Rozdział 30

28 4 0
                                    

  W czwartek tak, jak obiecała, Minhee pomagała w schronisku. Od rana pracował jej ojciec z Heejunem, a potem nastąpiła zmiana. Na początku siedziała sama, dopiero po jakimś czasie dołączył Jihoon. Mimo że miała sporo zajęć, nie mogła zapomnieć o jego egzystencji. Kiedy już do niej dołączył, myślała o nim jeszcze więcej. To ją denerwowało. Na nowo poczuła nadzieję i pragnienie posiadania go. Każdy krok, wszystko, co robił, było idealne i godne podziwiania w jej oczach. Chłopak często ją zagadywał i lubił ją rozpraszać. Był bardzo ekstrawertyczny, więc nudziło mu się po dłuższej chwili nierozmawiania z nikim.
  – Noona, nadal umawiasz się z Seonwoo? – zapytał podczas przerwy. Zagiął ją trochę tym pytaniem.
  – Właściwie to… nigdy się z nim nie umawiałam – wyznała. Było to prawdą, mimo że znajomość z Seonwoo już trochę trwała, to on wciąż oficjalnie nie zapytał jej o zostanie jego dziewczyną.
  – Naprawdę? Czyli, gdy byliśmy razem na randce, to tylko udawał twojego chłopaka? – Nie dowierzał. Nie czuł się oszukany, choć dziwnie było mu z tym faktem. Nie rozumiał, po co Seonwoo udawał przed nim jej chłopaka.
  – Powiedzmy – odparła. Widziała, jak jeszcze bardziej się uśmiechał. Przez myśl przeszło jej pytanie, czy to możliwe, żeby cieszył się, że tak wyszło. Czy to możliwe, żeby widział w niej kobietę?
  – To kim on w takim razie jest?
  – Przyjacielem…
  – Skoro tak to nikt nie obrazi się, gdy wezmę cię w sobotę na makaron?
  – Poważnie? – Pomachał twierdząco głową. – Czemu nie… – odpowiedziała niepewnie. Wiedziała, że nie powinna była pielęgnować uczuć do innej osoby, skoro w jej sercu zagościł Seonwoo. Jednak czy oby na pewno nie był on tylko na miejscu zastępcy?

  Po pracy Minhee była umówiona z Seonwoo na zwyczajny spacer. Czuła się wobec niego nielojalna i głupio było jej stanąć przed nim twarzą w twarz. Spacer był przyjemny. Zaczęli normalną rozmową, ale potem chłopak zaskoczył ją jednym pytaniem.
  – W sumie to już długo i regularnie się spotykamy, i myślę, że… Minhee, zostaniesz moją dziewczyną? – zapytał zestresowany. Bał się, że może go źle odebrać. Dziewczyna długo milczała.
  – Seonwoo, daj mi trochę czasu – poprosiła po chwili namysłu. Kim zastygł. W głowie zawitały ciemne scenariusze. Zdziwił się, bo skoro przez czas, który się znają, nie zastanowiła się, czy będzie on dla niej odpowiedni, to jak długo ma jeszcze czekać? Zaakceptowałby to, jednak obawiał się, że w końcu dziewczyna dojdzie do wniosku, iż jednak nie chce się z nim umawiać. Wydawało mu się, że ich spotkania od początku dążyły do wspólnego związku, więc nad czym się tu zastanawiać?
  – W porządku, nie musisz odpowiadać teraz ani na naszym najbliższym spotkaniu. Nie czuj też przymusu. Po prostu powiedz mi, jak będziesz gotowa. – Udał, że wcale się tym nie przejął, bo może faktycznie nie powinien. – To pytanie nie sprawiło, że nie przyjmiesz mnie w sobotę po południu na kawę, prawda?
  – Oczywiście, że nie, ale wybacz, mam już plany – oznajmiła. Na związek nie zgodziła się tylko z powodu nadziei na zdobycie serca Jihoona, a na spotkanie nie zgodziła się również z powodu młodszego chłopaka. Gdyby się nie pojawił, wszystko byłoby inaczej. Było jej głupio przed samą sobą. Reszta spotkania była trochę niezręczna dla obu stron. Szybko rozeszli się do swoich domów.

~~~

  W piątek po pracy Haru odwiedziła Hyunjina, jednak on nie chciał wpuścić jej do środka. Zmartwiła się tym. Zapytała Bangchana, o co chodzi, jednak on był równie zdziwiony. Późnym wieczorem potrzebowała odreagować po ciężkim tygodniu. Zamierzała przejść się i nabrać trochę świeżego powietrza. Wiedziała, że myśli ją zabijały, ale mimo wszystko chciała przemyśleć pewne rzeczy, na nowo je przetrawić. Na dole siedziała jeszcze cała rodzina wraz z Dayeon i Jisungiem. Dokańczali kolację. Haru poinformowała ich, że wychodzi na krótki spacer. Założyła bluzę i buty. Wzięła ze sobą telefon oraz portfel i wyszła na dwór. Tak łatwo było podziwiać dzieła stwórcze takie, jak gwiazdy. Wystarczyło czasem wyjść na dwór albo chociażby popatrzeć przez okno. Większość ludzi nie znajdywała na takie rzeczy czasu. Kiedy świat walił się przed oczami, warto było zacząć dostrzegać piękno w małych rzeczach. Gwiazdy nie były rzeczą małą, jednak dla wielu nie były one godne poświęcenia uwagi. Jak się okazało, ten widok potrafił budzić w człowieku pewne uczucia. W rodzinie Kimów podziwianie gwiazd zawsze było wydarzeniem rodzinnym, które co jakiś czas miało miejsce. Kiedy dzieci były małe, Baekjung kupił teleskop. Dla Haru gwiazdy były pięknym przykładem. Patrząc na nie, chciała świecić podobnym blaskiem. Jednakże w tym świecie nie było łatwo zabłysnąć. Chciała pokazać innym swoje prawdziwe piękno, które miała w sercu. Na zewnątrz nie była idealna, nie chciała, by ludzie oceniali ją po jednym spojrzeniu, po dniach, nawet i latach znajomości. Potrzebowała czasu, by pokazać innym prawdziwą siebie, by błyszczeć pięknem. Tak było i z wszystkimi ludźmi. Dlatego niewłaściwym byłoby ocenianie człowieka, gdyż nigdy nie było wiadomo, w jakiej dokładnie sytuacji znajdowała się dana osoba. Tylko Bóg miał do tego prawo, bo On wszystko wiedział. A ludzie? Co oni mogli wiedzieć…

Black blood | Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz