11

153 19 12
                                    

— Mówię Ci, byłeś przesłodkim dzieckiem! — uśmiechnął się szczęśliwie. Yang pokręcił głową z nie tylko niedowierzaniem, ale i drobnym uśmiechem.

— Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. — prychnął rozbawiony i położył się na łóżku wlepiając wzrok w sufit. Zaraz zauważył, że anioł wstał z podłogi i zawisł nad nim dzięki skrzydłom.

— Musisz mi uwierzyć, jestem stworzony by mówić prawdę, dobrze wiesz. — powiedział pewnie.

— Ja przesłodki? — uniósł brew i i wtedy ten Hyunjin opadł powoli siadając obok niego na łóżku.

— Nadal taki jesteś, tylko nie chcesz mi tego pokazać~ — jęknął w drugiej części zdania. Gada głupoty, pomyślał Yang.

— Przestań. — mruknął i zakrył twarz poduszką. Hyunjin zaśmiał się dźwięcznie.

— Ktoś tu się zawstydził~~ — stwierdził roześmiany. Jeongin odkrył tylko oczy i spojrzał na niego wrogo, na co anioł uniósł dłonie w geście obronnym.
— No dobrze, już. — zakończył temat. — Masz dzisiaj w planach leżenie czy w końcu wyjdziesz do ludzi? — zapytał zaciekawiony.

— Mam zamiar leżeć, nie chce wychodzić z mojej bezpiecznej strefy. — powiedział spokojnie i przymknął oczy biorąc głębszy oddech.

— A czy...

— Jeongin? — usłyszeli, na co obaj zwrócili wzrok w stronę drzwi. Od razu zobaczyli szok na twarzy matki chłopaka. — Z kim ty rozmawiasz? — zapytała zaniepokojona wchodząc wgłąb pokoju. Yang natychmiastowo podniósł się do siadu.

— Co ty tutaj robisz? — zignorował jej pytanie, jednak ta nie miała zamiaru odpuszczać nastolatkowi.

— Przyszlam pogadać z twoim ojcem, a teraz powiedz mi, z kim rozmawiasz? — zapytała. Yang zerknął kątem oka na anioła, który zdezorientowanym wzrokiem błądził po twarzy chłopaka.

— Co cię to interesuje? Może mam swojego anioła stróża, z którym mogę porozmawiać o moich wszystkich problemach? Kupujesz coś takiego? — zapytał ze spokojem, na co Hyunjin uniósł brwi w zdziwieniu. Czy on tak po prostu powiedział jej o Hyunjinie.

— Chodź Jeongin, pojedziesz ze  mną do sklepu. — westchnęła i po prostu wyszła z pokoju. Chłopcy popatrzyli po sobie i zaraz obaj wybuchnęli śmiechem.

— Czy ty na prawdę to powiedziałeś? Tak jakby nigdy nic? — zaśmiał się, na co Yang dumnie skinął.

— W końcu uczysz mnie żebym nie kłamał więc tego nie robię.

***

— Mamo? To nie jest droga do sklepu. — skomentował Yang patrząc przez okno samochodu. Kobieta westchnęła cicho.

— Tak na prawdę jedziemy do lekarza. — oznajmiła, na co Jeongin uniósł brwi w zdziwieniu.

— Co? — wydukał jedynie i zaraz byli na miejscu. Poradnia psychiatryczna dla dzieci i młodzieży. Tylko to zdołał zakodować. Przełknął ślinę ciężko i wysiadł mimo wszystko z auta. W końcu mógł się uprzeć, że nie wyjdzie i tyle. Jednak zrobił to. I jednocześnie był tym wszystkim przerażony.

Weszli do środka budynku i jakiś czas czekali na korytarzu. Yang patrzył co jakiś czas na anioła, również był zmartwiony tym wszystkim.

Niedługo później lekarz poprosił chłopaka do swojego gabinetu, na co ten grzecznie wstał i wszedł do środka siadając we wskazanym przez lekarza miejscu.

— Cześć. Jeongin, tak? — zapytał na co lekko przytaknął.
— Ja jestem Christopher Bang, miło mi cię poznać. —uśmiechnął się ciepło, jednak Jeonginowi wcale nie było do śmiechu.
— Jak się dzisiaj czujesz? — założył nogę na nogę i zapisał coś na kartce.

— Dobrze... Nawet bardzo dobrze. — powiedział szczerze. Dzisiejsza rozmowa z jego aniołem znacznie podniosła go na duchu i sprawiła, że czuł się po prostu lepiej.

— Rozumiem... Wiesz dlaczego tu jesteś?

— No właśnie nie do końca. — odpowiedział od razu. Lekarz westchnął cicho.

— Cóż... Twoja mama powiedziała mi, że gadasz z kimś kogo nie ma. — oznajmił, na co nastolatek uniósł brwi.
— Chcesz ze mną o tym pogadać? Jak długo widzisz tego kogoś? — zapytał, a Yang był w tak wielkim szoku, że nie był nawet w stanie wykrztusić z siebie czegokolwiek.

W końcu wstał z fotela i spojrzał na lekarza jak i na samego Hyunjina ze złością w oczach.

— To jest przecież śmieszne. — skomentował i wyszedł z gabinetu. Wyminął matkę, która chciała go zatrzymać i opuścił budynek kierując się do domu. Nie odezwał sie do anioła ani słowem. Cóż, do momentu gdy wreszcie zamknął się w pokoju.

— Jeongin... — szepnął, jednak nie było mu dane nic powiedzieć.

— Widzisz co narobiłeś?! Przez ciebie wychodzę na kompletnego wariata! — krzyknął korzystając z tego, że ojca nie było w domu. Hyunjin chciał podejść do niego, jednak Yang zrobił kilka pewnych kroków w tył. — Nie dotykaj mnie! Po prostu odejdź! Wyjdź wreszcie z mojej głowy wytworze mojej wyobraźni! — zacisnął oczy mocno jak i zakrył uszy panicznie. Oparł się plecami o ścianę i zsunął się po niej w dół.

— Jeongin... Przecież czujesz się dobrze w moim towarzystwie. Nie mów takich rzeczy. — mówił spokojnie, ledwo powstrzymując drżący głos.

— Nie prawda! Nie prawda, nie prawda, nie prawda! Po prostu odejdź! Zniknij wreszcie! — wykrzykiwał wciąż, a Hyunjin widząc go właśnie w takim stanie usiadł na podłodze po turecku, w sporej odległości od chłopaka.

— Nie mogę cię zostawić. — powiedział po dłuższej ciszy przerywanej szlochem chłopca.

— Dlaczego?! Dlaczego po prostu sobie nie pójdziesz?!

— Bo wtedy zostaniesz sam.

✔sweet death || hyuninOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz