Rozdział 31

28 4 0
                                    

  Cała przemoczona wróciła do domu razem z chłopakiem. Nawiązała z nim w ciszy ostatni kontakt wzrokowy i się rozeszli. Ich relacje z czasem stawały się coraz mniej przepełnione nienawiścią. Haru często miała wyrzuty sumienia w stosunku do Hyunjina. Tłumaczyła się tym, że w tej sytuacji nic nie mogła zrobić, ale czy na pewno było to prawdą? Zmarznięta poszła przebrać się z mokrych ubrań, a potem zajrzała do pokoju Seonmi. Niezbyt miło ją przywitała. Ostatnio nie była w humorze. Wolała dalej leżeć w łóżku i przeglądać telefon.
  – Spotykasz się z kimś? – zapytała jak gdyby nigdy nic. Nastolatka zmarszczyła brwi. Pierwsze co pomyślała o Yeonwooku, ale niby skąd Haru miała się o nim dowiedzieć?
  – Co tak bezpodstawnie?
  – Ktoś cię widział z jakimś chłopakiem…
  – Ach, więc teraz każdy chłopak, z którym jestem, to mój chłopak? – Przewróciła oczami. Zwykle taka nie była. Domyśliła się, że to Jisung jej powiedział. Haru miała wrażenie, że to, co mówił jej Han, mogło być prawdą. Co jeśli naprawdę wpadła w złe towarzystwo? Mimo wszystko ta myśl zawsze była jej obca. To nie pasowało do Seonmi.
  – Seonmi, łączy cię coś z nim? – dopytywała. Osobiście uważała, że związki w takim wieku były naprawdę nierozsądne. Nie chciała, by Seonmi później musiała czegoś żałować.
  – Jesteś wkurzająca. Nie chcę takiej siostry, wyjdź – warknęła. Na początku Haru nie reagowała, nie doszło to do niej. A kiedy już się zorientowała, jej serce złamało się na kawałki. Usłyszała te słowa od osoby, dla której chciała być autorytetem. Bolało. To nie pierwszy raz, kiedy zawaliła. Po prostu nie myślała w tamtym momencie. Nie zachowywała się jak wspierająca starsza siostra, a jak surowa matka. Nie chciała zrobić tego w taki sposób, nie chciała tego tak powiedzieć, mimo to właśnie tak zrobiła. Po raz kolejny dałaby wszystko, by móc cofnąć czas. Najgorsze w tym wszystkim było to, że to ona była problemem, Seonmi nie zrobiła nic złego. Odwróciła się i wyszła. Na korytarzu było ciemno. Łzy swobodnie spływały jej po policzkach. Chciała do niej wejść, przeprosić, ale nie miała siły. Weszła do swojego pokoju i zsunęła się po drzwiach na podłogę. Skoro już zaczęła się obwiniać, nie mogła tak szybko skończyć. Przez myśl przeszło jej to, że cierpienie Hyunjina było spowodowane tylko jej istnieniem. Tam nie było gdzie doszukiwać się kłamstw. Nawet ona to wiedziała. Już jako nastolatka popełniała wiele błędów. Wciąż pamiętała te bezsenne, przeklęte noce. Wolała nie wracać do tamtych czasów. Nawet jeśli tak bardzo żałowała, jutro znowu popełni kolejny błąd.

  Nie mogła płakać w nieskończoność. Poszła do toalety, umyła twarz i żyła, jakby nic takiego nie miało miejsca. Poszła do ciemnego salonu, w którym nikt nie siedział. Jak tam szła, zaskoczyło ją światło w kuchni. Był to Jisung, który stał oparty o blat i przeglądał telefon. Najbardziej jednak jej wzrok skupił się na jego nagiej klatce piersiowej. Na swoim ciele miał wiele ran, które wciąż się nie zagoiły. Chciała odwrócić wzrok, lecz zanim to zrobiła, chłopak na nią spojrzał. Nie mógł powstrzymać śmiechu, mimo że naprawdę się starał.
  – Nie czujesz się zbyt swobodnie? – zapytała i udała, że była wielce zainteresowana ciekawym kształtem szklanek.
  – Płakałaś? – odpowiedział jej pytaniem na pytanie.
  – Skąd taki pomysł? – Dotknęła swojej twarzy pod oczami, marszcząc brwi. 
  – Wystarczy spojrzeć ci w oczy – odparł. – Płakałaś, prawda? – Nie odpuszczał.
  – Przestań – rzekła zirytowana i westchnęła. – Poza tym, co w tym złego?
  – Nic. Jednakże dorośli nie płaczą, Haru – powiedział, a ona prychnęła. „Więc ty nigdy nie płakałeś” – pomyślała.
  – Oddam ci bluzę. – Już miała po nią pójść, jednak on ją zatrzymał.
  – Zatrzymaj ją sobie.

  W sobotnie popołudnie Minhee czekała na Jihoona pod swoim domem. Zdziwiła się kiedy chłopak przyszedł na pieszo bez auta.
  – Idziemy na pieszo do Seulu? – zapytała nieco rozbawiona.
  – Wziąłem za oczywiste, że pojedziemy twoim autem. Przepraszam. – Podrapał się po głowie, szukając wzrokiem czerwonego wozu Minhee.
  – Nie ma problemu. Tylko zajedziemy na stację po drodze – powiedziała i poszła po klucze. Otworzyła garaż i wyjechała swoim czerwonym gratem. Nie była najlepsza w jeździe. Zdała prawo jazdy za 7 razem, więc o czymś to świadczyło. Chłopak chciał wejść i pierwsze co od zewnątrz odpadła klamka. 26-latka nachyliła się i pociągnęła za klamkę od środka. – Nie przejmuj się, czasem odpada. – Chłopak wsiadł do środka i się roześmiał.
  – Trochę się boję. Mam nadzieję, że umiesz jeszcze jeździć?
  – Zaraz się przekonamy – rzekła i zanim jeszcze ruszyła, zamknęła garaż. Kang włączył dla niej mapę w telefonie. Wyznaczone miejsce było w samym centrum Seulu. Gdy Minhee to zobaczyła, pomyślała, że chłopak zwariował. Dawno nie była za kierownicą i jakoś średnio widziała pchanie się w samo centrum i to jeszcze stolicy kraju. Mimo że nie było to jego auto, Jihoon swobodnie posługiwał się radiem. Po drodze zajechali na stacje zatankować paliwo. Kiedy mieli wjeżdżać do Seulu, nagle policja zgarnęła ich na pobocze. Przerażona Minhee powoli zjechała. Jechała za szybko? Na pewno nie o to chodziło. Jechała jak żółw, żeby nie zrobić wypadku. Wzięła wdech i wydech, i wychyliła szybę. Policjant przedstawił się. Był nieco speszony rozbawionym wzrokiem studenta. Młodszy chłopak dobrze się bawił.
  – Chyba zapomniała pani o światłach – upomniał szorstkim głosem. No tak, zapomniała je włączyć. Od razu to zrobiła. Mężczyzna sprawdził, czy działają. – Jedno nie działa – poinformował i zanotował coś w notesie. Jihoon oczywiście parsknął śmiechem. – I dlaczego pani tak wolno jedzie? Nie widzi pani, że jadą za panią inne samochody? Nie dziwię się, że ulice są zakorkowane.
  – Przepraszam – mruknęła zawstydzona. Nie przygotowała się na taką podróż.
  – Dobra, robimy kontrolę – powiedział do swojego wspólnika. Policjanci sprawdzili, czy auto dziewczyny nie jest w rejestrze pojazdów kradzionych, czy ma aktualne badanie techniczne i inne takie formalności. Następnie sprawdzili działanie układu hamulcowego. Wszystko szło płynnie, dopóki jeden z mężczyzn nie zapytał o gaśnicę.
  – Chyba ostatnio pożyczyłam tacie. Nie chyba, tylko na pewno… – Całe szczęście skończyło się tylko na mandacie. Już reszta drogi minęła spokojniej. Jihoon zabrał ją do taniej knajpy, do której często chodził ze znajomymi podczas przerw między wykładami na uniwersytecie. Minhee zdała sobie sprawę, że długo brakowało jej jego pozytywnej energii. Była szczęśliwsza, kiedy z nim przebywała. Nagle do środka wszedł wysoki chłopak, którego doskonale znała. Na moment zamieniła się w słup soli. Jihoon spojrzał na nią zaciekawiony. Odwrócił się i od razu wiedział, o co chodzi.
  – Nie macie nic przeciwko jak się dosiądę? – zapytał. Był równie zdziwiony. Kiedy ją zobaczył razem z młodszym chłopakiem, poczuł się tak jakby zdradzony. To on miał być tego dnia na miejscu Jihoona. Odsunął sobie krzesło i przeskanował wzrokiem Minhee. Nie chciał jej przeszkadzać, ale nie mógł pozwolić, by tak po prostu spędzała czas z innym chłopakiem. Na dodatek wiedział, że żywiła kiedyś (bądź wciąż) do niego jakieś uczucia.
  – Co tu robisz? – zapytała, starając się przykryć zdenerwowanie uśmiechem.
  – Przyszedłem zjeść. Co polecacie? – Zachowywał się, jak gdyby nic się nie stało.
  – Spójrz na pozycję numer 7 w daniach głównych. Tak poza tym, zaraz wracam. – Odszedł od stołu i udał się w kierunku toalet.
  – Więc takie miałaś plany… – mruknął, nie ukrywając już tego, że trochę się na niej zawiódł.
  – Czy to coś złego? – Napięcie rosło. Minhee wolała, żeby sobie poszedł i zapomniał o dzisiejszym spotkaniu.
  – Nie o to mi chodzi. Jednak… dlaczego wciąż utrzymujesz z nim kontakt? To cię tylko zrani, przecież wiesz.
  – Wrócił do Gimpo i do schroniska, i…zerwał z Inhyeon – powiedziała bez przemyślenia tego 2 razy.
  – Więc wciąż się za nim uganiasz? – Spojrzał w jej oczy. Była zmieszana. Widział to, jak bardzo się denerwuje.
  – Nie, nie to miałam na myśli – od razu wytłumaczyła.
  – Spokojnie, nie musisz się stresować. – Złapał ją za rękę pod stołem. To, co powiedziała, zabolało chłopaka. Mimo to chciał zrobić wszystko, by czuła się dobrze. Rozumiał to, że mogła mieć bałagan w głowie i może po prostu potrzebowała czasu. – Myślałem, że o nim zapomniałaś.
  – Mi też się tak wydawało… – Po paru sekundach wrócił do nich Jihoon. Już nie było tak przyjemnie, jak na początku. W towarzystwie Seonwoo ich rozmowy ucichły. Zjedli makaron i wyszli na dwór. Seonwoo podszedł do Minhee i nachylił się do jej ucha.
  – Nie łam mi serca – szepnął. Pożegnał się z Jihoonem i odszedł. Nie chciał już dłużej jej przeszkadzać. Jeśli naprawdę coś do niego czuła, nie powinna była tak łatwo oddać się Jihoonowi. Minhee nie wiedziała, co robić.

  Haneul pojechał z Dayeon do lekarza, a Soran pojechała z nimi, ponieważ Haneul nie miał jeszcze prawa jazdy. Tym razem to Haru robiła obiad dla rodziny. Czasem lubiła posiedzieć w kuchni, ale tego dnia wolała nie eksperymentować. W dodatku Jisung bardzo ją rozpraszał. Siedział w salonie i z chęcią obserwował jej poczynania. Kroiła cebulę, lecz na chwilę skupiła się na masie brudnych naczyń i przez przypadek skaleczyła sobie palca. Cicho jęknęła.
  – Coś się stało? – zapytał. Kiedy obróciła się w jego stronę i zauważył wyraz jej twarzy, od razu wstał. Podszedł do niej i złapał jej dłoń, chcąc sprawdzić ranę. Zadrżał kiedy zamiast czerwonej cieczy, ujrzał, jak powoli przemienia się w kolor czarny. Jej żyły również zmieniły kolor. Spojrzał jej w oczy. Była równie przerażona. – Co jest nie tak? Chorujesz na coś? Istnieje w ogóle taka choroba? – zalał ją pytaniami. Zdenerwował się, kiedy przez dłuższą chwilę nie odpowiadała. Zbladła. – Haru, powiedz coś do cholery!
  – Ja… nie wiem – mruknęła. Wyrwała się i wyłączyła kuchenkę gazową, bo danie zaczęło jej się przypalać. Rana nie była głęboka, więc krew wolno się lała, jednak powoli gromadziła się na powierzchni jej skóry. Przetarła ciecz ręcznikiem kuchennym. – Mógłbyś zawieźć mnie do szpitala? – poprosiła. Złapał ją za prawą rękę, na której nie było krwi. Wziął im maseczkę, czapkę, a sobie nawet okulary. Nie chciał żadnych plotek w internecie. Powiedział domownikom, że jedzie z Haru do szpitala i wyszedł z nią na dwór. Zawiózł ją do najbliższego szpitala, którego znalazł w internecie na mapie Gimpo. Nie znał dobrze tego miasta, więc błądził na jego ulicach bez mapy.
  – To pierwszy raz, kiedy twoja krew przybrała takiego koloru? – zapytał, kiedy zatrzymali się na światłach.
  – Tak. Na początku moja krew była normalna. Kiedy mnie dotknąłeś, poczułam dziwne ciepło i krew zmieniła barwę. Spójrz – dodała po chwili. Pokazała ranę. Już nie była ona czarna, powoli wracała do normy. Han dotknął ją ponownie i ponownie. To nie działało. Już wszystko było w porządku.

  Haru weszła sama do szpitala z czapką z daszkiem na głowie, ponieważ raper nie chciał narażać swojego, ani jej wizerunku. Mówienie pielęgniarkom, lekarzom nie przyniosło pożądanego skutku. Oczywiście nikt nie wierzył w krew o innym kolorze. Nie dziwiła im się, jej samej było ciężko dać w to wiarę. W końcu ktoś zgodził się na badanie krwi. Jednak na wyniki musiała czekać około dwóch godzin, więc zadzwoniła do Hana, by powiedzieć mu, żeby wrócił do domu. On jednak z własnej woli stwierdził, że poczeka. W szpitalu rozpoznała ją tylko jedna osoba, jakaś pacjentka. Nie była nachalna. Po długich, nudnych dwóch godzinach dostała wyniki. Wszystko w normie…

~~~~~

Chciałam powiedzieć tylko, że Hyunjin ma naprawdę śliczny głos

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chciałam powiedzieć tylko, że Hyunjin ma naprawdę śliczny głos.

Chociaż ostatnio również jestem pod wrażeniem tego, jak Changbin dobrze śpiewa ( i całe skz).

Data publikacji: 10 07 2023
Liczba słów: 1790

Black blood | Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz