Rozdział 16

419 42 11
                                    

Nim zdążyłam zaprotestować, Caballero znacznie zmniejszył dzielącą nas odległość. Odgarnął kołdrę, którą byłam nakryta i wsunął jedną z dłoni pod moje kolana, a drugą umieścił w dole pleców. Delikatnie, acz stanowczo uniósł mnie do góry, abym po chwili była przyciśnięta do jego klatki.

Juan wyszedł ze mną na korytarz, mijając raczej nic nieświadomego ochroniarza. Przeszliśmy do zupełnie innego skrzydła domu, gdzie cała aranżacja wnętrza zupełnie różniła się od całości. Jak można się było spodziewać po prywatnej części posiadłości, która w dodatku należy nie do kogo innego jak do samego Juana, panowały tu nieco chłodniejsze odcienie. Zamiast drewna i nieco rustykalnego stylu, tutaj królował marmur. Chłodne i surowe ściany nie były niczym zapełnione, a cały korytarz ciągnął się jakby w nieskończoność.

Na samym końcu, tuż za ogromnymi, do tego dwuskrzydłowymi drzwiami zamykanymi na kod, znajdowało się królestwo Caballero.

Wyglądało to tak, jakby w tej ogromnej posiadłości, którą zajmował, miał jeszcze osobny apartament, kompletnie różniący się od całości, tylko dla siebie.

– Od dzisiaj, siedzisz tylko tutaj. Śpisz ze mną w jednym łóżku, jesz ze mną przy jednym stole... Nawet twoja szczoteczka do zębów będzie stała obok mojej, rozumiesz?

– Oczywiście, wszystko ma być tak, jakbyśmy ze sobą byli – mruknęłam, zaciskając zęby, gdy Juan odstawił mnie na środek salonu.

Moje bose stopy zapadły się w miękkim, futrzanym dywanie, który pokrywał większą część pomieszczenia. Zaraz za ogromną kolumną, było przejście do otwartej kuchni, a po mojej prawej szklane drzwi odgradzały mieszkanie od tarasu.

– Bo jesteśmy ze sobą – jego spokojny ton po raz kolejny mało nie wyprowadził mnie z równowagi.

– Nie wyobrażasz sobie za dużo? Naprawdę tak ciężko ci zrozumieć, że to się nie uda?!

– A tobie tak ciężko się z tym pogodzić?! – tym razem to on krzyknął, a ja aż cofnęłam się o jeden kroczek. – Będzie tak, jak ja tego chce. Jesteś tutaj ze mną i zostaniesz w tym domu, przy moim boku. Będziesz posłuszna, a twoim bliskim nic się nie stanie.

– Posłuszna? Grzeczna, ułożona... A co w zamian dostanę? Ciasteczko? – mój głos aż ociekał kpiną, a ja doskonale widziałam, jak bardzo Caballero nie znosi, gdy okazuję mu brak szacunku. – Jak pies? Nie... Jak suka! Tym mam dla ciebie być?! Mam siedzieć tutaj zamknięta na cztery spusty, bawić się z tobą w rodzinę, dawać dupy, gdy będziesz tego chciał i nie stawiać się, tylko pogodzić ze swoim losem, to może łaskawie oszczędzisz moich najbliższych. To jest chore, Juan. Ty jesteś chory!

Czułam, jak złość rozlewa się po moim ciele, jak tętno przyspiesza, jak oddech staje się rwący, jednak mimo wszystko dalej dzielnie stałam o własnych siłach naprzeciwko tego chuja. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, jakbyśmy niemo rzucali sobie nawzajem wyzwanie. Kto pierwszy pęknie? Kto pierwszy przerwie ciszę? Które z nas posunie się na tyle daleko, aby to drugie straciło resztki kontroli?

– Ostrzegam się, panno Shelton, nie igraj z ogniem, bo możesz się sparzyć – uniósł wskazujący palec w górę. – Staram się ograniczać swoją mroczniejszą stronę przy tobie, jednak ty jakimś cudem za każdym razem potrafisz mnie w mniej niż minutę wyprowadzić z równowagi. Wystarczy jedno zdanie z twoich ust, abym gotował się ze złości. Nie chcę cię krzywdzić...

– Ale już to zrobiłeś – weszłam mu w zdanie. – Za każdym cholernym razem. Wbijasz mi powoli nóż w serce, niszczysz mnie. Myślisz, że jak długo będę w stanie to znosić? Może nadejść taki moment, że wystarczy jedno malutkie słowo, aby zgasić jeszcze tą tlącą się we mnie iskierkę. Jedno twoje słowo, a nie będzie mnie obchodziło, czy pociągnę za sobą kogoś do grobu... Wtedy będzie dla mnie ważne tylko to, że uwolniłam się od ciebie.

– Przestań! – krzyknął – Masz przestać! Nie masz cholernego prawa tak mówić! Nie pozwolę, abyś odebrała sobie życie!

– To do czego mam prawo, skoro już nawet nie mogę nic powiedzieć, bo wszystko, każda nasza rozmowa sprowadza się do jednego? Nie widzisz, że to jest błędne koło? Ty przychodzisz do mnie, narzucasz swoje idee, ja ci się opieram, ciebie to denerwuje i temat ponownie schodzi na zakazy, jakie na mnie nakładasz.

– Masz przy mnie być. Tylko tego chcę – widziałam, jak mocno musiał zaciskać szczęki.

– Ale ja tego nie chcę – pokręciłam głową. – Chcę żyć, doświadczać, poznawać... Odbierasz mi to wszystko, zabierasz mi możliwości, czas, energię, nawet zdrowie, a kiedyś może nawet i życie.

– Melanie, nie pozwolę ci odejść. Jesteś zbyt idealna – Caballero ledwo panował nad sobą, zaczął chaotycznie krążyć po salonie, to zaciskał, to rozluźniał dłonie, jakby sam do końca nie wiedział, co ma zrobić.

– Do czego jestem niby idealna? Ubzdurałeś coś sobie... – popukałam się po czole, patrząc prosto w jego oczy.

– Jesteś idealna, pod każdym względem. Jako kobieta, pięknie wyglądałabyś u mojego boku... Jako człowiek, masz bardzo dobre i kochające serce... Jako zemsta, słodka i długo wyczekiwana. Jesteś poniekąd środkiem do celu. Jeszcze o tym nie wiesz, jednak dzięki tobie odzyskam to, co Romanov, ale i nie tylko, zabrał mojej rodzinie.

– Niby jak? Jestem zwyczajną dziewczyną, tylko ty przypisujesz mi nie wiadomo jakie cechy.

– Tym zajmę się ja, ty będziesz się trzymać z dala od zagrożenia. Zostaniesz tutaj – miałam wrażenie, że do niego nic nie dociera, jakby żył w swoim świecie. Przerażał mnie.

– No tak, grzeczna, czekająca na swojego pana suka – mruknęłam. – Może jeszcze założysz mi obrożę?

W tym momencie już tylko sarkazm i ironia byli moimi przyjaciółmi. Straciłam wszelką nadzieję, na powrót do normalności, a to, co mogłam dostrzec w oczach Juana, jeszcze bardziej mnie w tym utwierdzało. Jak tak dalej pójdzie, chyba rzeczywiście będę musiała przemyśleć swoje dalsze kroki.

Wiem, że spieranie się z Caballero może przysporzyć mi tylko dodatkowych kłopotów, jednak przy tym człowieku mój rozum jakby magicznie znikał. Gdy tylko widzę tego zarozumiałego, nadętego i jeszcze tysiąc innych brzydszych określeń dupka, tracę nad sobą panowanie. To, co on wygaduje, doprowadza mnie do białej gorączki, a ponoć miałam się nie denerwować i unikać stresu.

Absurd. 

Zapraszam również na mojego instagrama
Link macie w opisie na moim profilu

Uczucia KobietyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz