Rozdział 8

480 37 2
                                    

Kobieta zatrzymała się w wejściu do pokoju, a ja wręcz czułam, jak jej wzrok przebiega po mnie od stóp po samą głowę. Nic nie mówiąc, weszła do środka, zamykając za sobą drzwi i skierowała się do okna. Stanęła jakiś metr od niego i spojrzała w dal, jakby próbowała się zebrać w sobie. Chociaż pozycja, którą przybrała, złączając dłonie za plecami i stając w lekkim rozkroku, bardziej sugerowałaby, że jest pewna tego, po co do mnie przyszła.

– Więc to ciebie mój brat sprowadził z Bostonu – jej głos był niski, a ona sama niesamowicie chłodna i zdystansowana. – Powiedz mi, jak to zrobiłaś. Czym go uwiodłaś?

Brunetka gwałtownie obróciła się na obcasie swoich szpilek i wbiła we mnie przeraźliwie zimne tęczówki. Nie powiem, przez jej zachowanie poczułam się nieco gorsza od niej, chociaż pewnie to i tak niedopowiedzenie roku.

– Słuchaj, ja nie wiem, co wyście sobie ubzdurali, ale ja nikogo nie uwodziłam. Caballero podstępem zwabił mnie tutaj, ja tego nie chciałam – broniłam się – Proponował mi pracę, mieszkanie, większe możliwości... może i głupio się zachowałam, pędząc za nim praktycznie na ślepo, rzucając całe swoje dotychczasowe życie, zostawiając rodzinę. Jednak ten chuj okazał się całkiem inny.

– Zważaj na słowa. Jesteś w naszym domu, Juan traktuje cię jak swojego gościa, więc okaż mu z łaski swojej trochę szacunku! – przez chwilę miałam wrażenie, że jej oczy stały się jeszcze zimniejsze, ale to chyba niemożliwe.

– No nie żartuj sobie! – krzyknęłam, opierając dłonie na biodrach – Słyszałaś w ogóle, co powiedziałam? Ten twój Juan, porwał mnie i zamknął tutaj! Chuj jeden wie, co ze mną zrobi, a ty mi każesz wyrażać się o nim z szacunkiem! Na coś takiego trzeba zasłużyć! A Caballero na pewno nie dostanie u mnie tej szansy, spierdolił po całości, na starcie.

– Jesteś bardzo wyszczekana... – zamilkła na chwilę – Jednak każdego da się złamać. Myślę, że Juan z wielką chęcią weźmie się za ciebie i naprostuje twój wątpliwy kręgosłup moralny...

No niech mnie kurwa ktoś przytrzyma, bo zaraz ta lala będzie zbierać swoją tapetę z podłogi.

– Odpierdol się od mojego kręgosłupa! – krzyknęłam, już totalnie nad sobą nie panując. – Ze mną wszystko jest w porządku, to ty i ten twój cholerny brat jesteście popierdoleni!

– Umiesz, tak w ogóle, porozumiewać się bez przekleństw w każdym kolejnym zdaniu? Czy takie niziny społeczne jak ty nie potrafią inaczej?

Kpina aż kapała z jej ust, co nakręcało mnie jeszcze bardziej. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak można tak chamski odzywać się do drugiego człowieka. Czy ona nie umie się postawić w mojej sytuacji? Czy dla niej naprawdę tak ciężko jest zrozumieć, że nie będę pałać cholerną miłością do pieprzonego Caballero? To naprawdę tak wiele?

– Tatiana! – mężczyzna z mocnym hiszpańskim akcentem pojawił się w progu mojego pokoju. – Czyś ty do reszty postradała zmysły?! Po jaką cholerę tu przychodziłaś?

Nie do końca rozumiałam, jak relacja łączyła tę dwójkę, ale kobieta nagle wyprostowała się i jakby nieco struchlała. Pod czujnym okiem tego mężczyzny, już nie wydawała mi się taka chętna do wdawania się ze mną w dyskusję.

– Idź do pokoju i oszczędź nam kazania ze strony Juana. Wystarczy mi, że będę musiał znosić jego parszywy charakter – mężczyzna pomasował sobie skronie i w geście upomnienia skinął głową w kierunku drzwi.

Jak na zawołanie Tatiana poderwała się z miejsca i praktycznie na sztywnych kolanach wymaszerowała z sypialni. Prędko moją radość z powodu wyjścia tej kobiety, zastąpił niepokój. Mężczyzna, z którym zostałam, nie sprawiał wrażenia miłego, przecież nawet sama Tatiana widocznie czuła przed nim respekt... Więc musiał być kimś ważnym, a co za tym idzie, powinno mi zależeć na tym, aby mu nie podpaść. Chwilowo nie mam ochoty na kopanie pod sobą jeszcze większego dołka, i tak już jestem w gównie po uszy.

– Melanie – zaczął – wydajesz się być niezwykle inteligentną młodą kobietą, dlatego pewnie zdajesz sobie sprawę, w jakim niekomfortowym położeniu się teraz znajdujesz...

Przerwał na chwilę i przyglądał mi się, jakby oceniając, czy jego słowa w ogóle do mnie docierają. Gdy dostał już to, czego chciał, ponownie zwrócił się do mnie w dla odmiany, niezwykle miły i ludzki sposób.

– Mam jednak do ciebie niezwykle ważną, ale jednocześnie i trudną do zrealizowania prośbę... Postaraj się w miarę możliwości zaakceptować nową sytuację i nie stwarzać nam większych problemów. Uwierz mi, Juan nie jest osobą, która może sobie pozwolić na jakiegokolwiek rodzaju niesubordynację. Jeszcze nie wiem, jaki ma dla ciebie plan, jednak jedno już teraz jest pewne. On cię stąd nie wypuści... Nie masz na co liczyć, dlatego najlepiej dla ciebie będzie, jeśli jak najszybciej uporasz się ze wszelkimi zmianami i je zaakceptujesz.

Nie byłam w stanie już wytrzymać dłużej i wybuchłam głośnym śmiechem. Najzwyczajniej śmiałam mu się prosto w twarz, z czego mężczyzna nie był zadowolony, jednak mimo wszystko cierpliwie poczekał, aż się uspokoję.

– Czy ty naprawdę sądzisz, że ja kiedykolwiek będę w stanie zaakceptować to, co się dzisiaj stało? Serio uważasz, że jakikolwiek człowiek będzie na tyle wyrozumiały, aby przejść do porządku dziennego po tym, gdy dowiedział się, że osoba, której na ślepo zaufał, stała się twoim koszmarem. Caballero sam sobie w tej chwili wykopał grób, wydał na siebie wyrok, który ja z ogromną chęcią wykonam. Dla mnie ten człowiek jest po prostu nic nie wart, nie po tym czego się dopuścił. Może sobie być milionerem, właścicielem wielu cholernie dobrze zarabiających biznesów, ale jako człowiek... – pokręciłam głową – nie zasługuje na nic.

– Mylisz się. Nie znasz go, a już oceniasz – nie wiem, po jaką cholerę nadal go bronił.

– Wystarczy mi tyle, ile widziałam na własne oczy. Nie mam zamiaru kontynuować tego tematu, bo swojego zdania nie zmienię – dalej uparcie trwałam przy swoim. – Skoro jesteś tak blisko Caballero, to powiedz mi, na co mam się przygotować? Jakie ma plany co do mojej osoby?

– Tego akurat nie mogę ci zdradzić – zaśmiał się, przez co jego twarz nieco odmłodniała.

– A w ogóle możesz cokolwiek? – wątpiłam, aby Caballero obdarzył kogokolwiek zaufaniem.

– Może i tak. Jednak ty nie wydajesz się najlepszą osobą do zwierzania się z planów mojego przyjaciela, droga Melanie. Za godzinę masz pojawić się u niego w gabinecie, pewnie ktoś po ciebie przyjdzie. A do tego czasu... Wybacz – pomachał mi kluczykiem od drzwi przed nosem i wyszedł na korytarz.

– Nie! Zostaw! – rzuciłam się pędem za nim, wkładając stopę między drzwi a futrynę, przez co zamykające się drzwi mocno ją przytrzasnęły. – Ach, kurwa!

Podskoczyłam na jednej nodze, łapiąc się za bolące miejsce, jakby to miało mi w czymś pomóc. Niech to szlag! Dźwięk przekręcanego w zamku klucza, mam wrażenie, że tylko jeszcze bardziej mnie zdołował. I to do tego stopnia, że moje oczy zaszły łzami, przed którymi tak zawzięcie się broniłam. 

Moi drodzy, mam dla was niespodziankę...

https://www.instagram.com/kasiunia18_wattpad/

Od dzisiaj jestem dostępna dla was również na instagramie ❤️

Uczucia KobietyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz