ścieżki życia wyglądają od początku zupełnie inaczej - jego się skończyła, a moja się dopiero zaczyna - dodała, westchnąwszy przy tym cicho, niemal z ulgą.
Czarny kocur czuł się nieco skołowany, nie wiedząc już zupełnie o co chodzi, starał się jednak to ukryć.
- Co masz przez to na myśli? I czy wszystko w porządku? - spytał, a w jego lodowych oczach na parę uderzeń serca zamigotało lekkie zaniepokojenie.
CZYTASZ
Wojownicy • Tom 2 - Za Mrokiem Chmur
Fanfiction❝Jasne słowa Pełni wypowiedziane zostały i lojalność czarnego kota zachwiały❞ ☁️ Gdy cztery wybrane koty dowiadują się co zagraża ich klanom od tajemniczej Pełni, lojalność Lodowego Spojrzenia zostaje zachwiana. Ogarnia go rozdarcie komu ma być odda...