Rozdział 23

34 4 0
                                    

  Minęło parę godzin. Hyunjin wciąż spał, a Haru wykorzystała tą chwilę i opatrzyła jego rany. Bardzo martwiła się o jego stan. Nieustannie myślała i to sprawiało, że czuła się okropnie. Jego twarz była taka delikatna, całkowicie niewinna. Nigdy nie spodziewałaby się, że w środku może być kimś innym. Przypomniała sobie o niedawnym spotkaniu z Bangchanem. Żałowała, że nie miała jego numeru, tylko on miał jej. Za pomocą palca Hwanga odblokowała jego telefon. Nie chciała go przeglądać, w końcu szanowała prywatność chłopaka. Weszła w kontakty i znalazła jeden o nazwie „Bangchan Hyung”. Numer, który jej się wyświetlił przepisała do swojego urządzenia i bez zastanowienia zadzwoniła. Nie musiała długo czekać, by odebrał.
  – Bangchan? – niepewnie wypowiedziała jego imię. Nie usłyszała odpowiedzi. Chłopak zanim odpowie, wolał wiedzieć z kim miał do czynienia, a nie znał jej jeszcze po głosie. – Z tej strony Kim Haru…
  – Ach, Haru, miło cię słyszeć. Tak, to ja, Chan. Musiałem zapomnieć utworzyć twój kontakt... Coś się stało? – zapytał troskliwie. Nie spodziewał się, że tak szybko znowu usłyszy jej głos. Dziewczyna wyszła do łazienki, by nie obudzić chłopaka, leżącego w salonie.
  – Nie byłam pewna czy dzwonić, ale to nie daje mi spokoju…
  – Nie krępuj się. Poza tym, jesteś w swoim mieszkaniu? Jestem niedaleko, więc możemy porozmawiać osobiście, jeśli by ci to nie przeszkadzało – zaproponował. Może faktycznie taka rozmowa miałaby więcej sensu. Dziewczyna zgodziła się i od razu jak najciszej potrafiła, posprzątała w salonie. Podejrzewała, że będzie chciał wejść do środka. Po paru minutach zapukał do niej 25-latek.
  – Wejdziesz? – zapytała.
  – Zależy o czym chcesz rozmawiać. Długo, krótko?
  – To zajmie 5 minut. Może jednak lepiej będzie jak wejdziesz – otworzyła szerzej drzwi i zaprosiła go do środka. Poprosiła, by mówił szeptem z uwagi na chłopaka, śpiącego w salonie. – Po prostu Hyunjin mnie nie pokoi. Zauważyłam, że ostatnio bardzo często pod wpływem emocji traci nad sobą kontrolę. Łatwo wyprowadzić go z równowagi. Łatwo go zranić… – podzieliła się tym, co zaobserwowała. Było jej ciężko mówić to innym, ale ufała Bangchanowi. W końcu był liderem zespołu jej chłopaka.
  – Ostatnio dopilnowałem, by chodził regularnie na terapię. Nie jest lepiej? – zapytał. Interesował go stan przyjaciela. Haru zaś trochę się zdziwiła.
  – Ale jaka terapia? Co masz na myśli? – powoli zaczynała rozumieć, że jak idiotka o niczym nie wiedziała.
  – Nie słyszałaś? – starszy zmarszczył brwi. – Jakiś czas temu wykryto u niego zaburzenia lękowe – wyjaśnił, myśląc, że tym razem pojmie, o co mu chodzi.
  – Co? Dlaczego? – zapytała lekko przestraszona.
  – Naprawdę nie wiedziałaś? – nie dowierzał.
  – Dlaczego? Co jest z nim nie tak? Jak to powstało? – nawzajem się ignorowali. Chan spojrzał na nią. Nie wiedział co czuć, co jej powiedzieć.
  – Haru, ty… naprawdę nie masz o nim pojęcia – przełknął głośno ślinę.

~~~

  Nastał nowy dzień. Był pochmurny, a od czasu do czasu padał deszcz. Zmęczona Seonmi wracała autobusem ze szkoły. Dosłownie zasypiała w tym całkiem wygodnym siedzeniu, opierając się o szybę. Po 20-minutowej drodze dotarła na swoje odludzie. Wysiadła z pojazdu i ciężkie krople deszczu od razu ją zaatakowały. Westchnęła. Jak mogła zapomnieć wziąć parasolki? Jak jej humor nie był za dobry, tak nagle stał się jeszcze gorszy. Począwszy od trudnego testu z literatury, po męczące namowy Wonsoo, by pojechała na wycieczkę do Tajlandii. Chciała tam jechać, chciała powiedzieć jej, że to zrobi. Pragnęła chociaż raz pojechać na wycieczkę klasową. Oczywiście rodzice nie mieliby z tym problemu, gdyby tylko nie musieli ponieść kosztów, a Seonmi nie miała aż tyle pieniędzy. Jej miesięczne kieszonkowe wynosiło 20 000 ₩, a raczej wydawała je na ubranie, ponieważ nie miała ich za wiele. W dodatku zbierała na nowy telefon, bo stary miała już dobre 4 lata i nie działał za dobrze. Od początku co chwilę tylko się psuł, nie był za drogi. Wiedziała, że nie powinna, ale wręcz pragnęła udowodnić innym, że wcale nie jest taka nudna i biedna, za jaką ją mieli. Cóż, chociaż się nie mylili. Seonmi po prostu miała dosyć tego wzroku innych nastolatków. Czasem chciałaby urodzić się w bogatej rodzinie i móc zaznać smaku życia pełnego kolorów. Wiedziała, że jedzenie i trochę ładnych ubrań powinno jej wystarczyć, że nie powinna oczekiwać więcej, ale obserwując innych, nie potrafiła się z nimi nie porównywać.

Black blood | Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz