Juan
Melanie zaczęła osuwać mi się w ramionach. Jej uścisk słabł z sekundy na sekundę, a oczy zdawały wywracać w głąb czaszki. Ciche westchnienie uleciało z jej ust, gdy poleciała na mnie całym ciężarem swojego ciała.
– Coś ty jej podał, do jasnej cholery?– spojrzałem znacząco na ochroniarza, który zaalarmowany krzykami kobiety wparował do gabinetu i podał jej zastrzyk.
– To z fiolki na biurku – kiwną głową w stronę blatu i pustej już buteleczki.
– Zejdź mi z oczu – zacisnąłem szczękę, powstrzymując się przed przyłożeniem mu.
Delikatnie, uważając na zranioną nogę, podniosłem Melanie. Poprawiłem ją lekko w swoich ramionach i skierowałem się do jej pokoju. Spodziewałem się po niej, że zacznie stawiać opór, byłem na to przygotowany, jednak ten atak paniki, był dla mnie czymś nowym. W jej oczach można było dostrzec zagubienie, strach, dezorientację, a przede wszystkim czystą furię.
Ułożyłem nieprzytomną dziewczynę na samym środku łózka i delikatnie, nadal uważając na opuchniętą i siną stopę, zdjąłem jej buty. Nie wyglądało to najlepiej i Esteban mógł mieć całkowitą rację, że wygląda to na złamanie, dlatego czym prędzej skontaktowałem się z lekarzem.
Najlepiej by było, gdybym został z Melanie, dopóki nie odzyska świadomości, jednak mam jeszcze masę spraw do załatwienia.
Podany dziewczynie narkotyk na samym początku powoduje utratę przytomności, potem pojawiają się dreszcze i halucynacje, aby na sam koniec człowiek był już na tyle osłabiony, by ledwo kontaktować. Oczyszczenie organizmu z tego syfu najmuje nieco ponad trzy dni, dlatego najlepiej będzie, jeśli Melanie zostanie pod opieką lekarza.
Początkowo nie miałem w planach szprycować tym dziewczyny, zabrałem ze sobą fiolkę, aby wymusić na niej jeszcze większe posłuszeństwo. Co nie oznacza, że gdyby stawiała mi się bardziej lub próbowała ucieczki, nie podałbym jej tego. Jednak ten jej chwilowy atak paniki, nie był na tyle groźny, ani dla mnie, ani dla niej, aby wyniszczać jej układ nerwowy tym gównem.
Dlatego też ochroniarz odpowiedzialny za to, poniesie konsekwencje swojej decyzji. Melanie nie jest w stanie wyrządzić mi krzywdę, a lekka szarpanina, jaka się między nami wywiązała była całkowicie nieszkodliwa. Ta drobna kobieta prędzej sobie by coś zrobiła niż mi, dlatego wystarczyło przytrzymać ją mocniej za ramiona.
Wyszedłem na korytarz, zostawiając otwarte drzwi do sypialni. Lekarz pojawił się zaskakująco szybko, więc nie byłem tam już dłużej potrzebny. Wytłumaczyłem mu tylko pokrótce, co się stało i czego od niego oczekuję, po czym zostawiłem pannę Shelton pod jego opieką, a sam udałem się na pogawędkę z ochroniarzem.
Szedłem w stałym, dość szybkim tempie, aby czym prędzej dostać się do swojego gabinetu. Już od progu widziałem czekającego na mnie ochroniarza. Shane stał praktycznie w tym samym miejscu, w którym był, gdy wynosiłem stąd nieprzytomną Melanie. Tym lepiej dla niego, że nie spierdolił stąd. Wie, że nawalił na całej linii i, że musi ponieść konsekwencje swoich działań.
W dwóch krokach znalazłem się tuż przed zaskoczonym Shane'm i niespodziewanie wymierzyłem mu mocny cios w szczękę. Głowa ochroniarza odskoczyła w prawo, jednak nie wydobył z siebie nawet najcichszego dźwięku, czym zirytował mnie jeszcze bardziej. Nie wiem, co mną w tej chwili kieruje, ale niesamowicie irytuje mnie brak reakcji z jego strony. Dlatego też biorę kolejny zamach, jeszcze mocniejszy, tylko tym razem roztrzaskuję mu nos. Krew pojawia się na mojej pięści, koszuli i co najważniejsze – twarzy Shane'a.
Cholerna satysfakcja rozlewa się po moim ciele w zastraszającym tempie, a na ustach wykwita cień uśmiechu.
– Jeszcze raz zrobisz coś, o co cię nie prosiłem, a wyniosą cię stąd w czarnym worku – zwróciłem się do mężczyzny, który otrząsnął się już po chwilowym zamroczeniu.
Ten tylko skinął głową i nawet nie czekając na mojej kolejne słowa, padł przede mną na kolano i całując sygnet. Uparcie unikał mojego spojrzenia. Nie powiem, że jego pokora, nie została przeze mnie doceniona, jednak nadal gdzieś w głębi mnie szalała złość.
Nie powinien nawet wchodzić do mojego gabinetu, bez pozwolenia lub wyraźnego zaproszenia. Nie obchodzi mnie, czy słyszał krzyki Melanie, czy wziął ją a zagrożenie... panna Shelton nie jest dla mnie żadnym zagrożeniem, z jej wątłą posturą i pewnie równie wątpliwymi umiejętnościami do obrony, prędzej sama by siebie w tej szarpaninie skrzywdziła.
Podoba mi się jej charakterek. To, jak próbowała zgrywać przede mną odważną... Muszę przyznać, zaimponowała mi. Co prawda, nadal wymagam od niej jak najszybszej akceptacji wszelkich warunków, jakie przed nią postawię, jednak po tym jej dzisiejszym ataku paniki, jestem w stanie wykazać się większą cierpliwością w stosunku do niej. Melanie rzeczywiście może mieć drobny problem z aklimatyzacją, jednak ja jej w nim niestety nie pomogę. Przeciwnie, może niechętnie, ale będę jej w tym utrudniał. Mam spore oczekiwania względem tej kobiety i nie spocznę, dopóki wszystkich z nich należycie nie wypełni.
Skrycie liczę, że po dzisiejszych doświadczeniach z narkotykami, Melanie zachowa się rozsądnie. Wątpię, aby mimo wszystko chciała pozostać pod ich wpływem, szczególnie że skutki ich dłuższego użytkowania będą opłakane dla jej organizmu.
Muszę przyznać, że propozycja z mojej strony była jak najbardziej przemyślana. Chciałem pokazać jej, ze zawsze może być gorzej. Dać Melanie wybór, nie po to, żeby czuła, że ma jakąkolwiek władzę nad własnym życiem... Nie... Chciałem jej pokazać konsekwencje, jakie mogą na nią spaść, gdy będzie robiła wszystko na przekór mnie.
Liczę, że panna Shelton wyciągnie z tego cenną, życiową lekcję.
– Opuść mój gabinet, póki jeszcze panuję nad sobą dostatecznie, aby nie przywalić ci kolejny raz. Esteban zajmie się zmianą twoich obowiązków, tak abyś nie wchodził mi w drogę.
Machnąłem ręką, aby pozbyć się irytującego mnie ochroniarza jaknajszybciej z mojego gabinetu. Nie potrafiłem dłużej patrzeć na niego i niemyśleć o kolejnym ciosie, jaki z chęcią bym mu zadał.
Miłego dnia!
Z chęcią poczytam wasze komentarze
CZYTASZ
Uczucia Kobiety
RomanceTom III serii Siła Kobiet Melanie pomimo wątpliwości została w firmie, jednak czy aby na pewno był to dobry wybór? Jedną decyzją przypieczętowała swój los. Od niego nie ma ucieczki. Nie będzie patrzył na twoje uczucia. Schwyta cię, zabawi się, zm...