ROZDZIAŁ 11

1.2K 86 27
                                    

ROK 2169
Pandora

Tego samego dnia koło południa, Lo'ak wyciągnął przygnębioną Autumn z domu i zaciągnął do, chwilę prędzej wskazanego przez Tsireyę, pustego i magicznego miejsca. Wolna i rzadko zatłoczona część plaży znajduje się parę metrów on ostatniego domu klanu. Z kamiennych łuków zwisają morskie pnącza, a woda przybiera nieco mocniejszy kolor turkusu, pozostając wciąż krystaliczne przeźroczysta

Lo'ak poradził się brata i nowej przyjaciółki - a zwłaszcza brata - w sprawie Evans. Chłopak przyznał się że czuje się blisko niej zupełnie inaczej, i że chyba właśnie tym samym wybrał swoją partnerkę. Neteyam zgodził się pomóc bratu w zdobyciu sympatii, uświadamiając mu tym samym dwie kwestie

Jedną z nich była rzecz dość naturalna, a mianowicie to, że dziewczyna może nie odwzajemniać jego szczerych uczuć i po wyznaniu prawdy straci ją nieodwracalnie. Dugą kwestią jest sama dziewczyna, a raczej to że jest człowiekiem. Nawet jeśli by czuła to samo, to nikt nie zgodzi by stworzyli związek. Zwłaszcza ich matka. Najstarszy z rodzeństwa poradził mu wyznać prawdę, powiedzieć również o tym jak inny będą na nich patrzyli

Lo'ak szedł obok dziewczyny mając wciąż słowa brata, gdzieś z tyłu głowy. Bał się, nie o to że ktoś będzie próbował ich rozłączyć. Bał się tylko że ją straci, przez własną wyrywność bo przecież może odczekać jeszcze parę dni, tygodni czy też miesięcy. Jednak zbliżająca się wojna stresuje go, gdyż towarzyszą mu przy tym okropne myśli że któreś z nich zginie. Dlatego postanowił powiedzieć to dziś

- Jesteśmy.. - szepnął wskazując na zachodzące słońce

Spojrzał na twarz przyjaciółki, którą oświetlały pomarańczowe promienia słońca świetnie podkreślające jej urodę. Wyglądała pięknie, i pewnie gdyby z nimi nie została tylko wróciła do siebie mężczyźni by się o nią zabijali. Lo'ak uśmiechnął się delikatnie

Był szczęściarzem, chociaż to się jeszcze okaże. Pomijając jednak tą kwestie, to był szczęściarzem. Miał przy sobie dziewczynę co uroda dorównywała boginią, opisywanym w książkach które znajdywał w stacjach badawczych. Jego własna bogini, w stworzonym przez siebie stroju przypominający ten żeńskich Na'vi, stała obok ciesząca się przepięknym widokiem

- Tu jest pięknie.. - westchnęła czując jak łzy zbierają w jej oczach 

- Racja, ale nie tylko to jest piękne.. - odpowiedział siadając na piasku, nastolatka szybko poszła w jego ślady. Miała dziwne wrażenie że nie bez powodu tu przyszli - Jak minął dzień? - spytał odchylony opierając się rękami za plecami

- Jakoś.. Byłam ogromną atrakcją dla dzieci. - zaśmiała się przypominając sobie, jak pięciolatki tuliły się do niej oraz zadawały masę pytań - Te dziecko co trzymałam, to Maud. Dzielna dziewczynka, urodziła się półtora miesiąca temu.. Było ciężko, istniała możliwość tego że któraś nie doczeka wschodu słońca.. A jednak się udało. Urocza dziewczynka.. - Autumn oparła się plecami o tors przyjaciela i podziwiała jak słońce chowa się za taflą wody - A tobie jak minął? 

- Dobrze.. Dowiedziałem się o tutejszej legendzie, dotyczącej tulkunów. Podobno koniec świata jest tam, gdzie znajduje się Zatoka Tulkunów. Według klanu, słychać tam ich śpiewy, i miejsce te znajduje się cały rok drogi z dokładnie tego miejsca.. Niesamowite, prawda? 

- Noo, właśnie znajdujesz się rok drogi od końca świata.. - Evans podniosła się do pozycji prostej, i podkurczyła nogi po brodę - Moi rodzice pewnie myślą że nie żyje.. Zresztą mają racje, stara ja odeszła wraz z moim notatnikiem.. I postrzałem. Widziałeś jej minę? - spytała łamiącym się głosem - To nie była Summer jaką znam.. To nie był Stuart jakiego znam.. Jestem okropna! - schowała twarz między nogi czując jak całe ciało zaczyna się jej trząść

AVATAROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz