ROZDZIAŁ 3

1.5K 85 4
                                    

ROK 2169
Pandora

- Jestem Autumn Evans, przybyłam tu by się szkolić.. Nie! - dziewczyna mówiła sama do siebie, przy okazji świeciła sobie latarką by się nie przewrócić - Jestem Autumn, nie jestem taka jak inni. Jestem miła, i szybko się uczę.. Interesowałam się wami, i nie chce was krzyw.. Aaa! - krzyknęła gdy przed nią wyskoczył sporych rozmiarów wężowilk

Brunetka rzuciła w niego trzymaną latarką i zaczęła biec w pierwszym lepszym kierunku, zwierzę było jednak szybsze, zwinniejsze i o wiele sprytniejsze. Czarny wężowilk wykorzystał swoje umiejętności chodzenia po drzewach i wspiął się na jedno, gdy dziewczyna liczyła że jest bezpieczna zwierzę zeskoczyło z gałęzi centralnie przed nią

Wyjęła scyzoryk z kieszeni czarnych spodni i rzucając plecak na ziemie, stanęła w pozycji bojowej. Przynajmniej ona tak myślała. Wiedziała z czym ma do czynienia. Wiedziała że małym nawet nie ostrym scyzorykiem nic nie zdziała, jednak wolała umrzeć wiedząc że próbowała

- Dajesz dupku! - krzyknęła, po czym usłyszała skowyt zwierzęcia

Wężowilk skoczył do niej, jednak ta odsunęła się i korzystając z bliskości zwierzęcia dźgnęła go swoją marną bronią. Drapieżnik odwrócił się i próbował ugryźć dziewczynę jednak ta ponownie zamachnęła się nożykiem ze scyzoryka raniąc jego pysk. Zwierzę zachwiało się, Autumn wykorzystując moment, w którym zwierzę skomlało i wycierało pysk w trawę, zabrała plecak i rzuciła się do ponownej ucieczki 

Biegła nie rozglądając się nigdzie, chwilami nawet zapominała by osłaniać się od drobnych gałązek, skutkiem czego było parę zadrapań na twarzy oraz w dwóch miejscach rozdarta bluza. Dziewczyna dobiegła na skraj góry na której się znajdowała, szybko zaczęła się rozglądać czy ma w ogóle jakieś szanse na przeżycie. Prawie się popłakała zdając sobie sprawę że przez panujące ciemności nie widzi za wiele, a na ogonie ma wężowilka, jednak słysząc wycie może śmiało stwierdzić że zwierz biegnie ze swoimi przyjaciółmi 

- Dobra, raz się żyje.. - szepnęła sama do siebie i zaczęła ostrożnie schodzić z góry - Boże! Ja chce żyć, ja chce żyć, ja chce żyć.. - powtarzała gdy kamień obsunął się pod jej stopą, brunetka ponownie starała się wrócić na górę - Cholera. - mruknęła gdy z lasu wyszło sześć drapieżników - Nie sądziłam że tak umrę.. - wciąż wisząc nad przepaścią zerknęła w dół - Chyba ta opcja jest mniej bolesna.. - szepnęła i z zaciśniętymi oczami puściła się ziemi

Gdy tylko puściła się gruntu zaczęła lecieć w dół, zerknęła jednak w bok słysząc charakterystyczny dźwięk jaki słyszała półtorej godziny temu. Zza unoszących się Gór Alleluja wyleciały dwa Ikrany, jeden z nich szybko podleciał, a siedzący na nim Na'vi chwycił jej rękę. W ten sposób podleciał na półkę skalną i wręcz nią rzucił

Dziewczyna z głośnym jękiem przekręciła się z pleców na brzuch i chwyciła się za bolącą rękę, obydwie zmowy górskie wylądowały a ich jeźdźcy zeszli z nich. Dziewczyna zerknęła na wybawców, w jednym z nich rozpoznała Lo'aka, drugi był wyższy jednak nie mogła ocenić kim dla niego jest

- I co teraz mądralo chcesz z nią zrobić? - wyższy niebieskoskóry chłopak popchnął delikatnie Lo'aka 

- Nie wiem, ale napewno nie pozwoliłbym jej zginąć! Odnieśmy ją do jej ludzi i po problemie.. - odparł spuszczającą wzrok, dziewczyna wciąż jęczała z bólu spowodowanego przez rękę oraz inne otarcia związane z wygodnym lądowaniem 

- O nie! Jak chcesz to sam sobie tam leć, ja ryzykować nie będę! - odkrzyknął niższemu i spojrzał w kierunku wschodzącego słońca. 

- To zabierzmy ją do naszego domu.. - Lo'ak odparł wzruszając ramionami - Neteyam.. - dodał podchodząc do niego, Na'vi odsunął się pośpiesznie 

- Ostatni raz ci pomagam.. - Neteyam odparł cicho i wsiadł na swoją zmorę - Polecę pierwszy, przekaże ojcu na jaką głupotę wpadł jego syn.. - dodał odlatując

Lo'ak podszedł do dziewczyny i kucnął przy niej. Najdelikatniej jak tylko umiał przekręcił brunetkę na plecy

- Przepraszam.. My jesteśmy zwinniejsi, myślałem że wylądujesz bezpiecznie.. - zaczął przyglądając się jej podrapanej twarzy 

- Spokojnie, lepsze to niż śmierć przez rozszarpanie.. - odpowiedziała mocno ściskając się za ramię - Nawet nie wiem co mnie boli.. - zaśmiała się przez łzy

- Moi ludzie ci pomogą, jestem ci to winny.. - chłopak pomógł jej wstać a następnie wsiąść na Ikrana - Teraz będzie śmiesznie - odparł i wzbili się w powietrze

- To nie jest śmieszne! - dziewczyna krzyknęła wtulając się w tors Na'vi

- Dla mnie jest. - oznajmił obejmując ją jedną ręką by nie wypadła

Parę minut później wylądowali, Neteyam pewnie zdążył przekazać to każdemu napotkanemu tubylcowi gdyż zebrali się wszyscy. Gdy Lo'ak zszedł pierwszy i sięgnął po Autumn rozległy się szepty oraz ciche westchnięcia wśród paru dziewczyn. Młody Na'vi niósł brunetkę na rękach wprost do zielarzy

Gdy doszli do ich namiotu chłopak położył brunetkę na splocie przypominającym łóżko. Gdy tylko ją ułożył wyszedł, przed wejściem do pomieszczenia czekała na niego cała rodzina, mała Tuk szybko przytuliła brata

- Coś ty narobił.. - Jake pokręcił głową

- Zabiłeś nas - dodała jego matka spoglądając na swoją rodzicielkę, która wystawiła rękę w geście uciszenia

Uduchowiona kobieta weszła do namiotu gdzie popatrzyła na nastolatkę. Tutejsi "szamanie" zaprzestali smarowania zieloną pastą licznych zadrapań zadrapań i odsunęli się od brunetki. Ta próbowała wstać jednak Mo'at zatrzymała i ją 

- Kim jesteś? - Tsahik patrzyła na nią przenikliwie - Dlaczego tu przybyłaś? 

- Jestem Autumn Evans, przybyłam tu w pokoju. Nie chce nic wam zrobić, naprawdę.. Chciałam tylko dowiedzieć się coś o tym nasionku 

- Te nasionko, to Eywa.. Wysłała znak.. - kobieta wyszła z namiotu i podeszła do rodziny - Nie unoście się na niego! - zawołała ostro kładąc dłoń na ramieniu wnuka - Wszechmatka ją wybrała, zaufajcie jej.. - zwróciła się do partnera swojej córki - ..tak jak ja tobie. 

Pół godziny później gdy Lo'ak skończył wysłuchiwać kazań ojca i matki przysiągł że weźmie odpowiedzialność za dziewczynę i rano zaprowadzi ją tam gdzie ją spotkał. Młody Na'vi wyszedł ze swojego namiotu mieszkalnego i udał się wprost do zielarzy, zajrzał do środka i widząc jedynie leżącą Autumn podszedł do niej

Leżała spokojnie, chłopak zauważył lekko siną rękę przez co poczuł wyrzuty sumienia. Usiadł na podłodze obok niej i szczelniej przykrył jej półnagie ciało, poprawił również maskę z tlenem którą miała na sobie. Na'vi uśmiechnął się delikatnie widząc jak nastolatka marszczy nos przez sen

- Słyszałam. - do namiotu weszła babka Lo'aka - Mądrze postąpiłeś, jednak na twoim miejscu bym ją zatrzymała

- Babciu.. - Lo'ak westchnął - Ja chce żeby ojciec wkońcu

- Zamilcz. Rób to, co ja ci mówię. Czuję że ta dziewczyna może zmienić obecny czas wojen. Pilnuj jej, od jutra masz ją wprowadzać w nasze życie.. - chłopak przez chwilę myślał że to sen, był w szoku że jego babka tak bardzo pragnęła obecności Człowieka Nieba że aż sam pomyslał o niej jak o cudzie  

AVATAROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz