W salonie aktualnie zgromadziło się całkiem dużo osób. Widok mojej dawnej szefowej, zarówno jednej i drugiej sprawił, że ponownie nieco się wycofałam. Mając u boku Marco, czułam się pewniej, ale i tak te wszystkie spojrzenia, które nagle na mnie spadły, były po prostu przytłaczające.
– Gotowy spuścić mocny wpierdol? – jako pierwszy głos zabrał mężczyzna stojący tuż za Amy, z tego co pamiętam, jest on chyba młodszym bratem Aleksandra.
– Jak zawsze – Marco strzelił kostkami. – Pytanie, czy nasz gość jest gotowy.
– Zanim zaczniecie, chciałbym porozmawiać z panną Shelton – starszy, nieco siwy mężczyzna zabrał głos, wchodząc innym wejściem do pomieszczenia. – Dosłownie dwa zdania, ale niezmiernie ważne.
Ponaglił mnie, wyciągając ramię i pokazując, w którą stronę powinnam się udać. Na moje szczęście, nie dotknął mnie w żaden sposób, nawet zachował jako taki dystans. Byłam coraz mocniej zestresowana, z każdym kolejnym metrem, jaki pokonywałam za mężczyzną. Zatrzymał się dopiero przed drzwiami na samym końcu korytarza. Odwrócił się do mnie i po szybko rzuconym spojrzeniu, westchnął.
– Zanim tam wejdziemy, muszę poznać twoją wersję. Dostałaś od Tatiany Delafuente kopertę, prawda?
– Tak, dała mi ją tuż przed wyjazdem do kliniki, gdzie czekał Grigorij.
– Mówiła coś?
– Na samym początku wypytywała, czy wiem jak wygląda ktoś z rodziny Romanov. Potem powiedziała, że wie, że ktoś po mnie przyjedzie. Wtedy wcisnęła mi kopertę, nie wiem, co tam było – przyznałam szczerze. – Wspominała, że jest w stanie zdradzić własnego brata, aby zapewnić bezpieczeństwo dziecku. Była jakaś inna, zwykle otwarcie pokazywała swoją niechęć do mnie, ale wtedy... Wtedy widać, że się bała. Nie wiem kogo, ale strach i determinacja były wyraźnie widoczne.
– Dobrze, dziękuję ci. Nie wiesz nic więcej na jej temat?
– Niestety nie. Jej mąż jest zastępcą Juana, nie wiem, jaki jest w rzeczywistości, ale w stosunku do mnie był nawet neutralny. Kilka razy pomógł – wzruszyłam ramionami, czując, jak ustępuje ze mnie to dziwne napięcie.
– Czujesz się na siłach, żeby towarzyszyć mi w rozmowie z Tatianą? Czy wolisz odpocząć po podróży? – nie spodziewałam się takiego pytania, dlatego moja reakcja musiała być jak najbardziej widoczna.
– Chyba nie powinnam się mieszać. Nie żyłam z Tatianą na przyjacielskiej stopie, dlatego ani ja, ani ona nie czułybyśmy się z tym dobrze. Jednak jeśli będę mogła jakoś pomóc... – starałam się być dość neutralna, mimo wszystko nie czułabym się chyba dobrze, przykładając rękę do czyjejkolwiek krzywdy.
Chociaż Juan zasłużył na nią jak mało kto, Tatiana w sumie nic mi nie zrobiła. Była bierna, nie miała nic do powiedzenia przy swoim bracie. Esteban tak samo, chociaż widać po nim było, że wewnętrznie nie zgadza się z działaniami swojego szefa i przyjaciela, nie odważył się na postawienie mu. Najwyraźniej tak miało być. Oczywiście mam im za złe, że nie zareagowali w jakikolwiek sposób, ale co ja mogę. Wiem, że gdybym jakkolwiek dołożyła się do ich krzywdy, zjadłoby mnie to od środka jeszcze bardziej niż to, co robił mi Juan.
– Oczywiście, w razie jakichkolwiek wątpliwości będziemy się z tobą kontaktować. Teraz wybacz, mam do porozmawiania z panią Delafuente.
Odwrócił się, po czym zniknął za drzwiami, a ja zostałam sama na korytarzu. Odetchnęłam głęboko i okręciłam się na pięcie. Na końcu korytarza, tuż przy schodach stała Bethany. Chociaż widziałam ją raptem kilka razy, poznałam ją momentalnie. Obawiałam się spotkania z nią. Wiedziałam, kim była, nie tylko jako przedsiębiorca, ale jako dziedziczka O'Sullivanów. Co prawda połączyłam ją z tym nazwiskiem i Irlandią dopiero przez to, co mówił mi na jej temat Caballero. Wcześniej, jakoś nie przyszło mi do głowy, że mogą być jakkolwiek spokrewnieni... A tu proszę, pracowałam dla samej mafijnej księżniczki.
– Miło cię widzieć – zaczęła, gdy podeszłam wystarczająco blisko.
– Mnie również – czułam, jak głos mi drzy.
– Jak się czujesz? Słyszałam, mniej więcej, co się stało, jednak nie wierzę w niektóre wersje, a było ich kilka. Nawet mężczyźni lubią plotkować i podkoloryzowywać niektóre historie. Chcesz może usiąść ze mną i Amy w salonie? Obie bardzo się martwiłyśmy, czy wszystko poszło zgodnie z planem, i oczywiście czy tobie nic się nie stało.
– W porządku, ale najpierw, chciałabym cię o coś zapytać – postanowiłam postawić sprawę jasno już na samym początku.
– Jasne, pytaj o cokolwiek chcesz – podeszła i objęła mnie delikatnie ramieniem, a jej wiśniowe perfumy miło połaskotały mnie w nos.
– Nie macie mi razem z Amy za złe, że zostałam w firmie, a potem dałam się tak łatwo podejść? – zapytałam na jednym wydechu, bo była to kwestia, która wielokrotnie mnie dręczyła, szczególnie gdy dowiedziałam się o dzisiejszym spotkaniu.
– Żartujesz sobie? – miałam wrażenie, że lekko się spięła, ale zaraz pokierowała mnie na schody – Większość pracowników została na swoich stanowiskach, prawdę mówiąc odszedł tylko zarząd i kilku kierowników. Jeśli do każdego miałabym mieć żal o to, że został... Nie myśl tak więcej, proszę. To była twoja decyzja, wolałaś utrzymać źródło dochodu, wiec mi nic do tego, a co do San Diego – przycichła na chwilę, jakby zbierała myśli – Nie wiem, co ci zaproponował, ale nie miałaś prawa wiedzieć, kim on naprawdę jest i jakie ma zamiary. Każdy popełnia błędy, jedni większe, drudzy mniejsze... Takie jest życie. Najważniejsze, że udało się ciebie uratować. Caballero już i tak jest trupem.
Przystanęłyśmy w wejściu do salonu, tego samego co wcześniej. Tym razem na kanapie siedziała już tylko Amy. Wcześniej jakoś nie miałam okazji się jej przyjrzeć, moje myśli były zaprzątnięte zupełnie czymś innym. Teraz jednak widziałam, że jej noga nadal znajdowała się w gipsie, ale za to zadrapania z twarzy już poznikały.
– Melanie! – poderwała się na mój widok, jednak tak szybko jak to zrobiła, tak szybko na nowo opadła na sofę – Tak się cieszę, że jesteś cała – gdyby tylko wiedziała, że wcale tak nie jest...
– Usiądź, proszę. Zaraz napijemy się herbaty i opowiesz nam o wszystkim. Oczywiście, jeśli chcesz – Bethany pokierowała mnie w głąb pomieszczenia, gdzie ustawiono trzy ogromne sofy.
Nie wiem, czy jestem gotowa dzielić się wszystkim, co mnie spotkało, ale może to jest jedyne wyjście. Może dzięki temu, jakoś poradzę sobie z natarczywymi myślami. Może nareszcie sobie to wszystko ułożę...
To już przedostatni rozdział Uczuć Kobiety. Jak się czujecie z tym, że to na ten moment koniec historii Melanie?
Mogę wam obiecać, że jej wątek będzie się jeszcze przeplatał, tak samo jak pojawia się choćby Bethany.
Planuję w piątek zakończyć trzecią część i udostępnić od razu pierwszy rozdział Zemsty Kobiety.
Kto jeszcze nie widział, na moim instagramie pojawiła się rolka z nową okładką i drobną estetyką czwartego tomu.
Ig: kasiunia18_wattpad
CZYTASZ
Uczucia Kobiety
RomanceTom III serii Siła Kobiet Melanie pomimo wątpliwości została w firmie, jednak czy aby na pewno był to dobry wybór? Jedną decyzją przypieczętowała swój los. Od niego nie ma ucieczki. Nie będzie patrzył na twoje uczucia. Schwyta cię, zabawi się, zm...