ROZDZIAŁ JEDENASTY cz.2

1.3K 21 10
                                    

Ostrzegam, mocny rozdział! Miłego <3

Myję się, a pod prysznicem wciąż myślę. Spłukuję z wosów pianę, wycieram się i w samym szlafroku ruszam do pokoju. Z pewnością siebie wyciągam z szafy torbę podróżną i zaczynam wrzucać do środka najpotrzebniejsze rzeczy. Nie mam bladego pojęcia co może mi się przydać, a co nie, nie mam w głowie żadnego pomysłu, gdzie ten mężczyzna może mnie zabrać. Wiem jednak, że jestem tego pewna. Gotową torbę rzucam pod drzwi, piszę szefowej, że źle się czuje i jutro mnie nie będzie, po czym wyciszam powiadomienia od niej i rzucam telefon w kąt. Nastawiam jeszcze budzik na szóstą i liczę na to, że moje gówniarskie zachowanie nie będzie miało żadnych konsekwencji.

Mam wszystko gdzieś, kiedy wstaję rano, zakładam na siebie spodenki kolarki i wypraną bluzę Wiktora. Nakładam na twarz jedynie krem z filtrem, rozczesuję włosy i modlę się, żeby ten człowiek nie wpadł na zabranie mnie w jakieś wymyślne miejsce. Parę minut po siódmej siedzę na łóżku ubrana i gotowa i zaczynam powątpiewać w pomysł Wiktora. Obawiam się, że zaspał albo nic nie załatwił. Kto byłby w stanie załatwić to wszystko w jedną noc? Aż nagle zerkam w telefon i widzę od niego wiadomość. "Czekam" pisze, a ja jak poparzona zabieram rzeczy i niemal wbiegam do windy. Wychodzę przed blok i kiedy widzę przy chodniku zaparkowany znany mi samochód, od razu się do siebie szczerzę.

Podbiegam do Mercedesa i wchodzę do środka, rzucając na tylne siedzenie torbę. W wielkim bagażniku siedzi Nero, który od razu wesoło popiskuje na mój widok i wystawia głowę przez tylne siedzenia. Dopiero kiedy wyciągam dłoń i witam się z psem przenoszę wzrok na Wiktora. Boże. Moje szczęście.

Chłopak patrzy na mnie i uśmiecha się, a mi mięknie serce. Nachyla się i całuje mnie na powitanie, na co łapię go za policzki i przytrzymuję przy sobie.

— Nie sądziłem, że to zrobisz — szepcze w moje usta.

— Ja też. Sprowadzasz mnie na złą drogę — śmieję się.

Zerkam na niego. Ogolił się, jednak włosy ma roztrzepane. Zapewne nic z nimi nie robił po umyciu. Ma luźną koszulkę na guziczki i spodnie typu cargo i fakt, że jest ubrany w taki sposób trochę mnie niepokoi.

— Gdzie jedziemy? — Pytam zanim odpali samochód.

— Niespodzianka.

— No weź, jeszcze mam szansę iść i się przebrać, jeśli mi powiesz w co.

Wiktor kręci głową i śmieje się cicho. Podoba mi się to, jak się przede mną otworzył.

— Jest okej. Wyglądasz najpiękniej na świecie — mówi i całuje mnie w dłoń, po czym odpala samochód.

Ja go czasem nie rozumiem. Wiktor jest dla mnie enigmą. Jakim cudem jest teraz takim romantykiem, skoro jeszcze tydzień temu nie potrafił traktować mnie normalnie? Kiedy jedziemy przed siebie nie chcę o tym myśleć. To niezdrowe, zdaję sobie z tego sprawę. Ale mamy w tym momencie siebie, kawę w termosie, stare piosenki w radiu i psiaka na pace i marzę o tym, aby moje życie właśnie tak wyglądało.

Kiedy po wypiciu chłopakowi połowy termosu kawy trochę się rozbudzam, zakładam na nos ciemne okulary, uchylam okna i zaczynam śpiewać. Wiktor podgłaśnia i zerka na mnie co chwilę, po czym uśmiecha się. Uwielbiam gdy uśmiecha się tak szeroko, że widać mu zęby. Kryształek na jego zębie błyszczy, a dołeczki w policzkach się uwydatniają. Przeraża mnie to, jak bardzo się do niego przyzywczajam.

Przez to jak dobrze się z nim czuję nawet nie wiem kiedy mija mi ta podróż. Po drodze zaczynam domyślać się gdzie mnie wywozi, bo czytam nazwy miejscowości i gmin na znakach. Do końca jednak nie wiem gdzie jesteśmy, kiedy Wiktor parkuje auto nad wodą. Jechaliśmy tutaj coś koło trzech godzin z jedną przerwą na stacji po kawę, hot doga i wyprowadzenie psa.

Lazur Twoich oczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz