Rozdział 27

32 4 0
                                    

  Tamtego poniedziałku Dayeon siedziała wieczorem na mieście na jednej z ławek. Starała się wstrzymywać łzy, ale im więcej myślała, tym ciężej było jej to robić. Godzinę wcześniej rodzice znowu zdenerwowali się na nią na wieść, że wciąż utrzymuje kontakt z Haneulem. Kiedy starała się go bronić, jej ojciec ją uderzył. Ciężko było zachować jej kamienną twarz. Po prostu uciekła. Czuła się jak nastolatka, która ucieka z domu, a ona wchodziła w dorosłość. Była w ciąży, a wciąż czuła się jak dziecko. Nie była na to gotowa, a 3 lata temu nie była gotowa na miłość. Czasem żałowała, że jako nastolatka oddała się uczuciu. Kochała Haneula, czuła się przy nim bezpieczna, ale gdyby go nigdy nie spotkała… Czy to możliwe, by było wtedy lepiej? Czuła, że zwariuje, jeśli nie usłyszy jego głosu. Potrzebowała pomocy, rady. Nie chciała wracać do domu. Znalazła budkę z publicznym telefonem. Swojego nie miała. Całe szczęście znała numer chłopaka. Wprowadziła go i zadzwoniła.
  – To ja, Dayeon. Chciałam się spytać, o której godzinie dzisiaj kończycie? – zapytała przyciszonym głosem.
  – Zaraz się zwijamy – odparł.
  – Jak będziecie wracać, to chłopacy mogliby odwieźć cię do centrum? Jeśli to nie będzie problem i dla ciebie. – Czuła się niekomfortowo z tą prośbą, ale była to ostatnia deska ratunku. Potrzebowała go przy sobie.
  – W porządku, gdzie dokładnie? – Nie był zadowolony. Miał zamiar wracać do domu od razu po pracy. Potrzebował odpoczynku. Jednakże na jej życzenie był w stanie zrobić wszystko.
  – Pamiętasz tę knajpę z kurczakiem, do której czasem chodziliśmy? Będę przed nią na tych ławeczkach.
  – Okej, będę za 20 minut. Ale, Dayeon… Coś się stało? – zapytał zmartwiony. Zwykle nie oczekiwała od niego nagłych spotkań.
  – Potrzebuję cię.

  Haneul wysiadł z samochodu jego współpracowników niedaleko celu. Nie było im po drodze, ale chłopakowi zależało, by jak najszybciej znaleźć się u boku ukochanej. Podbiegł trochę i zauważył skromną dziewczynę, która nie była w dobrym humorze. Zadawał sobie pytanie dlaczego płakała. Dayeon zawsze była silna. Prawie zawsze. W momencie, kiedy była silna zbyt długo, odreagowywała płaczem. Ludzie mijali ją i naprawdę ich to nie obchodziło? Haneul usiadł obok niej i przytulił od tyłu.
  – Jestem tu – szepnął. Spojrzała na niego ze łzami i wtuliła się w jego ciało. Chłopak o nic nie pytał, po prostu z nią był i to tego w tamtej chwili potrzebowała najbardziej. Trzymał ją za rękę i nie wyobrażał sobie już nigdy ją puścić. W głowie miał wiele myśli. Chciał wiedzieć, co się stało. Dlaczego osoba, którą kocha, roni łzy. Ciężko było mu słuchać jej cichego płaczu i nie reagować. Całe szczęście cisza pomiędzy nimi nie trwała wiecznie.
  – Rodzice znowu się zdenerwowali – rzekła, ocierając łzy. Haneul otworzył szerzej oczy. – Wiedzą, że utrzymujemy kontakt. Po czasie tego wszystkiego było dla mnie zbyt wiele. Uciekłam. Uciekłam z domu… – powiedziała na ostatkach sił. Chłopak nie wiedział, jak zareagować. Nie miał pojęcia, co powinien zrobić. Siedział i nawet ciężko było mu się ruszyć. Mocniej ścisnął jej dłoń. – Gdybyśmy nigdy się nie spotkali… Zastanawiam się, czy byłoby inaczej. Twoje ciało – spojrzała na jego lewą zranioną rękę, luzując uścisk – nie byłoby w ranach. Mógłbyś skończyć studia i znaleźć kogoś lepszego. – Na końcu załamał się jej głos. Tak ciężko było ukryć kolejne łzy, które chciały ujrzeć światło dzienne. Naprawdę nie musiała tego ukrywać. Nie było przed kim. Wiedział, że bardzo cierpi.
  – Nie mów tak, nigdy tak nie myśl. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie i bez Binny. Nie potrzebuje skończyć studiów. Wierzę, że mogę wieść szczęśliwe życie bez wyższego wykształcenia. Poza tym zawsze możemy wrócić na uniwersytet. Na razie spróbuję zapewnić nam jakieś warunki. Weźmiemy ślub i wychowamy Binnę… Nie martw się. Pamiętaj, że zawsze masz mnie. – Chwilę z nią posiedział. W końcu zaczął wstawać i odszedł na parę metrów. – Nie idziesz? – zapytał, widząc, jak siedzi wpatrzona w jego sylwetkę. Podszedł do niej, siłą złapał za rękę i sprawił, że wstała.
  – Ale Haneul, gdzie mnie ciągniesz? – zapytała, przeciwstawiając się.
  – Do domu.

Black blood | Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz