Będę wdzięczna za wasz Feedback w komentarzach i wsparcie ❤️🙏
Siedzę na parapecie w swoim mieszkanku i patrzę za okno. Mamy środek lata. Słońce od rana nie daje mi spokoju, więc dopalam przy otwartym oknie kolejnego papierosa. Chciałam żeby ten dzień był produktywny ale jakoś mi nie idzie. Od początku mojego urlopu nie robię zupełnie nic. Czy mi z tym dobrze? Absolutnie nie.
Powinnam odpocząć, wiem. Ale wciąż mam w głowie to, że jestem bezużyteczna i dochodzę do wniosku, że poza pracą nie robię w życiu nic. Nie mam żadnego talentu, żadnej pasji. Przytłacza mnie to, bo od śmierci Michała żyję w jakimś marazmie. Ciągłe imprezy, przygodny seks, alkohol i zatracanie się w życiu, które miało być tylko chwilowym odcięciem się. Miałam odpocząć i zacząć żyć, a teraz, kiedy jestem już po roku terapii stwierdzam, że tylko pogłębiło to moje problemy. Chyba zagubiłam się sama w sobie i obawiam się, że tak musi wyglądać moje życie już do końca.
Nic mi to nie dało. Żadna ta znajomość, żaden chłopak obok którego obudziłam się rano na kacu nie jest w moim życiu. Dopiero teraz, kiedy Zuzia się do mnie nie odzywa zdaję sobie sprawę jak bardzo samotna jestem. Nie mam koło kogo się obudzić rano, nie mam z kim wypić kawy, nie mam z kim obgadać co kupić na obiad i z kim wyjść na spacer. Nie mam Michała, który był dla mnie wszystkim. Niepokoi mnie to, że ostatnio to ciągle do mnie wraca. Przez rok o moim byłym mężu nie myślałam w ogóle. Zmieniłam się, nie byłam już taka sama jak wtedy, kiedy jego miałam obok siebie. A teraz czuję, że znów się gubię i niknę w oczach. Czy to przygotowanie na coś nowego? Czy to czas żeby w końcu ruszyć do przodu?
Często widzę siebie gdzieś daleko. Samą, zupełnie oddaloną od wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek pojawili się w moim życiu. Nie wiem sama czy wolę zimną Islandię czy gorącą Teneryfę, byleby tylko uciec stąd jak najdalej. Męczy mnie to miasto, męczą mnie ci ludzie, męczy mnie każdy mój moralny kac, o którym miałam zapomnieć następnego dnia. Czuję, że to wszystko poszło za daleko i powoli ściągnęło mnie na dno. Chyba potrzebuję pomocy. Nie uporam się z tym sama.
W głowie już układam plan wyjazdu na jakąś małą wieś na Pomorzu tylko po to, żeby uzbierać pieniądze na wyprowadzkę na Sycylię czy inny Cypr. Nagle podskakuję na parapecie, słysząc odblokowany domofon. Marszczę brwi, bo nie mam pojęcia kto to może być. Nie spodziewam się absolutnie nikogo dlatego ignoruję to, stwierdzając że to zapewne konserwator budynku. Sztywnieję jednak, kiedy słyszę na klatce kroki, a po chwili dzwonek do drzwi. Zanim zeskoczę z parapetu chwilę na nim siedzę i analizuję sytuację. Po sekundzie jednak poprawiam tylko włosy i jak spanikowana podbiegam do drzwi.
Jeszcze momencik zajmuje mi przejrzenie się w lustrze i sprawdzenie, czy na pewno mam ubrane spodnie i koszulke. Po prostu ostatnio coraz częściej spędzam sama ze sobą czas bez ubrań, nawet nie opłaca mi się ich brudzić skoro i tak siedzę w domu.
Bez żadnych podejrzeń otwieram drewniane drzwi i widzę przed sobą osobę, której w tym momencie spodziewałabym się tutaj najmniej. Serio, chyba nawet obecność Wiktora pod moimi drzwiami nie zdziwiłaby mnie tak bardzo.
— Hej, Zosia.
Patrzę na Zuzię, która stoi przy moich drzwiach z założonymi rękoma i niepewnie się we mnie wpatruje. Z jej twarzy mogę wyczytać tylko zagubienie i wyraźny smutek, który zbija mnie z tropu. O matko. Ja myślałam, że ona już nigdy się do mnie nie odezwie, a teraz pakuje mi się do mieszkania i patrzy na mnie spod byka tymi niebieskimi oczami, które teraz się szklą. Boże, Zuzia mi się chyba zaraz popłacze na środku mieszkania.
— Chciałam pogadać — mówi słabo. — Bardzo nam... mi ciebie brakuje.
Stoję na przeciwko dziewczyny i nie do końca wiem jak zareagować. Nie rozmawiałyśmy kilka dni i mam wrażenie, że w ciągu całej naszej znajomości jeszcze nigdy nie miałyśmy aż takiej kłótni. Ale mnie jej słowa naprawdę uraziły i trafiły w tak czuły punkt, że te kilka dni spokoju zdecydowanie mi pomogło. Tylko ile można się na siebie gniewać?
![](https://img.wattpad.com/cover/325563049-288-k36615.jpg)
CZYTASZ
Lazur Twoich oczu
RomanceW życiu Zosi każdy kolejny dzień przynosił nową dawkę bólu i niepewności. Po stracie męża, świat, który kiedyś wydawał się stabilny, rozsypał się jak domek z kart. Zosia tonęła w morzu swoich własnych demonów - alkoholu, przygodnych romansów i bezse...