Prolog

160 9 0
                                    

Tamtego dnia Han tracił kontrolę nad samym sobą. Tego było za dużo. Najpierw Haneul, potem Hyunjin. Jeszcze brakowało, by Jeongin zaczął zrzędzić o tym, jak „powoli się rozpadają" przez te wszystkie kłótnie. To denerwowało Jisunga, bo wiedział, że gdyby nie on, wszyscy żyliby w zgodzie.
- Każdy sądzi, że to ja powinienem zaśpiewać tę linijkę, a ty swoje. Hyunjin, ogarnij się. Kto jako jedyny w zespole jest tak dobry w rapowaniu i śpiewaniu jednocześnie? Ja! Więc to ja wziąłem tę linijkę. Dotarło to w końcu do ciebie? - Przewrócił oczami i wziął łyk gorącej kawy.
- Wciąż nie rozumiesz? Większość fanów oczekuje ode mnie lepszych partii. To ja jestem w centrum uwagi! Jisung, bądźmy ze sobą szczerzy, nie zrobi to takiego dużego wrażenia, gdy ty weźmiesz tę część. Większość ma cię w dupie.
- O czym ty pieprzysz?! - Podniósł głos. - Błagam cię, Hyunjin, nie zniżaj się do takiego poziomu i nie kłóć się ze mną o głupią linijkę w piosence. - Hyunjin wstał ze skórzanego fotela i rzucił talerzem z szarlotką o podłogę. - Na więcej cię nie stać?! - krzyknął zirytowany. - Jeśli chcesz rozładować swoje emocje, uderz mnie! - Wstał i podszedł do niego. Złapał za kołnierz luźnej koszuli Hwanga. Wyglądało to śmiesznie, zważając na niższy wzrost Hana.
- Puść mnie! Powiem o tym Chanowi - szepnął w ostatku sił, kiedy Jisung zaczął go podduszać.
- Uderz mnie. Brak ci odwagi? - Han się z nim przedrzeźniał, aż w końcu młodszy go wkurzył. Hyunjin uderzył go w lewy policzek. Jisung nie tego się spodziewał. Musiał przyznać, że mimo tych wychudzonych rąk, Hwang ma trochę siły.

Do salonu wszedł Bangchan. Przestraszony konsekwencjami Hyunjin od razu odsunął się od rówieśnika.
- Co tu się stało? - zapytał ze stoickim spokojem, widząc stłuczony talerz z ciastem na podłodze. Oczywiście bardziej niż tym, przejął się relacją młodszych przyjaciół. Spojrzał na wzrok, jaki Han posyła Hyunjinowi. Wiedział, że coś było na rzeczy. To nie była ich pierwsza kłótnia. Podszedł do wyższego, który mimo swojego starszego wieku, był nieco mniej dojrzały emocjonalnie, bacznie obserwując każdy ruch drugiego. Posadził go na kanapie i upewnił się, że Jisung nie będzie w stanie już go sprowokować. Usiadł obok niego i zachęcił gestem ręki, by Han zrobił to samo. - O co poszło tym razem? - zapytał opanowany. Hyunjin otworzył usta i miał już coś powiedzieć, lecz w tym momencie wszedł Changbin.
- Ach, kurczak w sosie słodko-kwaśnym smakował naprawdę dobrze! - Szczęśliwy posiłkiem, który niedawno spożył z Felixem, nie wyczuł tego dziwnego powietrza, świadczącego o tym, że coś niedobrego miało miejsce. - Oj, przepraszam - zreflektował się. Nie chciał im przeszkadzać, lecz nie mógł znieść widoku takiego bałaganu. Szybko pobiegł po miotłę do kuchni. - Tylko posprzątam... - Uśmiechnął się niezręcznie. Chan spotkał się z nim wzrokiem, który nie wróżył dobrze. Mimo że chciał wiedzieć, o co chodzi, Changbin wyczuł, że czas się ulotnić. Zjadł tylko kawałek szarlotki z jabłkami z podłogi i popędził w stronę swojego pokoju, oblizując palce.

Lider upewnił się, że nikt już im nie przeszkodzi i powtórzył pytanie.
- Chodzi o linijkę... - odparł zawstydzony Hyunjin. Był czerwony ze wstydu. Znowu nie potrafił zapanować nad swoimi emocjami.
- W „Heart of stone"? Ta słynna część, którą chce dostać każdy? Jisung napisał tę piosenkę, ustąp mu - nakazał Chan, a Han uśmiechnął się dumnie.
- Ale w tym albumie ja i Seungmin mamy zabłysnąć. Taka była umowa. A przecież Seungmin nie potrafi rapować!
- Tak jak ty - prychnął pod nosem Jisung.
- Nie mów tak. Cóż, ta piosenka jest bardzo dobra, jak i ta partia, ale nie pasuje do konceptu albumu. Może użyjemy jej w następnym o bardziej poruszającej treści? - zaproponował Bangchan i tym razem obaj byli zgodni.
- Nie ma mowy! - krzyknęli jednym chórem.
- Więc się dogadajcie, jak to dorosłym ludziom wypada. - Zirytowany zostawił ich samych. I wtedy zaczęła się prawdziwa wojna. Po 10 minutach Bangchan zaczął żałować, że dopuścił do czegoś takiego, jadąc z Hyunjinem do szpitala z przeciętym czołem. Rana została szybko zszyta, i po zdjęciu plastra, była raczej niezauważalna, gdyż znajdowała się zaraz przy włosach. Kto, by pomyślał, że taka kłótnia mogłaby zrodzić się z powodu jednej linijki w piosence. Gorzej, kto by pomyślał, że po czymś tak płytkim chłopcy nie będą się do siebie odzywali przez długi miesiąc. A małe problemy tworzą duże. W szybkim czasie sprawili, że ich relacja nigdy nie będzie taka sama. Jak wpłynie to na resztę?

Black blood | Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz