ROK 2169
PandoraAutumn otworzyła leniwie oczy, szybko chwyciła się za obolałą rękę powstrzymując przy tym jęknięcie. Ostrożnie rozejrzała się po pomieszczeniu, w kącie na podłodze spał Lo'ak z głową opartą o drewniany taboret. Dziewczyna wstała z łóżka i wszczęła poszukiwania bluzy oraz spodni, zaniepokoił ją fakt że nigdzie tego nie było
Starała się wrócić pamięcią do wieczora, jednak prócz wspomnienia z nastawianiem barku niepamiętna niczego. Ostrożnie by nie obudzić chłopaka zaczęła stawiać pierwsze kroki, jednak na marne, zahaczyła stopą o jakiś wiklinowy kosz
- Już nie śpisz? Czemu? - Na'vi wstał z ziemi, na co dziewczyna westchnęła widząc naprawdę przerażającą różnicę wzrostu między nią a nim - Coś nie tak? Zbladłaś.. - dodał przekrzywiając głowę w bok
- Wszystko dobrze, ręka jeszcze trochę boli.. I no może jeszcze głowa, ale dam radę.. - odpowiedziała ilustrując ciało chłopaka - Jesteś ogromny - wypaliła bez zastanowienia, po czym zrobiła się cała czerwona
- Biorąc pod uwagę okoliczności twojego ubioru, brzmi to dziwnie.. - odrzekł sięgając po koc dla dziewczyny
- Właśnie, gdzie są moje ubrania? - brunetka spytała otulając się kocem
- Nie wiem, jak tu przyszedłem to nikogo prócz ciebie nie było. Teraz to pewnie zielarze towarzyszą Tsahik w opatrywaniu innych rannych po powrocie z polowań - po jego słowach dziewczyna chwyciła się za głowę
- Która to może być godzina? - zawołała spoglądając na swój zegarek gdzie przełączyła z funkcji tlenu na pokazywanie czasu - W mordę! - krzyknęła czując jak łzy zbierają się w jej oczach - Zbliża się wieczór.. - dodała ściągając maskę tlenową i przetarła spoconą twarz
- Wiem, jutro rano odprowadzę cię tam gdzie się spotkaliśmy - Evans pokiwała głową
Chłopak zaproponował dziewczynie pójście do naukowców by ci dali nastolatce zapas tlenu, ludzie przebywający w stacji badawczej zgodzili. Zadowolona Autumn poszła za nastoletnim Na'vi nad rzekę gdzie usiedli i podziwiali. Brunetka podwinęła rękawy od zielonej buzy, którą znalazła jeszcze przed wyjściem do naukowców, sięgnęła do swojego plecaka i wyjęła notes oraz ołówek
- Więc co chcesz wiedzieć? - niebieskoskóry podkurczył nogi pod brodę i spojrzał na dziewczynę
- Umm.. - zaczęła się zastanawiać - W książkach piszą, że Na'vi są świetnymi łowcami i wojownikami. Piszą też że jesteście brutalami, i że "Trzy prawa Eywy" to tylko podpucha. Możesz wypowiedzieć się na ten temat? - Autumn poprawiła włosy i usiadła w pozycji podobnej do nastolatka
- Cóż, to prawda z natury jesteśmy świetnymi łowcami i wojownikami, jednak czy brutalami? Raczej nie, żyjemy w zgodzie ze wszystkimi. Raczej, no wiesz, chodzi tu o powiązania duchowe.. - chłopak opuścił nogi i mocniej odwrócił się w stronę towarzyszki - Eywa, jest czymś co kontroluje wszystko, wie wszystko i widzi również wszystko. Nasze podstawowe wierzenia głoszą, że Eywa stoi na straży równowagi ekosystemu księżyca, a wszelka energia życiowa jest od niej pożyczana, aby po śmierci do niej powrócić, świetnym tego przykładem jest Drzewo Dusz. - Lo'ak zaprezentował swój warkocz, przez co dziewczyna oderwała się do pisania - Dzięki niemu i Drzewu, możemy skontaktować się za zmarłymi i z nimi porozmawiać. Starsi powtarzają że trzeba chodzić tam dość często, a najlepiej przez czymś gdzie możemy stracić życie. Chodzi tu głownie o zaktualizowanie naszych wspomnień.. Sam niedokońca to rozumiem.. Nie miałem nigdy okazji spotkać się z kimś dla mnie ważnym, i nie zamierzam - brunetka przytaknęła i przewróciła kartkę na drugą stronę
- Kontynuuj - zaśmiała się widząc minę chłopaka - Co z tymi prawami?
- Na'vi kierują się kodeksem, który nazywają Trzema Prawami Eywy. Mówią one, że: "nie wolno stawiać kamienia na kamieniu, używać koła ani wykorzystywać metali z głębi ziemi". Nie wiadomo, kiedy ani w jakich okolicznościach kodeks ten został stworzony, lecz wierzymy, że sięga czasów Pierwszych Pieśni. Istnieje również przekonanie, że kierowanie się tymi prawami uczyniło Na'vi ludem myśliwych-zbieraczy, którym pozostają od tysięcy lat, podczas gdy ludzie na Ziemi, złamawszy ten kodeks, dopuścili do powstania miast, rozwoju technologii i cywilizacji, które w konsekwencji odsunęły ich od natury, a nawet doprowadził do skraju samozagłady.
- Kto stoi na czele tego wszystkiego?
- Ludzie
- Nie.. - Autumn spojrzała z politowaniem na Lo'aka - Chodzi mi o Eywe
- Aaa, to mów wyraźniej.. Tsahik, duchowa przewodniczka
- Tshaik? - Evans próbowała powtórzyć za chłopakiem, Lo'ak jedynie zaśmiał się krótko i zmienił pozycje z siedzącej na kucającą
- Nie, wymawia się to Tsahik. TSAHIK. - powtórzył szeroko otwierając usta
- Tsahik.. - dopiero po chwili Autumn powtórzyła, widząc jak chłopak przytaknął ta cała za trzęsła się z radości - Jestem o jedno słówko do przodu. - dodała chytrze się uśmiechając
- Dobra, ty się tak nie ciesz. Co chcesz jeszcze wiedzieć? - niebieskoskóry zajrzał do zeszytu nastolatki - Ale ty bazgrzesz..
- To nie moja wina! Ty mówisz za szybko, ja piszę wolniej i wtedy wychodzą takie szlaczki..
- Teraz ty - Lo'ak zamknął zeszyt i nachylił się nad dziewczyną bardziej
- Teraz ja? - spytała patrząc prosto w jego oczy
- Opowiedz mi coś o sobie, no wiesz
- Aaa.. No wiesz, nie mam za dużo do mówienia. O, wiem! Skoro ja znam twoją rodzinę to ja opowiem o swojej. - chłopka usiadł naprzeciwko towarzyszki - W Nowej Ziemi jest taki nakaz, prawo czy zasada, nie wiem jak to określić. Chodzi w tym o to, że na jedną parę przypada jedno dziecko, jeśli ktoś złamie tą zasadę to umiera.. Tak stało się z moim przyjacielem.. Kiedy Kevin przyszedł na świat to Stuart miał pięć lat, wtedy jedna z sąsiadek wydała jego rodziców.. Ojca odesłali w głąb Pandory, a matkę zabili. Moja mama pracowała kiedyś z mamą Summer, tej blondynki co ze mną była, ustaliły że będą się wymieniać opieką nad chłopcami. W ten sposób oni się zaprzyjaźnili ze sobą, i my jesteśmy jak rodzeństwo. Mieszkamy dość blisko siebie, ja Summer i Kevin chodzimy razem do klasy a Stuart jest naszym wspólnym starszym bratem co kryje jakąś naszą głupotę przed rodzicami.. Teraz pewnie obwinia się o to że nie wróciłam, ale transport wieczorny jest pełen żołnierzy, ten ranny jest prawie że pusty co za tym idzie, jest bezpieczniejszy.. - Autumn zaczesała swoje włosy za ucho i spojrzała smutno na tafle wody
- Opowiesz mi coś więcej o waszym terytorium? - Lo'ak spojrzał w tym samym kierunku co nastolatka
- Co mam ci powiedzieć? - brunetka prychnęła - Że jest to miejsce okropne? A ludzie nim rządzący jeszcze gorsi? Nie mamy tam zwierząt domowych, nie mamy czasu wolnego, w szkole uczą nas jak bardzo źli jesteście oraz jak mądrze niszczyć te drzewa i ogólnie całą florę i faunę tego niesamowitego miejsca, tylko po to by stawiać nowe zmechanizowane obiekty. Szczerze? Gdyby nie moja rodzina, nie wróciłabym tam.. Wreszcie czuje się wolno! Czuje się jak w domu, żadnych restrykcyjnych zasad.. To jest dom.. - dodała chowając twarz między kolana
- Racja.. To jest dom.. - nastolatek przytaknął i położył swoją dłoń na jej plecach oraz delikatnie je pogładził - Wy ludzie jesteście okrutni, nie wszyscy, ale ci którymi można zmanipulować to jakaś katastrofa
- Żebyś wiedział. - brunetka podniosła z powrotem na niego wzrok
- Zaprowadzę cię gdzieś, chodź! - Lo'ak pociągnął ją za rękę, przez co ta nie pozbierała wszystkich swoich rzeczy
- Zaczekaj! - zawołała chcąc wrócić się po plecak
- Później! - odpowiedział biegnąc między drzewami
CZYTASZ
AVATAR
RandomMłoda dziewczyna interesująca się przeszłością. Młody chłopak z klanu Omaticaya, chcący udowodnić ojcu że wcale nie jest taki zły, próbuje to okazać pomagając nowo poznanej dziewczynie. "Sama wszystko to chcę zobaczyć Ci obcy są tacy sami jak ja...