dziś wszystko się wyjaśnia!
Zaciskam dłoń na kołdrze, bo piszczy mi w głowie i zanim jeszcze otworzę oczy, staram się zmierzyć z poważnym bólem. Nie przechodzi, więc jeszcze na moment wtykam głowę między poduszki i zaciągam się znajomym zapachem. Świeże pranie miesza się z wanilią i piżmem. Mi ten zapach przypomina tylko jak bardzo chciałabym teraz przytulić się do niego. Wyciągam rękę i staram się odnaleźć mężczyznę na łóżku ale nic nie czuję.
I w jednej sekundzie do mojej głowy dociera sen, który męczył mnie całą noc. Jestem przerażona, gdy przypominam sobie jak realny był i jak dokładnie doświadczyłam wszystkich tych wydarzeń. Wciąż czuję na swojej skórze ten ból, adrenalinę w moich żyłach i strach, który mi wtedy towarzyszył.
Znów mocniej kłuje mnie w głowie. Ból rozrywa mi potylicę i promieniuje przez całą głowę od skroni, szczęki, aż do zębów. Wszystko niemiłosiernie mnie rwie.
O matko. To nie był sen. Kurwa mać.
Podrywam się do góry i mimo okropnego bólu staram się zrozumieć co się wydarzyło. Z zaskoczeniem stwierdzam, że włosy mam związane w warkocz, jestem przebrana w wygodne, czyste ciuchy i nie mam na sobie ani grama makijażu. W mojej głowie znów zachodzi jakieś wariactwo i nie wiem już czy żyję naprawdę czy nie i czy ja właśnie przeżyłam naprawdę straszny sen, czy on faktycznie to zrobił.
Zrobił. Wiktor mnie zwodził, okłamywał i napadł na bank w którym pracuję. Jak to w ogóle brzmi?! Napadał na bank. Rety, do tej pory słyszałam to stwierdzenie tylko w telewizji lub amerykańskich gazetach, a teraz? Strasznie się go boję. Dlatego też podrywam się na łóżku i szukam swojego telefonu. Nigdzie go nie widzę. Bardzo chciałabym wiedzieć, czy o tym napadzie mówią gdziekolwiek, czy im naprawdę udało się uciec, co z moimi koleżankami z pracy i co się w ogóle wydarzyło?
Doskonale rozpoznaję apartament Wiktora. Czy jemu faktycznie udało się wynieść mnie stamtąd i przywieźć do siebie bez żadnego pościgu policji? Może faktycznie nie jest to Ameryka i nikt nie podszedł do tego tak poważnie. Ale ja nic nie wiem, nie mam pojęcia i mam w głowie tylko natłok myśli, który nie chce ustąpić. Nie umiem myśleć logicznie w takiej sytuacji.
Siadam na rogu łóżka i zasłaniam twarz. Kręcę głową, bo nie dociera do mnie to wszystko. Akurat teraz. Akurat w momencie, kiedy dotarło do mnie jak bardzo kocham Wiktora to wszystko musiało runąć. Mam tego dosyć. Pomimo strachu jaki towarzyszy mi w stosunku do Wiktora wstaję na równe nogi i wychodzę z sypialni. Wyglądam na korytarz, jednak wokół jest cicho. Przełykam gulę w gardle i stawiam pierwsze kroki na ciepłym dywanie. Boję się co może zrobić mi Wiktor, jeśli jest w tym mieszkaniu. Wprawdzie wczoraj mnie stamtąd wyciągnął, przepraszał mnie w tej obskurnej furgonetce ale co mi po tym? Co mi po jego przeprosinach w tak abstrakcyjnej sytuacji?
Muszę jak najszybciej wyjść z tego mieszkania i zadzwonić na policję. Nie chcę go stracić, bardzo nie chcę stracić Wiktora ale to jedyne wyjście z tej sytuacji. Muszę myśleć logicznie. Nie sercem.
Zanim postawię kolejne kroki, rozglądam się po apartamencie. Moje buty są przy ścianie, zaraz obok drzwi. Czym prędzej do nich biegnę i wsuwam na nogi, mimo że w luźnych szortach i za dużej koszulce wyglądam jakbym uciekła z więzienia. W dodatku dostrzegam na mojej skórze coraz więcej siniaków, a ból w każdej części mojego ciała nie ustępuje nawet na sekundę. Cała się trzęsę i mam wrażenie, że mam gorączkę i zaraz zwymiotuję pod siebie. Muszę jak najszybciej się stąd wydostać.
Pociągam za klamkę, jednak ta nie ustępuje. Szarpię się z drzwiami przez dłuższą chwilę, sprawdzam wszystkie zamki ale okazuje się, że drzwi muszą być zamknięte na klucz, którego nie mam. Jestem coraz bardziej przerażona, chociaż gdzieś w środku siebie czuję, że mimo wszystko Wiktor nie zrobiłby mi krzywdy. W moim ciele znów odzywa się adrenalina, bo za wszelką cenę chcę w końcu być bezpieczna. Nic innego się nie liczy, kiedy chodzę po mieszkaniu, szukając kluczy. Chyba jestem tutaj sama, bo wokół panuje cisza i słychać tylko mój przyspieszony oddech. Klucze rzucają się w moje oczy dopiero, kiedy wchodzę do kuchni. Jednak coś jeszcze przykuwa moją uwagę.
CZYTASZ
Lazur Twoich oczu
RomansaW życiu Zosi każdy kolejny dzień przynosił nową dawkę bólu i niepewności. Po stracie męża, świat, który kiedyś wydawał się stabilny, rozsypał się jak domek z kart. Zosia tonęła w morzu swoich własnych demonów - alkoholu, przygodnych romansów i bezse...