「Rozdział 28」

41 15 35
                                    

  Mgła opadła na las wraz z deszczem w dniu zgromadzenia, utrudniając dodatkowo poruszanie się klanowcom w powoli znanym półmroku. 

  Czarna kotka tego dnia skupiała się na doglądaniu pobratymców, ponieważ ze swoją mentorką miały spore zapasy, a Miodek oraz Lwi Mróz zaczęli pokaszliwać, przynosząc na myśl biały i zielony kaszel. Nocna Iskra obawiała się, jak te choroby mogą wpłynąć pozytywnie na siły jej ojca, więc uparcie próbowała odrzucać co chwile te dręczące obrazy wyobraźni. 

  Jednak ślad po ujrzeniu brata i walce w Mrocznej Kotlinie ciągle był silny. 

- Au! - syknął Drozdowe Skrzydło, kiedy rozkojarzona medyczka za mocno złapała za cierń w jego poduszeczce, naruszając go. 

- Przepraszam - wymamrotała czarna kotka, po czym ostrożniej zaczęła wyciągać złapany szpikulec, by nie podrażnić bardziej bolącej łapy wojownika. 

- Nic się nie stało - mruknął piaskowy kocur, po czym westchnął cicho. - Nornice zaczynają wykazywać się większym sprytem i wbiegają w te jeżyny, jak zwariowane, a ja pobiegłem za jedną z nich, jak mysi móżdżek - dodał, a Nocna Iskra posłała mu współczujące spojrzenie. 

- Każdemu się zdarza - miauknęła, po czym odłożyła wyjęty cierń z łapy. - Wyliż ją i powinno być dobrze. Jednak gdyby krew ciągle ciekła, to przyjdź i założę opatrunek, by się zakażenie nie wdało - dodała. 

- Dzięki wielkie. Jesteś cudowna - odparł jej z błyskiem wesołości w bursztynowych oczach, po czym zaczął ostrożnie wylizywać zranioną poduszkę. 

  Medyczka odwróciła się do piaskowego wojownika tyłem, by znaleźć gwiazdnicę - dobry, nieco słabszy zamiennik kocimiętki, której na razie nie chciała podawać przeziębionym. Pragnęła jedynie zapobiec rosnącej chorobie albo zatrzymać ją co najwyżej na białym kaszlu, który nie przynosił ze sobą śmierci. Wygrzebała z odpowiedniej kamiennej wnęki parę jagód jałowca i podzieliła wyjęte zioła na dwie kubki, gdy do legowiska medyczek wbiegł nagle zdyszany kot. 

- Słona Bryzo! Nocna Iskro! - wydyszał zdenerwowany Jabłkowy Pazur i obie medyczki natychmiast uniosły głowy z niepokojem. 

- O co chodzi? - spytała starsza z kotek, odchodząc od drzemiącego Lwiego Mroza, który stwierdził, że woli przenieść się do medyczek od razu, by nie przenieść na swoich towarzyszy z legowiska choroby. 

- Biała Stopa... Biała Stopa przestał się nagle poruszać, a p-potem... - zaczął pręgowany kocur, a jego bursztynowe oczy otworzyły się szerzej z przerażenia. 

- Co się stało potem? - spytała zaniepokojona Nocna Iskra, podczas gdy jej mentorka wyszła szybkim krokiem z legowiska, nie czekając na ich dwójkę. 

- Pojawiła się ta maź w jego pysku... - wyszeptał Jabłkowy Pazur, a fala strachu niemal zwaliła z łap medyczkę w tej chwili. 

  Jesteś już na tyle potężny by atakować wojownika w środku dnia? - spytała w myślach z przerażeniem, po czym wybiegła z legowiska, wiedząc, że niewiele może teraz pomóc z mentorką zastępcy klanu. 

  Brązowy wojownik ruszył tuż za nią, a do nosa medyczki dolatywał zapach jego strachu - po chwili przypomniała sobie, że przecież kocur stracił już w ten sposób syna, a Biała Stopa był jego bratem. 

  Chciała błagać w myślach Klan Gwiazdy, by ocalił tego dobrego wojownika, jednak wiedziała, że to w tym wypadku to nic nie da - Wilcza Gwiazda dla zachcianki odbierał życie wspaniałemu zastępcy, podłamując morale Klanu Lasu. 

  Od razu dojrzała swoją mentorkę oraz tłumek składający się z paru pobratymców, którzy pochylali się nad dławiącym się mazią kocurze o brązowej sierści. 

Wojownicy • Tom 2 - Za Mrokiem ChmurOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz