Rozdział 2

57 6 0
                                    

  Seonwoo był umówiony na sesję promującą kosmetyki. Przebrał się i usiadł na kanapie, czekając na swoją partnerkę. Był 26-letnim modelem i starszym bratem Haru. Ogromny miłośnik zwierząt, a w szczególności małych piesków. W swoim mieszkaniu w centrum Seulu miał dwa szczeniaki, którymi opiekował się wolnymi rankami i wieczorami. Był towarzyski, czym różnił się od swojego rodzeństwa. Był przystojny i ułożony. Miał czarne włosy, oczy przypominające oczy psa, i zgrabny nos. Urodę zawdzięczał swojemu przystojnemu, za dawnych lat, dziadkowi. Niestety rodzice nie wyglądali tak powalająco. I większości rodzeństwu dostała się ich uroda. Nie byli brzydcy. Ta trójka była ładna, ale nie spełniała wszystkich warunków kanonu piękna w Korei. Zresztą jak większość ludzi. Seonwoo miał głęboki głos, a jego 1,87 m budziło u innych lęk. Był szanowanym człowiekiem. Zasłynął twarzą, lecz udowodnił swoją wartość niesamowicie ciepłym sercem.

  Oczom młodego mężczyzny ukazała się kobieta w jego wieku. Nazywała się Lee Minhee. Jej delikatna uroda i słodki głos dodawały uroku. Jak Kim, była modelką. Jej ojciec prowadził schronisko dla zwierząt, a ona z radością mu w tym pomagała. Opiekowała się psiakami i szukała dla nich dobrego domu. Była wrażliwa. Uwielbiała się uśmiechać. Była zakochana na zabój w koledze, który parę miesięcy temu odszedł z pracy w schronisku. Chłopak był od niej młodszy o parę lat, ale po prostu jej serca topiło się na widok jego miłości do zwierząt. Niestety nie dawał rady utrzymać się w Seulu, a na dodatek był na pierwszym roku studiów. Łapał się wszystkiego, co pozwalało na zarobienie trochę więcej pieniędzy. Jednak to dobrze, że odszedł, bo za jakiś czas poznał się bliżej z jego rówieśniczką na uniwersytecie, a Minhee musiałaby z bólem patrzeć, jak jego dziewczyna codziennie odbiera go z pracy. Lee wciąż była nim zauroczona i nie potrafiła przestać, mimo że nie widziała go już tak długo.
  – Cześć, jestem Kim Seonwoo – powiedział i wstał z kanapy, by podać sobie dłoń.
  – Lee Minhee – przedstawiła się zestresowana. Miała 26 lat, już dawno była pora skończyć z jej nieśmiałym charakterem przy pierwszych spotkaniach.
  – Skoro już jesteś, możemy zacząć? – zapytał po chwili niezręcznej ciszy.
  – Tak, tak, oczywiście – odparła, starając się unikać z nim kontaktu wzrokowego.

  Mimo że oboje byli niesamowicie towarzyscy, z jakiegoś powodu przy sobie stali się nieśmiali. Może chodziło tu o wygląd drugiej osoby. Widocznie się sobie spodobali. Zaczęli pozować razem z produktami do makijażu. Jeszcze nie wiedzieli, że spotkają się ponownie… i ponownie.

~~~

  W pomieszczeniu, w którym został zamknięty Jisung z Haru, panował ogromny chłód. A wszystko spowodowane bardzo małym oknem. Był to wczesny ranek. Chwilę przed siódmą. Słońce już wstało, mimo to nie zdążyło ogrzać pokoju na parterze w starym budynku. Podłoga była z paneli, a ściany były pomalowane na ciemny szary. Największym źródłem światła była samotna świeca na ogromnym regale. W drewnianym regale znajdowała się stara, brudna pościel w kolorze niebieskim. Była splamiona już dawno zaschniętą krwią. Obok regału stały dwie puste butelki po soju, które prawie stykały się z zimnym ciałem Haru. Nie miała żadnej rany. Była w nienaruszonym stanie. Spokojnie oddychała, pogrążona w śnie. Nad nią wisiał popsuty zegar, który pokazywał godzinę 22:13. Obok niego ledwo wiszące na jednym gwoździu lustro. Było brudne i nie dało się w nim za bardzo przejrzeć. Pod lustrem znajdował się kwiat w ładnej, białej doniczce na drewnianym stołku. Prostopadle od tej ściany znajdowały się drzwi. Były grube i ciemnobrązowe, zrobione ze stali. Włącznik światła był popsuty. Nawet nie było żadnej lampy do niego, tylko wystające kable w suficie na środku pokoju. Zaraz obok drzwi siedział skulony, śpiący Han. Gdzieś pod podbródkiem, po lewej stronie szyi zaczynała się głęboka rana. Ciągnęła się aż po obojczyk i ramię. Musiało być mu o wiele zimniej niż Haru. Miał na sobie tylko biały bezrękawnik i czarne jeansy z dziurami. Jego bluza gdzieś znikła. W następnym rogu znajdowały się stare, zardzewiałe drzwi. Było za nimi pomieszczenie z ubikacją i umywalką. Nie było schludne, więc raczej nikt nie chciałby załatwiać w nim swoich potrzeb. Na dodatek było tam zupełnie ciemno. W jeszcze następnym rogu znajdował się materac z prawie że płaską poduszką.

Black blood | Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz