ROZDZIAŁ 19

912 74 5
                                    

ROK 2176
Pandora

- Lo'ak! - brunetka zawołała leżąc jak zwykle na grzbiecie Payakana - Boje się.. - dodała ciszej gdy jej, no prawie, narzeczony pojawił się obok niej

- Ale czego? - spytał kucając nad nią, krople wody spływające z jego włosów spadały na jej rozgrzaną twarz 

- Tego wszystkiego.. Będę tam sama.. - szepnęła gdy twarz chłopaka nachyliła się bardziej nad jej 

- Znasz tam wszystkich. Będą twoi rodzice, a po zatem będzie też Kiri.. 

- Czemu nie możesz lecieć za mną?

- Wiesz jak jest. Neteyam beze mnie panikuje, a teraz lada chwila Tsireya może urodzić.. - odpowiedział z delikatnym uśmiechem

- Ta jasne, kto bez kogo panikuje? - ponownie spytała siadając, i odwracając się w stronę partnera

- Ale my mieszkamy sami! On na wyspie, z rodzicami, a na naszej wyspie z tobą i Payakanem. - odparł w geście obrony - A kto wie, może kiedyś nasza dwójka.. - tulkun wypuścił powietrze i mruknął po swojemu - Dobra, TRÓJKA, się powiększy? - dodał drapiąc się po karku

- Oby.. - odpowiedziała z uśmiechem - Wielkoludzie. - dodała spoglądając na wyższego od niej

Autumn nie zmieniła się za bardzo przez te siedem lat. Może bardziej spoważniała i nabrała większej wprawy w byciu tym kim została wybrana. Lo'ak zmienił się bardziej, wydoroślał i urósł. Dwudziestotrzylatka wstała na równe nogi i okrążyła chłopaka po czym wskoczyła do wody, Lo'ak nie mógł się powstrzymać i poszedł w jej ślady

Byli tak dobrze dopasowani że nie ważne co robili, zawsze wyglądali jak jedna całość. Tak samo wyglądało teraz, oni nie pływali, oni tańczyli pod tą woda. Wiecznie obok siebie, chłopak wiecznie ją trzymał przy sobie jakby bał się że ona za chwilę zniknie

Po wspólnym spędzeniu czasu wrócili na swoją prywatną wyspę, na której znajdowało się ich prywatne oraz delikatnie większe od standardowego, Mauri. Mieli tam spokój który wykorzystywali na różne sposoby, na główną wyspę przypływali od czasu do czasu. Ten wieczór miał być ostatni przez chociażby miesiąc, Lo'ak ten czas będzie spędzał z bratem jak i resztą rodziny, Autumn natomiast wraca do lasów by tam stać się pełnoprawną Na'vi


- Będzie dobrze.. - słowa Lo'aka wcale nie zmieniły jej podejścia do obecnej sytuacji - Wrócisz zanim się obejrzysz.. - dodał na co dziewczyna lekko się uśmiechnęła 

- Ruszamy? - Jake spojrzał na syna jego partnerkę, dziewczyna przytaknęła i wyruszyli, tak jak dziewczyna przypuszczała, sami

Po paru godzinach ciągłego lotu oczom dziewczyny ukazały się pięknie wyglądające Góry Alleluja. Przybyłą dwójkę Na'vi powitali ogromną radością i ciepłem, dziewczyna czuła się dość nieswojo. Ale raczej to przez bliskość Nowej Ziemi którą teraz rządzi ojciec Summer, mężczyzna nie raz odgrażał się niebieskoskórym mieszkańcom. Ci z kolei wierzyli że pojawienie się Eywa'eveng zapobiegnie kolejnej wojnie z ludźmi

Mężczyzna wraz z przyszłą synową dotarli do namiotu Tsahik. Mo'at mimo swojego wieku wciąż służyła Wszechmatce, ciągle powtarzała że Eywa dała jej misję i po jej wypełnieniu będzie mogła do niej odejść, Autumn podejrzewała jaka to może być misja

- Widzę was! - zawołała i podeszła do dwójki przybyłych - Wiem czego potrzebujesz. - dodała spoglądając na młodą kobietę - Jake, możesz już odejść. Poradzimy sobie.. - Tsahik wypchnęła mężczyznę za kotarę i zwróciła się ponownie do Evans - Jestem dumna, nie za wszystkiego, ale jestem. 

AVATAROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz