Rozdział 10

460 38 2
                                    

Drzwi za Tatianą zamknęły się z trzaskiem. Skoro ona opuściła już gabinet, nikt nie będzie śmiał przeszkadzać Juanowi, dzięki czemu jego uwaga będzie w pełni skupiona na mnie. Jakby nie patrzeć, nie jest zbyt to optymistyczna wiadomość.

Ponownie między nami zapanowała niezręczna cisza, jednak tym razem chyba nikt nie miał ochoty jej przerywać jako pierwszy. Juan zaplótł sobie ramiona na piersi i odchylił się w swoim fotelu, nadal uparcie skanując moją sylwetkę. Esteban wydawał się być jeszcze bardziej spięty niż ja, jednak mimo to rozsiadł się wygodniej na kanapie, zaraz po tym jak jego żona się podniosła.

Ja natomiast nie przesunęłam się nawet o milimetr, nie dość że moje mięśnie były na tyle spięte, dosłownie gotowe, aby w każdej chwili rzucić się do ucieczki, to głowę ponownie pochyliłam, aby nikt nie widział mojego strachu.

Oczywiście, że się bałam, byłam przerażona. Starałam się jakoś utrzymać, nie dać po sobie poznać, jak bardzo ich groźby na mnie działają, bo gdyby tylko to zauważyli, mogliby to z łatwością wykorzystać przeciwko mnie. Mimo powierzchownego podporządkowania się przedstawionym mi irracjonalnym zasadom, nadal w środku niesamowicie się buntowałam i tylko obawa przed nadciągającymi konsekwencjami, powstrzymywała mnie przed jakąkolwiek reakcją. Jednak miało się to za chwilę zmienić. I to dość drastycznie.

Nagle poczułam jak noga, na której przez cały ten czas opierałam cały ciężar swojego ciała, drętwieje mi niespodziewanie. Kolano dosłownie ugięło się pode mną, więc aby zachować równowagę, podparłam się spuchniętą stopą, i to był jeden z moich największych błędów. Gdy tylko delikatnie oparłam się na drugiej nodze, cichy syk wydostał się z moich ust, a w oczach pojawiły się pierwsze łzy.

– Oh na miłość boską, siądźże wreszcie– Caballero momentalnie podniósł się ze swojego miejsca i chyba był gotów podejść do mnie, jednak uprzedził go w tym Esteban.

Mężczyzna złapał mnie pod ramię i poprowadził w stronę kanapy. Opadłam na nią dość ciężko, ciągle czując na sobie palące spojrzenie Juana. Wyprostowałam bolącą nogę, krzywiąc się przy tym lekko, ale zaraz potem skarciłam się w myślach za okazywanie takiej słabości w pobliżu tej dwójki.

Tym co mnie zaskoczyło, była pomoc Estebana, nie tylko w dotarciu do kanapy, jednak też w tym, że nie pytając nikogo, podsunął mi pod nogę pufę i ułożył na niej obolałą kostkę.

– Powinien zobaczyć to lekarz, nie wygląda najlepiej– wskazał na wystający znad mojej skarpetki ogromny, ciemny siniak.– Może być złamana.

– Dziękujemy za twoje cenne rady, Estebanie. Nie omieszkamy z nich skorzystać. – Caballero długo nie wytrzymał i wszedł mężczyźnie w słowo– Mógłbyś wychodząc zamknąć za sobą drzwi. Porozmawiamy nieco później.

Juan wskazał dłonią drzwi i patrząc znacząco na mężczyznę, wyprosił go z gabinetu. Teraz to już totalnie nic nie ochraniało mnie przed wzrokiem Caballero. Stałam się jego priorytetem, z czego wcale się nie cieszyłam.

– Spójrz mi w oczy– cisza panująca między nami, oczywiście nie mogła trwać wiecznie– Melanie...– ponaglił mnie.

Uniosłam głowę, jednak nadal nie byłam w stanie zmusić się, do zajrzenia w jego ciemne oczy. Nie miałam w sobie na tyle siły, aby to zrobić, jednak strach przed tym, co może mnie spotkać z jego strony był jeszcze większy i silniejszy. Dlatego po krótkiej chwili, siedziałam już prosto.

– Bardzo dobrze– mruknął, drapiąc się po zarośniętej brodzie.– Powiedz mi, czy przez tą godzinę przemyślałaś sobie co nieco?

– Tak– moja odpowiedź była prawie niesłyszalna i tylko delikatne uniesienie kącika ust, utwierdziło mnie w przekonaniu, że Caballero dostał odpowiedź, jakiej oczekiwał.

Uczucia KobietyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz