ROZDZIAŁ CZWARTY

525 31 19
                                    

Koniecznie dawajcie znać co sądzicie, co zmienić i jak wam się podoba <3 Zapraszam na rozdział czwarty :)

Przez ostatni przebieg sytuacji cały kolejny tydzień chodzę sfrustrowana. Mam ochotę skoczyć pod każdy jadący tramwaj, powiesić się na lampie w salonie, bądź pociąć się nożyczkami w banku. Ostatnie wydarzenia należą do tych, które przed snem męczą moją głowę i bez wykrzywiania twarzy w poczuciu cringu nie jestem w stanie zasnąć. I wciąż nie rozumiem, dlaczego on mi odmówił. Olał mnie i to w najgorszy możliwy sposób, dający mi do myślenia.

Ciągle się zastanawiam i to nad sobą. Od kiedy stwierdziłam, że jestem najlepszą wersją siebie i po wydarzeniach, które zadziały się w moim życiu mogę jakoś iść dalej, to po raz pierwszy przeżywam takie załamanie. Wiktor chyba uświadomił mi, że nie jestem osobą która może mieć wszystko. I on jest osobą, której mieć nie mogę. Dlatego też od tygodnia nie mamy ze sobą żadnego kontaktu. Czuję, że on go nie chce i postanawiam to uszanować, nie narzucając mu się. Trochę mnie to męczy. Wciąż mam przed oczami jego zapadnięte policzki, jego uśmiech którym postanowił mnie obdarzyć i te piękne, niebieskie oczy, w których jedyne co widziałam to pustkę.

Moja frustracja seksualna oczywiście kończy się w łóżku. Jednak tej samej nocy, kiedy mogłam leżeć w nim z Wiktorem, ląduję tam sama i po pierwszym orgazmie stwierdzam, że to nie to samo. Od roku żyję w przekonaniu, że nienawidzę mężczyzn i żadnego nie chcę w moim życiu i mimo faktu, że lubię seks to zawsze czułam, że nawet mimo to mogłabym poradzić sobie sama. Od tygodnia jednak czuję jak bardzo żałuję, że on wtedy nie wziął mnie do siebie i nie skończyło się to tak, jak pragnęłam. Staram się z tego jakimś sposobem wyleczyć i nic dziwnego, że kolejną sobotę z rzędu spędzam z Zuzią.

Mówię jej o wszystkim i mimo niepochamowanego entuzjazmu dziewczyny pokazuję jej, że ja mam już dość Wiktora. I zapewne nigdy więcej się już nie spotkamy. Trochę mi przykro, bo chyba nigdy żadna moja jednonocna przygoda nie wyglądała... aż tak. Bo Wiktor wygląda aż tak. Zuzia natomiast po mojej historii polewa mi wina i stwierdza, że jebać facetów.

A potem do mieszkania wchodzi Czarek i całuje ją w czoło, a kiedy ja na to patrzę to oblewa mnie dziwna fala smutku. To nie tak, że jest mi przykro patrząc na zakochanych ludzi. Po prostu tęsknię. Tęsknię za takim życiem i kiedy zdaję sobie sprawę, że nigdy już mnie to nie spotka to opieram głowę na dłoni i wzdycham.

— Daj spokój, Zocha — mówi w końcu Zuzka. — Chodzisz zmartwiona jakimś facetem, który nie powinien się dla ciebie liczyć. Nigdy tak nie robiłaś.

— Bo nigdy nie poznałam kogoś takiego jak Wiktor — mówię i kiedy zdaję sobie sprawę jak to brzmi, to przymykam oczy i jęczę żałośnie.

— Wow — stwierdza moja przyjaciółka. — To faktycznie musiał ci zawrócić w głowie.

— Nie zawrócił. Ale gdybyś zobaczyła jak on wygląda... Zuzia ja jestem pewna, że on nie zwraca uwagi na co drugą laskę na ulicy. A na mnie zwrócił i zaprosił mnie na kolację.

— Mam wrażenie, że podbudowujesz nim sobie ego — zauważa blondynka, a ja mimo że czuję się trochę urażona to przyznaję jej rację.

— Podbudowywałam — zauważam. — Teraz trochę mnie ostudził.

Siedzę i widzę, że Zuzia myśli. Lustruje mnie uważnie spojrzeniem i przyznam, że czuję się dość niekomfortowo. Czarek zasiada z nami przy stole, jednak tylko się przysłuchuje. On raczej nigdy się nie wtrąca, chociaż wiem, że potem na pewno rozmawia o mnie z Zuzią. Za długo się już znamy, żebym o tym nie wiedziała. Jednak przyznam, że nauczyłam się tak żyć. Od roku żyję tylko dla siebie i mam gdzieś zdanie innych, nawet Zuzi, która nie raz chciała mnie odmienić. I wiem, że teraz chyba też planuje.

Lazur Twoich oczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz