「Rozdział 35」

38 16 28
                                    

  Pazury zagłębiały się coraz bardziej w skórę na plecach czarnej kotki, której obraz przed oczami zaczynał się rozmazywać. Nie była w stanie ocenić co się tak właściwie dzieje, zwalana z nóg przez ból, który ją ogarniał wraz z właśnie otrzymywanymi ranami. 

  Jej przeciwnik okazał się być wyjątkowo brutalny. 

  Ledwie pamiętała imię kocura, który uczepił się jej pleców, zalewana falami boleści. 

  Szerszeń - to był jej przeciwnik, wyznaczony przez ojca na ten trening. Włóczęga był najbardziej rządnym krwi kotem, jakiego kotka zdołała poznać w Mrocznej Kotlinie, który nie był jej ojcem i ledwie powstrzymywała się przed skuleniem oraz pozwoleniem na dosłowne rozszarpanie. 

  Czuła, jak Szerszeń coraz mocniej się jej uczepia, chichocząc cicho z chorej uciechy. 

  Spróbowała zamachnąć się na niego łapą w jakiś nieprzemyślany sposób, ale niewiele jej to dało - poczuła tylko pod poduszeczkami jego ogon, który zaraz zabrał z jej pola rażenia. Zacisnęła oczy, powstrzymując odruch wymiotny i spróbowała zrzucić z siebie ciężkiego kocura. 

  Już przestała podczas tych treningów kierować się z prośbami o pomoc do kotów z Klanu Gwiazdy - jej przodkowie i tak nic nie mogli zrobić. Tracili własną potęgę przez jej ojca, a ona traciła w nich wiarę. 

  Była medyczką z wątpliwościami co do swoich gwiezdnych wojowników. 

  Cichy kwik bólu opuścił jej usta, gdy nie była już w stanie ukrywać swojego cierpienia i zaraz zrugała siebie za to w myślach. Nie mogła okazywać, że cierpi - nie w tym miejscu, otoczona przez ojca i paru innych mrocznych wojowników. 

- Twoja krew tak dobrze pachnie. Pierwszy raz mogę tak prosto zranić klanowego kota - usłyszała, jak przez mgłę syk Szerszenia prosto w swoim ucho i skrzywiła się na te słowa. 

- Ob-brzydliwe - zdołała z siebie wydusić i gwałtownie przekręciła się na bok. 

  Ten ruch spowodował, że włóczęga zachwiał się na niej, będąc od medyczki o wiele większy i stracił bezpieczne oparcie dla swoich łap. Rozległ się huk, gdy runął koło kotki na twardej skale jednej z jaskiń w Mrocznej Kotlinie. 

  Pod Nocną Iskrą ugięły się łapy ze zmęczenia, po czym ta westchnęła cicho, samemu opadając na ziemię. Nie miała siły się podnieść i zadać parę ran kocurowi, nawet jeśli tego pragnęła - przerażało ją to, że przestawała się wzdrygać przed ranieniem innych. Ciągłe przegrane w krainie ojca zaczynały ją w pewien brutalny sposób hartować i była gotowa mocno ranić rywali - jednak ci zawsze byli dwa razy silniejsi. 

- Wstawaj! - usłyszała zirytowany syk Wilczej Gwiazdy i wiedziała, że kieruje go do niej - kremowo-brązowego kocura nie interesowały umiejętności walki Szerszenia, nawet gdy ten tak sądził. 

- J-już - wydukała, jednak gdy podniosła jedną łapę, ta bezwiednie upadła z powrotem na ziemię. 

  Obraz zamazywał się jej przed oczami - była pewna, że to od utraty krwi oraz siły. Nie zrozumiała odpowiedzi Wilczej Gwiazdy, gdy w jej uszach zaczęło dziwnie dźwięczeć. 

  Potem wszystko zlało się w czarną plamę i szum z Mrocznej Kotliny zamienił się w czyjeś nerwowo szuranie oraz szeptanie. 

  Otworzyła powoli jedno oko i ujrzała nad sobą nachyloną Słoną Bryzę oraz jeszcze jednego kota - dopiero po chwili rozpoznała po zapachu Ziarnistego Wąsa, gdyż półmrok świtu oraz chmur nie pozwalał jej zbytnio dojrzeć sylwetki. 

- Nie ruszaj się. Trochę mocno krwawisz, ale mam wszystko pod kontrolą - usłyszała ciepły głos swojej mentorki, kiedy ta zaczęła nakładać jej papkę z nagietka. 

Wojownicy • Tom 2 - Za Mrokiem ChmurOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz