「Rozdział 20」

53 16 69
                                    

- Au, au, to tak strasznie boli - zapiszczała Sowia Łapa, mrużąc przy tym swoje łzawiące oczy, przy czym w jednym z nich znajdował się nieduży cierń. 

- Spokojnie, zaraz nałożę jaskółcze ziele, które zmniejszy ból i ułatwi mi pozbycie się tego ciernia - miauknęła ze spokojem Nocna Iskra, po czym zaczęła ostrożnie kłaść przeżute zioło na bursztynowe oko młodej uczennicy. 

- Dlaczego to zaczyna jeszcze piec?! - zaskomlała przestraszona kotka o srebrzystej sierści, przestępując z nogi na nogę, tym samym utrudniając pracę medyczce. 

- Nie ruszaj się albo będzie gorzej - warknęła ostrzejszym tonem czarna kotka, po czym machnęła lekko ogonem, przywołując do siebie mentora szarej uczennicy. - Przytrzymaj ją, proszę. 

  Lisi Ogon skinął głową na zgodę, łapiąc Sowią Łapę za kark, tym samym zmuszając ją do zatrzymania się w jednym miejscu. Nocna Iskra odetchnęła cicho, w duchu współczując srebrzystej kotce, ponieważ ból musiał być okropny. 

  Odczekała chwilę, aż papka nieco wchłonie, starając się przy tym ignorować popiskiwania uczennicy. Kiedy uznała, że można wyjąć cierń, ostrożnie nachyliła się nad swoją pacjentką, w duchu ciesząc się, że szpikulec jest dosłownie w zewnętrznym kąciku, więc nie mógł bardzo podrażnić całego oka. 

  Powoli złapała zębami za koniec ciernia i pomału wyciągnęła go z miejsca, w którym się znajdował, a dzięki papce, to nie było takie trudne. 

  Położyła koło swoich łap niewielki szpikulec, który za pewnie pochodził od jeżyny, po czym zmieliła kolejne liście jaskółczego ziela, by dołożyć jeszcze papki na zranione oko. 

  Kiedy skończyła, uśmiechnęła się z ulgą i zadowoleniem, po czym kiwnęła do Lisiego Ogona, że może już puścić swoją uczennice. 

- I już - miauknęła, kładąc delikatnie ogon na barku srebrzystej kotki, która odetchnęła z ulgą, otwierając szerzej swoje bursztynowe oko. 

- Dziękuje! - odparła jej szybko Sowia Łapa, marszcząc lekko nos. - Długo będę musiała to mieć na oku? - dodała, a wąsy Nocnej Iskry zadrgały z lekkiego rozbawienia.

- Do końca dzisiejszego dnia na pewno. Zobaczymy, jak szybko będzie się goić. Lepiej żebyś dziś już została w obozie - odpowiedziała uczennicy medyczka. - Jak to się właściwie stało, że ten cierń znalazł się w oku?

- Sowia Łapa była bardzo zdeterminowana żeby złapać mysz w krzewach jeżyny - powiedział Lisi Ogon, delikatnie trzepnąwszy swoją uczennicę, która napuszyła swoje futro ze złością na te słowa. - Teraz już wie, że nie ma sensu wciskać się wszędzie - dodał, a Nocna Iskra pokiwała głową, zgadzając się z nim. 

- Obiecałam Lawendce mysz do spróbowania - burknęła z lekkim zawstydzeniem Sowia Łapa, a Lisi Ogon pokręcił do siebie głową. 

- Myślę, że jak jej dziś nie dostanie, to koniec świata nie nastanie - miauknął w odpowiedzi jasnorudy wojownik, który by ojcem wspomnianej koteczki. - Ale możemy pójść odwiedzić żłobek, jeśli Nocna Iskra pozwoli ci opuścić legowisko medyczek - dodał, a Sowia Łapa delikatnie uśmiechnęła się na te słowa. 

- Mogę pójść?! - spytała z nadzieją, a czarna medyczka parsknęła krótkim śmiechem. 

- Oczywiście, tylko potem tu przyjdź, to ja albo Słona Bryza nałożymy ci po zachodzie słońca świeżą porcję - miauknęła w odpowiedzi kotka, a jej lodowe oczy błyszczały w tym momencie rozbawieniem. 

- Dziękuję! Chodź Lisi Ogonie! - miauknęła wesoło, wybiegając zaraz z legowiska medyczek, a jej mentor podążył za nią z rozbawieniem. 

- Tylko uważaj na oko, Sowia Łapo! - krzyknęła Nocna Iskrą za odbiegającą uczennicą, choć wiedziała, że jej mentor na pewną ją przypilnuje. 

Wojownicy • Tom 2 - Za Mrokiem ChmurOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz