Juan zaparkował przed kliniką dokładnie pięć minut przed umówioną wizytą. Zanim pozwolił mi wyjść z auta, ponownie przypomniał wszystkie reguły. Lekko zestresowana wizją możliwości posiadania z nim dziecka, puściłam koło uszu całe jego gadanie. W teorii jest to możliwe, jednak czy zajście w ciąże byłoby aż tak proste. Przecież niektórzy miesiącami starając się o dziecko, są pary, które od lat nie mogą nic na to poradzić, a ja raptem po jednym, tego nawet nie można było nazwać zbliżeniem, miałabym być nagle cudownie ciężarna?
Wolne żarty.
Chociaż, nie powinnam wykluczać takiej możliwości. Juan zasiał we mnie ziarenko niepewności. Z sercem na dłoni przekroczyłam razem z nim próg kliniki. Jako pierwszą mieliśmy właśnie wizytę u ginekologa. Miła recepcjonistka poprowadziła nas pod odpowiednie drzwi, nic nie wskazywało na to, że może się stać coś złego. Jednak mimo to, Juan, trzymając dłoń na broni, wszedł do gabinetu jako pierwszy. Obrzucił wzrokiem nieco zszokowanego lekarza oraz całe pomieszczenie. Gdy doszedł do wniosku, że jest wystarczająco bezpiecznie, abym mogła rozłożyć przed kimś nogi, pozwolił wejść również mi.
Lekarzem okazał się starszy mężczyzna, o niezwykle spokojnej aparycji. Jego sposób bycia wpłynął na mnie niezwykle kojąco, dlatego nawet obecność Juana przy moim boku w czasie przeprowadzonego wywiadu, nie wydawała się aż tak przerażająca jak na początku.
– Dobrze, skoro już tę część wizyty mamy za sobą, zapraszam do osobnego pomieszczenia, gdzie będzie się mogła pani przygotować do badania – miałam dziwne wrażenie, że głos lekarza nieco zadrżał przy ostatnich słowach. Chyba nie tylko ja to wyłapałam, bo w połowie drogi do małej toalety, Juan złapał mnie za łokieć i pociągnął za siebie.
– Poczekaj tutaj – rozkazał, a sam ponownie jako pierwszy wszedł do pomieszczenia.
Wychyliłam się nieco do przodu, obawiając się, że cały plan legnie w gruzach. Spotkałam się spojrzeniem z lekarzem, który był chyba jeszcze bardziej zestresowany niż ja. Staruszek pokręcił głową, jakby niemo odpowiadał na wiszące między nami pytanie.
– Czysto, możesz się przebrać – Caballero przelotnie musnął ustami czubek mojej głowy.
Niepewnie przestąpiłam próg pomieszczenia i cicho zamknęłam za sobą drzwi. Wypuściłam wstrzymywane powietrze i na chwilę przymknęłam powieki. Czułam, jak cała drżę i to nie tylko dlatego, że stresuję się badaniem... Myślałam, że Marco dotrzyma obietnicy.
– Cii... – poczułam, jak ktoś nagle łapie mnie w pasie, a dłonią zakrywa usta. – Ani słowa Melanie, nie chcesz przecież niczego spieprzyć – usłyszałam tuż przy uchu męski głos z wyraźnym wschodnioeuropejskim akcentem.
Pokiwałam grzecznie głową, dając znak facetowi, że nie będę stwarzać problemów. Dzięki temu poluzował nieco chwyt i odsunął dłoń od moich ust. Momentalnie odwróciłam się przodem do niego. Kojarzyłam go z twarzy. Chyba był jednym ze znajomych Marco, których spotkałam wtedy w pokoju. Tak, to musiał być on. Tylko teraz wyglądał nieco inaczej w czarnym stroju, przypominającym nieco te wojskowe mundury.
– Grigorij Maladenov, dobry przyjaciel Marco – odezwał się, widząc moją zmieszaną minę. – Poczekamy, aż nasi ludzie uporają się z Juanem i jego oddziałem, a wtedy pomożesz nam jeszcze z jedną rzeczą. Znasz większość jego ludzi? Albo, chociaż rozkład domu?
– Wiem, gdzie ma gabinet – przyznałam – I znam jego prawą rękę. Nie oszczędzicie nikogo, prawda?
– Juan ze swoim zastępcą zostaną przetransportowani prawdopodobnie do Moskwy. Romanov ma z nimi do pogadania. Resztę pewnie zlikwidujemy tutaj... – przerwał na chwilę, żeby odczytać wiadomość. – Możemy już iść.
Otworzył drzwi, jednak nie wypuścił mnie pierwszej. Przeszukał spojrzeniem pomieszczenie, aby po tym złapać mnie za nadgarstek i pociągnąć za sobą. Wyszliśmy z budynku tylnym wyjściem, nie napotykając po drodze żywej duszy. Przy samochodach znajdowało się może z dziesięciu identycznie ubranych mężczyzn oraz nieprzytomny Caballero.
– Zapakujcie go do auta i spotkamy się na lotnisku. My jedziemy jeszcze do posiadłości – kiwnął głowa na swoich ludzi, a mnie poprowadził do jednego z aut. – I niech ktoś ogarnie te trupy – dodał, na co od razu odwróciłam się w kierunku, w którym patrzył.
Czterech ludzi leżało w kałuży krwi z roztrzaskanymi głowami. Oczy mieli otwarte, a ja miałam wrażenie, jakby patrzyli się prosto na mnie. Poczułam, jak śniadanie podjeżdża mi coraz wyżej, a w głowie zaczyna niebezpiecznie szumieć.
– Cholera jasna – usłyszałam gdzieś obok siebie, zanim zostałam pociągnięta na równe nogi. – Jak masz rzygać to tutaj. – przytrzymał mi włosy, kiedy opróżniałam swój żołądek prosto na bruk. – jesteś ciężarna?
– Nie wiem, możliwe – odparłam, gdy przyjmowałam chusteczkę.
– A to skurwiel. Twój ojciec, powinien mu odciąć fiuta i wepchnąć głęboko do gardła – gniew w jego głosie był przerażający, jednak to słowa wywołały moją reakcję,
– Mój ojciec ma się o tym nie dowiedzieć – powiedziałam twardo, chociaż nadal czułam, że w każdej chwili mogę ponownie mieć bliskie spotkanie z chodnikiem. – Nikt z mojej rodziny, poza Marco, ma się o tym nie dowiedzieć.
– Twoja decyzja, ale gdyby coś takiego spotkało moją Raję... – pokręcił głową. – Upierdoliłbym łeb przy samej dupie.
Grigorij podał mi dłoń i pomógł wejść do dość wysokiego auta. Sam zajął miejsce za kierownicą i włączył się do ruchu.
– Masz córkę? – zapytałam, próbując wymazać z pamięci widok zakrwawionych ciał.
– I syna. Bliźniaki. Cholerne czorty, których zawsze trzeba pilnować – pokręcił głową z rozbawieniem. – Mają po dziewiętnaście lat – dodał, jakby to miało usprawiedliwić jego wcześniejsze słowa.
– Nie wyglądasz na aż tak starego – palnęłam, zanim zdążyłam pomyśleć.
– A jednak. Czterdzieści dwa lata w tym roku mi stuknęły – uniósł palec w górę, akcentując swój wiek – Katherina twierdzi, że mam czas jeszcze na kolejne dzieci.
– To twoja żona?
– Jeszcze nie. Anastazja, moja pierwsza żona, a matka tych diabłów, zmarła. Katherina jest ze mną od niedawna, jednak przy niej poczułem się młodszy o jakieś dziesięć lat. Kobieta anioł – zamyślił się na chwilę. – Wyjaśnisz mi, jak do tego doszło, że nikt nie wiedział o twoich relacjach z Marco?
– W sensie, dlaczego nikt nie wiedział, że ma kuzynkę? – doprecyzowałam. – Cóż, nie wiele wiem, ale mój ojciec i ojciec Marco byli braćmi. Ojciec po ślubie zamieszkał tutaj razem z mamą i dla bezpieczeństwa przyjął jej nazwisko, jednak dalej działał na rzecz rodziny. Giovanni został nawet moim ojcem chrzestnym. Całe dzieciństwo spędziłam z Tonym, Marco i Adelaide. Taka była z nas czwórka muszkieterów – zaśmiałam się, przypominając sobie te piękne czasy, które spędziliśmy we Włoszech. – Jednak po śmierci wuja, tato nie chciał, abyśmy i my byli na celowniku. Z dnia na dzień odciął się od rodziny. Nadal momentami wspierał Marco, jednak już nie spotykali się twarzą w twarz. Potem przestaliśmy wyjeżdżać do Włoch, kontakt się urwał. Miałam wtedy tylko szesnaście lat. Nie zdążyli wprowadzić mnie do towarzystwa, więc nikt mnie nie kojarzył. Ojciec o to zadbał.
– Dlaczego nie chcesz im o niczym powiedzieć? – czułam, że Grigorij zada to pytanie, ale mimo to nie byłam na to gotowa.
– Tato jest dość przewrażliwiony na moim punkcie. Najchętniej zamknąłby mnie w złotej klatce. Życie z nim to ciągła walka. Musiałam walczyć z nim o studia, o własne mieszkanie, o pracę... Jakby się dowiedział, że... Ściągnąłby mnie na nowo siłą do domu.
Do końca zostały cztery rozdziały.
Ig: kasiunia18_wattpad
CZYTASZ
Uczucia Kobiety
RomanceTom III serii Siła Kobiet Melanie pomimo wątpliwości została w firmie, jednak czy aby na pewno był to dobry wybór? Jedną decyzją przypieczętowała swój los. Od niego nie ma ucieczki. Nie będzie patrzył na twoje uczucia. Schwyta cię, zabawi się, zm...