ROZDZIAŁ 2

1.7K 97 13
                                    

ROK 2169
PANDORA

- Tato! - w ramiona ojca wpadła Tuk, która od razu mocno go przytuliła - Nie uwierzysz co się stało.. - dodała odchylając się lekko do tyłu Jake spojrzał w kierunku swojej żony 

- Lo'ak!? - mężczyzna z wyrzutami spojrzał na młodszego syna i odstawił córkę na ziemie - Co znowu zrobiłeś? - dodał podchodząc do niego, ten przewrócił jedynie oczami 

- Tato.. - zaczął jednak mu przerwano 

- Tato, tym razem nic nie zrobił. Przysięgam. - Neteyam stanął między ojcem a bratem - Wybraliśmy się poza bezpieczny teren..

- Że co?! - Sully odsunął się i złapał się za włosy 

- Co zrobiliście? - do wymiany zdań wtrąciła się Neytiri która podeszła do męża i chwyciła jego dłoń - To niebezpieczne.. - dodała spoglądając to na męża, to na dzieci i Pająka 

- Widzieliśmy ludzi, dość średnie wielkości grupa. Może w moim wieku i Lo'aka, jedna z nich się oddzieliła, co się później okazało, szła w stronę domu.. - blondwłosy chłopak podrapał się po karku, Kiri widząc minę matki kontynuowała 

- Pojawiła się Eywa.. - starsi zamilkli - Pojawiła się wokół niej, co to znaczy? - spytała spoglądając na przybranych rodziców 

- To znak że macie siedzieć w domu, i nigdzie nie chodzić. Spać! - krzyk Jake'a rozniósł się echem po lesie. Wszyscy poszli w swoje strony ze spuszczonymi głowami, wszyscy prócz Pająka - Powiedziałem coś.. 

- Wiem, ale oni nie mieli masek tlenowych.. Czemu ja je mam? - spytał jednak nie otrzymał żadnej odpowiedzi

Późnym wieczorem Lo'ak kręcił się niemiłosiernie, nie mógł spać a po jego głowie krążyła niezliczona ilość myśli. Myślał o ojcu, co mu takiego zrobił że go tak traktuje. Zawsze starał się dorównać bratu, nie ważne co by to mogło być, zawsze szli łeb w łeb. Wiadomo, Neteyam zawsze będzie inaczej traktowany z racji tego że jest pierwszym synem, i dziedzicem

Po drugie, nie mógł z głowy pozbyć się widoku tej dziewczyny. Widział ją krótką chwilę, jednak to wystarczyło by zapamiętał brązowe długie do połowy pleców włosy, chyba zielone bądź niebieskie oczy - tego nie był pewien - oraz to jak była ubrana. Dopasowane czarne spodnie do tego czarne buty i zielona lekko za duża bluza

Chłopak głośno westchnął i usiadł na swoim posłaniu, szybko i bezszelestnie wstał po czym wyszedł z jaskini znajdującej się w jednej z Gór Alleluja. Wsiadł na swojego Ikrana i odleciał. Doleciał do miejsca gdzie ujrzał dziewczynę, tam zaczął się rozglądać, sam nie wiedział czemu

Mijały minuty a on popadał w gorszy obłęd, czuł że musiał tu przylecieć jednak nic tu nie było. Zrezygnowany już chciał odlecieć jednak usłyszał za sobą szelest krzaków. Może i by to olał jednak na grzbiecie Ikrana opadło nasiono świętego drzewa, z głośnym westchnięciem strzepał nasionko 

- Boże.. - usłyszał za sobą i szybko się odwrócił, przed nim stali ludzie a konkretniej trójka

Brązowowłosa dziewczyna którą widział prędzej, blondynka i chłopak również o brązowej barwie włosa 

- Jaki on wielki.. - szepnął chłopak, który mimo bycia wyższym od swoich towarzyszek sięgał młodemu Na'vi do połowy klatki piersiowej 

- Przeciętny Na'vi mierzy przecież do trzech metrów, ten musi być młody.. - odszepnęła mu blondynka chwytając go za rękę

Lo'ak błądził po nich wzrokiem, milczał. Wszyscy byli w szoku, nastolatkowie że udało im się znaleźć przedstawiciela rzekomych rządców krwi, a Lo'ak z powodu że był na tyle głupi i stał nie próbując nawet uciec

- Ciekawe czy wszystko ma takie duże.. - dodał szeptem Kevin lekko się wychylając, Lo'ak zmarszczył brwi

- Wiecie że on nas rozumie, prawda? - brunetka spojrzała na przyjaciół z politowaniem 

- Skąd wiesz? - blondynka spojrzała na nią i ponownie na syna Avatara

- Bo zareagował na głupie pytanie Kevina.. - Autumn wzruszyła ramionami i dała krok przed przyjaciół - Witaj, jestem Autumn, a to moi przyjaciele Kevin i Summer.. - niebieskoskóry zbytnio nie wiedział co powiedzieć dlatego patrzył na nią spod byka - Rozumiesz mnie? - dodała wyraźniej - Nie chcemy zrobić ci krzywdy, my chcemy pokoju.. - dodała szeroko otwierając usta i gestykulując przy tym rękami - Proszę, wiem że mnie rozumiesz.. - dodała ciszej opuszczając ręce

- Lepiej uciekajmy, jeszcze faktycznie nas zabije.. Ja chce jeszcze żyć - Kevin podszedł do przyjaciółki i chwycił ją za rękę

- Lo'ak.. - twarz Autumn rozpromieniała, a reszta spojrzała po sobie zaszokowana - Nie powinno was tu być - dodał sięgając po swój warkocz 

- Wiem, jednak chciałam na spokojnie zobaczyć te białe dmuchawce ale.. - Na'vi przerwał brązowowłosej 

- W ogóle nie powinno was tu być. Was ludzi, to nasza ziemia.. - Autumn westchnęła słysząc słowa chłopaka - Te dmuchawce, to nasiona świętego drzewa. Powinnaś.. - Lo'ak przerwał i rozejrzał się po lesie, nim pozostali zdążyli coś powiedzieć Na'vi wsiadł na swojego Ikrana i odleciał 

- Cholera! - Autumn zaplątała dłonie we włosy i zaczęła tupać

- Musimy się zbierać - starszy brat Kevina, Stuart wyłonił się zza krzaków - I co, znalazłaś? - spytał, szybko jednak pożałował gdy ujrzał morderczy wzrok przyjaciółki brata - OK, nie było pytania.. - dodał prostując się 

- Nie było pytania.. - Autumn prychnęła - Nie było pytania?! Właśnie mieliśmy okazje porozmawiać z najprawdziwszym Na'vi! A ty musiałeś to zepsuć. - dodała wystawiając środkowy palec w stronę starszego przyjaciela 

- Wiesz co? Spier.. Spadaj. I tak dużo ryzykuje przywożąc was tu, mogę zginąć za to. - Stuart również pokazał jej środkowy palec i ruszył w stronę samochodu, nastolatkowie za nim

- Ja zostaje. - zaczęła twardo brunetka siadając na trawie

- Oszalałaś?! - wszyscy zawołali chórem i cofnęli się do nastolatki - Błagam, nawet nie mów mi takich rzeczy.. - dodała Summer i chwyciła przyjaciółkę za rękę, ta ją wyszarpała z uścisku 

- Naprawdę, dla pewności zostawcie mi tlen a ja jutro wrócę. O! Tym rannym transportem. - Autumn odpowiedziała i ściągnęła plecak po czym postawiła go na ziemi

Przyjaciele dziewczyny spojrzeli po sobie i oddali jej swój tlen. Parę chwil później nastolatka została sama. Żałowała swojej decyzji bardzo, ale stwierdziła że skoro jej ojciec i matka dają radę chodzić po lesie, to czemu ona nie może? Brunetka ruszyła przed siebie, dopiero parę metrów dalej stwierdziła że lepszym rozwiązaniem by było znaleźć tory. Autumn przytaknęła sama sobie i wróciła do szukania torów

AVATAROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz