Rozdział 20

34 5 1
                                    

  Chan wbił się pomiędzy nich i stanął w obronie Hana. Hwang poczuł się jak idiota. Myślał, że to on raczej jest ofiarą, że to niego będzie bronić lider… mylił się. Changbin odsunął Hyunjina na drugi koniec pomieszczenia. Młodszy sprzeciwiał się, ale nie miał szans z Seo. Mimo swojej siły był od niego dużo słabszy. Kiedy oddzielono pokłóconych chłopaków, reszta zrozumiała, że to koniec tego nieszczęsnego spotkania. Niektórzy wychodzili, jedni zostawali w sali. Minho miał dosyć tego miejsca. Od razu zebrał się i wyszedł z żalem do Hana. Na korytarzu spotkał przerażoną Haru, która od czasu do czasu słyszała wrzaski dobiegające z sali. Rozpoznała go i zapytała się, czy wszystko w porządku. Nie odpowiedział jej. Cieszył się, że ją widział, ale w tamtej chwili nie miał humoru. Zaproponował gestem ręki, by sama sprawdziła. Nie chciała tam wchodzić, ale martwiła ją atmosfera. Czuć było ją od Lee, który ze smutkiem rzucił jej spojrzenie. Minho już odszedł i zobaczyła, jak część chłopców ulatnia się z pomieszczenia. Nawet nie zwrócili na nią uwagi. Gdy przez dłuższy czas nikt nie wychodził, Kim wychyliła głowę przez drzwi, by po prostu zobaczyć, co się tam dzieje. Akurat w tym momencie Seungmin razem z Jeonginem opuszczali pomieszczenie. I.N był zły i smutny. Na własnych oczach widział, jak jego przyjaciele biją się przez dziewczynę. Wszystko przez Haru…
  – Zabiję ją, jeśli tylko znowu usłyszę jej głupie imię. Nie pozwolę, by rozbiła nasz zespół – stanowczo powiedział w stronę swojego Hyunga, na którym ostatnio polegał najbardziej. Starszy poczuł na sobie niezdarne ciało kobiety.
  – Przepraszam – szepnęła, kiedy zderzyła się z Seungminem, od razu się wycofała i ukłoniła. Oni zrobili to samo. Gdy najmłodszy na nią spojrzał, zrobił wielkie zdziwione oczy. Widział ją pierwszy raz na żywo, ale doskonale znał jej twarz. Seungmin również posłał jej spojrzenie, martwiąc się o rozwój sytuacji. Dosłownie przed chwilą Jeongin mówił mu o swoich niemiłych zamiarach w stosunku do niej. Oczywiście nie wierzył, by mogły okazać się prawdą, ale czuł ogromną nienawiść w jego słowach.
  – Czy przypadkiem nie jesteś Haru? – zapytał Seungmin, dosłownie wyjmując te słowa z ust młodszego. Ona potwierdziła skinieniem głowy.
  – Myślicie, że powinnam tam wejść? – zapytała zakłopotana. W końcu przyłapali ją na tym, jak zagląda im do sali podczas spotkania.
  – Ty – Yang wskazał na nią palcem. Przestraszyła się. Miał niezwykle oschły ton, mimo że na takiego nie wyglądał. – Naprawdę cię nienawidzę, wiesz? – wyznał bezwstydnie i spojrzał jej w oczy. Przełknął głośno ślinę. Bał się o to, co będzie dalej z zespołem. Zaczął się zbliżać do dziewczyny. Nie wiedział, co chciał zrobić, ale cokolwiek by to było, na pewno nie byłoby to dobre. Całe szczęście Seungmin odsunął go od niej w porę. Ukłonił się Haru w geście przeprosin i pokierował się w stronę wyjścia razem z młodszym. I.N wiedział, że nie mógłby jej uderzyć, ale przez to, że tego nie zrobił, czuł się niespełniony.

  Kiedy chłopak powiedział Haru, że jej nienawidzi, poczuła się o wiele mniej pewna siebie. Dlaczego? Myślała, że wszyscy w zespole jej chłopaka są całkiem mili. Wszyscy oczywiście prócz Jisunga. Jednak jak widać, coraz więcej osób wprost mówili jej o swoich negatywnych uczuciach do niej. Czasem zastanawiała się, czy oby na pewno nie zrobiła nic złego. Szczególnie gdy czytała opinie fanów w internecie. To sprawiało, że czasem (jak nie zawsze) wolałaby nigdy nie spotkać Hyunjina. Wcześniej nie usłyszała odpowiedzi na swoje pytanie. Postanowiła wejść do sali, lecz najpierw zdecydowała się zapukać. Nie usłyszała odzewu, więc po prostu weszła. Ujrzała Bangchana, który starał się rozwiązać spór pomiędzy Hanem, a Hyunjinem. Już dawno nie rozmawiali przez taki „długi czas”. Chan starał się wyrzucić z głowy Jisungowi głupi pomysł, którym podzielił się przy wszystkich.
  – Można? – zapytała nieśmiało. Bangchan nie wiedział, co odpowiedzieć. Nie rozumiał, dlaczego nagle wprasza im się do sali. Nie tego się spodziewał. Chciał dokończyć rozmowę z chłopakami, a wiedział, że Haru samym swoim wejściem ich rozproszy. Nie pozostało mu nic, jak odmówienie.
  – Wybacz, ale mogłabyś chwilę…
  – Wejdź – Jisung przerwał liderowi. Dziewczyna chwilę jeszcze się zastanawiała. Pomyślała, że nie powinna była słuchać Minho. Jej ciekawość nie powinna zaprowadzić ją do środka. Zamiast odejść, dowiedzieć się, co chciał powiedzieć Bangchan, posłuchała się Hana.
  – Chciałam tylko… – po długiej, niezręcznej ciszy, starała się coś powiedzieć, ale słabo jej to szło.
  – Będę szczery, nie zamierzam owijać w bawełnę – wyznał Jisung, przerywając jej marną próbę usprawiedliwienia się. – Haru, pójdziesz ze mną jutro na randkę? – zapytał z lekkim uśmiechem. Kim ze zdziwienia szybko podniosła brwi i otworzyła szerzej oczy. Nigdy nie spodziewała się usłyszeć od niego takich słów. To było dla niej dziwne i w pierwszym momencie pomyślała, że to żart. Hyunjin zaś spodziewał się tego, że jak zawsze nie będzie w stanie odpuścić. Zdenerwował go. Jak śmiał pytać ją o takie rzeczy, jeszcze przy nim? Nie spodobało się to liderowi. Myślał, że jego słowa cokolwiek zmienią, ale Jisung nie był człowiekiem, który rezygnował ze swoich planów. Han wstał i podszedł do dziewczyny. – Zamierzam cię ukraść, skarbie – szepnął jej do ucha, czym wywołał dreszcze na jej całym ciele. Spanikowała, kiedy nagle złapał ją za rękę i złapał w talii. Chciała go odepchnąć, uciec, ale trzymał ją bardzo mocno i nie zamierzał puścić. Hyunjin, mimo że doszedł już do pewnych wniosków, wiedział, że swoimi nerwowymi reakcjami daje satysfakcję Hanowi, to nie potrafił nad sobą zapanować. Chan nie miał siły znowu z nimi walczyć, by ich rozdzielić. Starał się uspokoić Hwanga, błagać, by Han puścił dziewczynę. To było na nic. Hyunjin zaczął się przybliżać, stale utrzymując pełen nienawiści kontakt wzrokowy z raperem. Jisung stracił kontrolę nad Haru, której udało się od niego wydostać. Nie wiedziała, co robić. Nigdy wcześniej nie widziała, by Hyunjin był bardziej zdenerwowany. Bała się go. Nie chciała wierzyć w to, że byłby w stanie uderzyć drugą osobę. Naprawdę nie znała jego prawdziwej strony… Ale przecież przemoc w tym świecie była całkowicie naturalna. Pod wpływem emocji ludzie tracili nad sobą kontrolę i nie miało to większego znaczenia. Haru nie chciała, by Hyunjin posuwał się tak daleko. Przemoc nigdy nie była, nie jest i nie będzie rozwiązaniem problemów. Wojowanie było głupie i nie miało sensu. Dziewczyna obawiała się, że skoro jest w stanie zranić inną osobę, to w przyszłości może zrobić to samo jej. Z całej swojej siły starała się go odsunąć od Jisunga. To nie tak, że chciała go chronić, by nie doznał krzywdy. Przez słowa, które powiedział, w jej oczach zasłużył sobie na lanie. Była zbyt słaba, by chociaż trochę poruszyć ciałem Hyunjina. Zdała sobie z tego sprawę i zamiast tego, stanęła za nim. Przysunęła się blisko i mocno objęła go od tyłu. Miała nadzieję, że gdy poczuje, że jest obok niego, po jego stronie, to się uspokoi. Tak też się stało. Chłopak automatycznie się zatrzymał. Jego bicie serca stawało się coraz szybsze. Był zdziwiony. Tak bardzo bał się, że to ostatni raz, kiedy go trzyma. Kiedy była obok niego, czuł się silniejszy. Bangchan wykorzystał tę chwilę i odszedł na pewną odległość z Jisungiem. Skarcił go za jego zachowanie. Poprosił, by szedł już do domu i poinformował, że skontaktuje się z nim później.

  W sali została tylko trójka osób. Bangchan poprosił, by Hyunjin na chwilę wyszedł. Chłopak niechętnie spełnił prośbę. Chan i Haru usiedli na kanapie. Starszy otwarcie przyznał, że dotychczas nie widział, by ktoś kiedykolwiek potrafił uspokoić Hyunjina w taki sposób i w takim tempie. Zauważył, że Hwang bardzo potrzebował stale upewniać się, że Haru jest przy nim i go nie opuści. Zapytał o problemy go dotyczące, ale Haru stwierdziła, że raczej ich nie sprawia. Potwierdziła, iż był przylepą i jest bardzo nadopiekuńczy, co było trochę problematyczne. Ich rozmowa była prosta i nie poruszali za wiele tematów. Kiedy już wychodziła, Bangchan zatrzymał ją, wołając jej imię. Dziewczyna odwróciła się, a on podszedł bliżej.
  – Chcę, byś wiedziała, że jeśli będzie ci ciężko w jakiejkolwiek sprawie, zawsze możesz na mnie polegać. Nie bój się prosić o pomoc. Mogę wziąć od ciebie numer? – poprosił, a ona wyrecytowała mu szyk liczb, który znała na pamięć. Tak właśnie się pożegnali. Zrobił na niej dobre wrażenie. Widziała jak bardzo dbał o członków swojego zespołu i jak bardzo się nimi interesował. Była bardzo wdzięczna za jego ostatnie słowa otuchy.

  Droga do domu była ciężka. Kiedy byli w aucie, Hyunjin nie chciał za dużo mówić, ale czuł, że zaraz wybuchnie. Haru również nie czuła się najlepiej. Nie mogła zapomnieć o słowach Jeongina i o Jisungu. Kiedy weszli do mieszkania, tancerz nie mógł dłużej powstrzymywać się od rozmowy. Podszedł do niej, kiedy piła wodę w salonie. Gdy skończyła, złapał ją za obie ręce i spojrzał głęboko w jej ciemne oczy. Cieszył się, że ją widział, ale w tym samym czasie czuł ogromny strach, że może ją stracić. Jak ostatnio nie musiał się tym tak codziennie zamartwiać, tak w tamtej chwili wydawało mu się, że już nigdy nie będzie o to spokojny. Dziewczyna wcześniej nie przyjrzała mu się za dokładnie, nie zauważyła jego poobijanej twarzy. Chciała coś powiedzieć, ale skończyło się na tym, że otworzyła lekko usta. Widziała jak szybko oddychał, słyszała jak serce szybko mu bije. Chłopak puścił jej dłonie. Nie był pewien, czy chciał je w tamtym momencie trzymać.
  – Chcę na tobie polegać. Potrzebuję cię, by pozostać silnym. Jakoś dawałem radę tylko dlatego, że myślałem, że nie jestem sam. Ale teraz właściwie nie jestem pewien, czy wciąż tak jest – powiedział z ciężkim oddechem. Wyglądał, jakby wariował. Gdzieś w środku nagromadziło się zbyt wiele emocji. – Boję się, bo nie jestem pewien tego, co czujesz do mnie i do niego. Błagam – przełknął ślinę – powiedz… Powiedz, że go nienawidzisz, powiedz to, powiedz!!! – krzyknął bliski łez, potrząsając nią. Nie wiedząc czemu, nagle podniósł na nią rękę. W tej całej złości potrzebował się na kimś wyżyć, ale to, co robił nigdy nie powinno mieć miejsca. Szybko się o tym zorientował, lecz ona nigdy nie zapomni tego momentu. Załamany chłopak zsunął się bezsilnie na podłogę i skulił jak małe dziecko. Bał się. – Przepraszam – szepnął. – Po prostu muszę teraz wiedzieć, Haru, czy jesteś ze mną?

~~~~~

Data publikacji: 30 04 2023Liczba słów: 1641

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Data publikacji: 30 04 2023
Liczba słów: 1641

Black blood | Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz