Podjął kolejną próbę. Kolejną próbę wyjścia z domu. Tym razem jego bliski przyjaciel — Seungmin, wyciągnął go do klubu. Jednak chłopak wcale nie bawił się dobrze. Chciał wrócić do łóżka, tam gdzie jego miejsce. Jednak nie mógł. Został tylko dla przyjaciela, którsmu na prawdę zależało na jego obecności.
Zatańczyli dwie piosenki pod rząd, jednak Yang zdecydowanie czuł skutki głodzenia się. Po rozpoczęciu kolejnej piosenki przeprosił na chwilę chłopaka i ruszył słabym krokiem w stronę łazienki. Zamknął się w jednej z kabin i klęknął pospiesznie zaczynając wymiotować alkoholem połączonym z gorzką, żółtą wydzieliną.
— Mówiłem, żebyś tyle nie pił. — westchnął anioł, gdy Jeongin odsunął się od sedesu i oparł się plecami o ścianę.
— A ja nie posłuchałem. Dobrze mi z tym. — szepnął tak, by usłyszał jedynie Hyunjin. Nie chciał wyjść na wariata. Bądź tak skończonego pijaka, który zaczyna gadać do samego siebie.
— Robisz mi na złość? — uniósł brew i skrzyżował ręce na piersi. Nie podobała mu się postawa podopiecznego. Bardzo.
— Może. — wzruszył ramionami i powoli wstał po chwili wychodząc z ubikacji. Umył dłonie i znów wyszedł na parkiet przemieszczając się ostrożnie między ludźmi do odpowiedniego stolika. Nikogo tam nie było, tym lepiej dla niego. Usiadł na kanapie i odetchnął ciężko.
Zaraz chwycił za kieliszek i nalał do niego przezroczysty alkohol.— Jeongin. — powiedział wyczerpany jego zachowaniem, siedząc na przeciwko chłopaka.
— Zamknij się. — warknął i wypił zaraz całą zawartość kieliszka.
Poczuł jak zaczyna mu się coraz bardziej kręcić w głowie. Hwang podjął próbę zabrania mu kieliszka, jednak wciaz zapominał, że jego próby są bezsensowne.
— Nawet tego nie potrafisz? — prychnął i zaraz rozejrzał się drobne wokół. Nienawidził tego stworzenia z całego serca. Właśnie dlatego był dla niego tak ostry. Uratował mu życie.
— Przynajmniej w tym jesteśmy podobni, obaj jesteśmy takimi samymi nieudacznikami. — wydukał pod wpływem alkoholu zwracając wzrok z powrotem na anioła.Ten patrzył na niego ze zmrużonymi oczami. Miał dość tak aroganckiego Jeongina. Szczególnie, że wiedział, że nie jest taki. Udawał.
— A ty co się nie bawisz, Yang? — zaśmiał się dźwięcznie Kim, na co najmłodszy uśmiechnął się drobne, sztucznie.
— Mi chyba wystarczy, lepiej pójdę. — westchnął i wstał z miejsca. Seungmin uniósł brwi, jednak ostatecznie zrobił smutną minę i poklepał jego ramię.
— Nie będę cię zatrzymywał. Uważaj tylko na siebie. — przytulił go. Jeongina jak zwykle poklepał go po plecach i zaraz odsunęli się od siebie. Jeongin zmierzył szybkim krokiem do wyjścia, a gdy był na zewnątrz wziął głęboki oddech. Nienawidził imprez. Kolejna rzecz do jego listy rzeczy i osób, których nie znosi. Na samym jej szczycie by pierdolony Hyunjin.
— Nie patrz tak na mnie. — mruknął idąc w stronę domu i nawet nie patrząc na starszego.
— Taka jest moja rola, Jeongin. Muszę na ciebie patrzeć. — powiedział spokojnie nie odrywając wzroku od chłopca.
— Nah, pierdolenie. Powinieneś już dawno mnie zostawić w pizdu. — prychnął chowając dłonie do kieszeni. Hyunjin zmarszczył brwi.
— Dlaczego tak myślisz?
— Każdy mnie zostawia. Lepiej by było gdybyś ty też to zrobił i dał mi żyć po swojemu. — stwierdził pewnie zerkając na gwieździste niebo.
— Czyli nie żyć?
— Dokładnie.
Hyunjin westchnął cicho podążając krokami młodszego. W końcu dotarli do domu chłopca.
— Gdzie się szlajasz, co? — warknął do niego ojciec i mocno chwycił jego ramię.
— Nie twoja sprawa. A ty znowu chlejesz? — odpowiedział mu arogancko wyrywając się z jego uścisku. Rodziciel spojrzał na niego w drobnym szoku robiąc dwa, chwiejne kroki w tył.
— Ty gówniarzu, nie pozwalaj sobie. — powiedział ostro i chciał podejść, jednak syn zręcznie go ominął i szybko skierował się po schodach na górę. Zamknął się w pokoju wiedząc, że ojciec nawet nie spróbuje wejść na górę w takim stanie.
— Zostajesz tutaj. Idę się kąpać. — poinformował anioła, na co uniósł brwi w zdziwieniu.
— Ale... Nie mogę tego zrobić, Jeongin! Muszę być przy tobie cały czas! — powiedział oburzony, jednak Yang pokręcił od razu głową.
Potrzebował tej jednej chwili samemu.Wyszedł z pokoju stanowczo nie pozwalając, by anioł podążył za nim. Oczywiście, że Hwang mógł i tak zrobić to, co uważa, jednak został. Usiadł na podłodze po turecku i poczuł jak jego serce przyspiesza tempa. Nie dość, że bał się, że chłopak zrobi cos głupiego, to jego instynkt mówił mu, że nie może tego robic. Złamał główną zasadę, opuścił swojego podopiecznego.
Siedział tam cały drżąc. Co jeśli coś sobie zrobi? Co jeśli stanie się wypadek? Co jeśli...
Yang w tym momencie wrócił do pokoju. Anioł wręcz od razu podniósł się i przytulił go do siebie mocno. Jeongin stał sparaliżowany.
— Oszalałeś? — zapytał, jednak nie odepchnął go. Dopiero po chwili Hyunjin odsunął się i spojrzał załzawionymi oczami na Jeongina. Ten dopiero teraz zauważył jak bardzo się trzęsie. Uniósł lekko brwi zdziwiony.
— Proszę... Nie rób mi tego więcej... — szepnął z ciągłym przerażeniem w oczach. Yang patrzył na niego dłuższą chwile, aż w końcu przytaknął lekko.
— No dobrze.
![](https://img.wattpad.com/cover/297120457-288-k293817.jpg)
CZYTASZ
✔sweet death || hyunin
FantasyŻycie Yang Jeongina dużymi krokami dobiega końca. Pijany ojciec przelewa czarę goryczy, a ten chce już zwyczajnie zakończyć swoje cierpienie. Chce mieć już spokój, nie słuchać krzyków, nie musieć wracać do domu. I kiedy już myśli, że wszystko dobieg...