Rozdział 34

30 4 0
                                    

  Coś powiedzieć, a może jak głupia pozostać w ciszy? Chociaż czasem lepsze było i to od paplania głupot. Haru nie wiedziała, co robić. Czas mijał, a Han jej nie puszczał i nie wyglądało na to, by zamierzał to zrobić. W przeciwieństwie do niej był rozluźniony i niczym się nie przejmował.
  – Zimno ci? – zapytał, przerywając męczącą ciszę. Dopiero wtedy Kim uświadomiła sobie to, jak bardzo trzęsła się jej ręka. Wcale nie było jej zimno, było aż za gorąco. – Teraz będzie ci cieplej – rzekł, po czym wsunął rękę pod jej plecy. Haru była zbyt sparaliżowana, by zareagować, by wykonać jakikolwiek ruch. Dla Hana więc nie stanowiło dużej trudności, by ją do siebie przyciągnąć. Finalnie wylądowała na jego klatce piersiowej. Gdyby nie jej lekko podniesiona głowa, ich usta by się złączyły. Ich wzroki po raz kolejny miewały spotkanie. Tym razem było ono dłuższe niż zwykle. Chłopak mocno ją przytulił. Kim czuła wiele emocji naraz. Pewne przeważały, drugie już mniej. Nie rozumiała własnych uczuć. Jej umysł nie zgadzał się na spojrzenie na Jisunga w inny sposób. Zaś serce działało na przekór.

~~~

  W piątek klasa Seonmi wyjeżdżała na wycieczkę do Tajlandii. Jak się okazało, jechała jeszcze inna klasa. Była to klasa Yeonwooka. Mimo że Kim powinna być w szkole, została w domu. Była smutna, kiedy na grupę z jej znajomymi przychodziły kolejne zdjęcia. Pojechali wszyscy tylko nie ona. Na grupie klasowej również panowało zamieszanie. Wszyscy byli szczęśliwi, oczywiście poza nią samą. Następnego dnia na portalu społecznościowym zadzwoniła do niej Wonsoo. Był wieczór, więc dziewczyna miała co opowiadać.
  – Dzisiaj rozmawiałam trochę z Sooyeon i Yoorae – rzekła, a Seonmi przewróciła oczami. Była zirytowana samym faktem, że znowu wypowiedziała ich imiona. Wonsoo często obgadywała dziewczyny i komentowała negatywnie ich każdy ruch. Wychodziło to z czystej zazdrości. Mimo wszystko zawsze pragnęła ich uwagi i tego, by obracać się w ich towarzystwie. – Rozmawiałyśmy o tobie i pomyślałam, że może dobrze by było, gdybyś to wiedziała. Sooyeon powiedziała, że cię nie lubi…
  – Ach, naprawdę? – szepnęła. Te słowa dotarły do niej stosunkowo szybko, jednak początkowo nie przejęła się nimi. Po prostu przez chwilę ukuło ją serce. Nie była zdziwiona, jednak nie spodziewała się usłyszeć tego z ust jej bliskiej koleżanki.
  – Nie jesteś na mnie zła, prawda?
  – Nie, jest okej – rzekła. Seonmi nie myślała w tamtej chwili o Wonsoo, a raczej o Sooyeon. Doskonale wiedziała, że jej nie lubi, ale jednak była zaskoczona. – Przecież wiesz, że też jej nie lubię, więc…
  – Okej, to dobrze. Muszę już kończyć, bo idziemy teraz na kolację – oznajmiła i się rozłączyła. Porarzewróciła oczami na obojętność koleżanki. Może błędem oczekiwać było, że nagle się rozpłacze. Seonmi nigdy przy niej nie płakała, więc i teraz zachowała zimną krew.
  – Gdybym była na miejscu Seonmi, już dawno bym cię znienawidziła. Jednak ona zawsze przymyka oko na twoje wady i udaje, że wcale jej nie zraniłaś. A może jednak ją to nie rusza? Jeszcze teraz ty i ten jej Yeonwook… – odezwała się Hyoyoon, która pozwoliła sobie na bycie szczerą. Przysłuchiwała się całej rozmowie.
  – Ona nawet na niego nie zasługuje – odparła Wonsoo.

  Minęła noc. Należała do tych najgorszych. Seonmi przez parę godzin nie mogła zmrużyć oka. Za dużo myślała o Sooyeon. Nigdy nie zależało jej na jej uznaniu. Nie przepadała za nią i dobrze wiedziała, że dzieliły podobne uczucia względem siebie. Tak więc zastanawiała się, dlaczego nagle nie potrafi przestać o tym myśleć, dlaczego była taka przytłoczona. Wmawiała sobie, że nie boli, ale serce ją tak mocno kuło. Po okropnej nocy wyszła z pokoju, starając się nie wyglądać na smutną. Udało jej się zmrużyć oko chociaż na parę godzin. Na korytarzu ujrzała jak Haneul prowadzi obolałą Dayeon w stronę wyjścia. Wiedziała, że zbliżał się poród, więc nie była zdziwiona. Zauważyła Haru i mamę, które również były zajęte. Soran zadeklarowała się, że podwiezie parę do szpitala. Han razem z Baekjungiem grał w szachy przy porannej kawie. Życie w siódemkę z dwoma osobami spoza rodziny wcale nie było problematyczne. Okazało się, że wystarczyło spojrzeć na nich jak na rodzinę, co oczywiście nie było łatwe. Proste, krótkie wspólne posiłki bardzo pomagały w nawiązaniu bliższej więzi.

Black blood | Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz