ROZDZIAŁ 9

1.3K 88 17
                                    

ROK 2169
Pandora

Nowa Ziemia

- Stuart! - Summer krzyknęła za wychodzącym brunetem - Nie wierze! - krzyknęła w stronę Kevina 

- Ja też.. - chłopak usiadł na łóżko przyjaciółki i przetarł twarz dłonią - Czyli to znaczy że jednak są dobrzy? - spytał spoglądając na radosną blondynkę 

- Nie, napewno nie. Rzucił się na twojego brata, a teraz całymi stadami atakują nasze pojazdy i patrole.. Oni ją mają, ale żądają pewnie okupu - zawołała i podbiegła do okna - Stuart z nimi jedzie, pewnie jeszcze dziś wieczorem ją przywiozą.. - westchnęła, a po jej policzku poleciała samotna łza

Miesiąc. Minął miesiąc od kiedy ostatni raz ją widziała, nigdy by nie przypuszczała że takie wydarzenia zmienią jej dotychczasowe życie. Kiedy kilka lat wstecz Summer poznała Autumn był to dla niej magiczny czas. Wkońcu poczuła że ma swoją bratnią duszę obok, a do szczęścia potrzeba jej niewiele, chociażby chwila rozmowy z brunetką

- Nie ciesz się, pewnie ją zabiją. Złamała zakazy.. - Kevin wrócił blondynkę z powrotem na ziemię 

- Niech zabiją te niebieskie potwory, moja przyjaciółka ma wrócić! - Summer zwróciła się do Kevina

- Spokojnie, wróci ale nie będzie już taka sama. 

- Skąd wiesz? Wróci wśród cywilizację to moment się nauczy

- Nie. To już nie jest jej dom. Spójrz - wskazał na drewniane biurko - Masz już obsesje! Kazałaś Stuartowi wykraść mapy z klanami Na'vi! Obmyślasz plan jak zaatakować! Kobieto ogarnij się! - nastolatka wbiła w niego swój pusty wzrok - Nie sypiasz, mało jesz. Cały czas siedzisz i myślisz. Ja rozumiem, też ją kocham i za nią tęsknie, ale skoro tamci jej nie zabili to pułkownik wyda taki rozkaz. Więc lepiej od razu pogodzić się

- Wyjdź! - wskazała palcem na drzwi, gdy nastolatek próbował coś jeszcze dodać ta krzyknęła głośniej - WYJDŹ! Nie masz już czego tu szukać, skoro ty już pogodziłeś się z jej śmiercią, to nie masz prawa nazwać się naszym a zwłaszcza jej przyjacielem! 

Summer cała zapłakana zbiegła na dół, skąd poszła w kierunku ratuszu. Tam cudem załapała się na pokład samolotu, i wraz z prezydentem Quaritchem ruszyła na poszukiwania przyjaciółki. Kevin do samego odlotu próbował ją powstrzymać, jednak na marne

Pandora

- Już jesteśmy blisko.. - czuły szept Lo'aka zbudził Autumn ze snu

Właśnie cała rodzina wraz z nastolatką lecieli w odległe tereny, gdzie będą bezpieczni. Ludzie Nieba za wszelką cenę chcą dorwać Jake'a, nawet kosztem jego najbliższych. Lecieli do odosobnionego klanu Metkayina, gdzie liczą na schronienie 

Po przylocie zostali powitani przez tutejszego Olo'eyktana - Tonowari i tego żonę Ronal, czyli Tsahik plemienia. Gdy ostatecznie zgodzono się na pomoc rodzinie Toruk Makto, wtedy wzrok każdego spoczął na nastolatce 

- Jest Strażniczką Równowagi, Eywa ją naznaczyła. - Neytiti zaczęła widząc wzrok wodza i jego żony 

- To niemożliwe, ostatni Strażnik zmarł wieki temu - Tonowari zwrócił się do księżniczki Omaticaya 

Autumn spuściła zakłopotana wzrok na swoje stopy. Ciepły, prawie że gorący złocisty piasek parzył jej delikatne stopy, a szum krystalicznego oceanu uspokajał ją dodając jej tym samym nową siłę do jakichkolwiek działań. Rolan natomiast patrzyła na nią uważnie, podchodziła do niej, obchodziła dookoła by móc lepiej ją zobaczyć. Widziała ją, widziała jej duszę oraz czuła duchową energię Wszechmatki

- Mówią prawdę.. - szepnęła stając naprzeciwko niej, brunetka mocno zadarła głowę do tyłu by móc spojrzeć na Tsahik - Wszechmatka nigdy się nie myli, po tobie widać że kiedyś musi być ten pierwszy raz.. - dodała dalej szepcząc, Autumn poczuła jak do jej oczy nabierają się łzy

Przywykła do docinek ze strony Neteyama i Neytiri, jednak z ust kogoś kompletnie obcego utwierdziło ją w jej własnym przekonaniu. Evans wiedziała że nie nadaje się na kogoś takiego jak Strażnik Równowagi

- Mimo to, możesz zostać.. - dodała tym razem tak by każdy ją słyszał - Ja wraz z moją rodziną będziemy zaszczyceni goszczeniem Eywa'eveng.. - delikatnie skinęła głową i powróciła do swojego męża 

- Tsireya pokaże wam wszystko. Wasze dotychczasowe Mariu. A od jutra zacznie wasz wprowadzać w zwyczaje naszego życia. - mężczyzna wskazał na swoją córkę, która lekko zarumieniona spoglądała na wszystkich dookoła 

Autumn rozejrzała się po przyjaciołach, zatrzymała się jednak na najstarszym dziecko Jake'a. Neteyam również zarumieniony oglądał swoje czteropalczaste stopy, brunetka uśmiechnęła się widząc zakłopotanego Na'vi

Nastoletnia morska Na'vi zaprowadziła całą rodzinę z brunetką do ich chaty stworzonej z elastycznej, szczelnej i wytrzymałej tkaniny które są rozciągane między korzeniami drzew nad brzegiem cudnego oceanu. Jeszcze tego samego wieczoru Autumn wyślizgnęła się z pomieszczenia i udała na brzeg, tam usiadła na piasku a stopy zanurzyła w równie ciepłej wodzie

- Cudownie, prawda? - Lo'ak usiadł obok niej - Czemu wyszłaś? - spytał spoglądając na nią uważnie

Martwił się. I to nie przez daną ojcu obietnicę, a tylko i wyłącznie dlatego że czuł taką potrzebę. Znał ją już jakiś czas, i jest w stanie rozróżnić jej humorki. Ten był jednak dla niego zupełnie nowy. Dziewczyna cała w skowronkach podziwiała nową i równie niezwykłą przyrodę, ale widział w jej oczach pustkę oraz narastający smutek

- Czemu za mną poszedłeś? - nie spojrzała na niego, wciąż w jej głowie plątały się słowa Ronal, jak i Neteyama mówiącego o tym że jej przyjaciel próbował ją zabić  

- Widziałem że wychodzisz, to nowe miejsce i nie chciałem żebyś się zgubiła.. Czy coś.. - odpowiedział delikatnie chlapiąc dłońmi w wodzie 

- Chciałam pobyć sama.. - szepnęła chowając twarz w kolana, które uwcześnię pokurczyła 

- Co mówiłaś? - Lo'ak zerknął na nią niezrozumiale 

- Powiedziałam że fajnie, bo nie jestem sama.. I że mogę z kimś dzielić moje emocje odnośnie.. Odnośnie tego wszystkiego.. - westchnęła wciąż na niego nie patrzyła, czuła do niego swego rodzaju odrazę

- Noo, łaniej niż w lasach chodź niebo to samo.. Babcia mi kiedyś opowiadała że ogólnie planeta, ale mówiła na przykładzie Pandory. Chodzi o to że 

- Proszę cię, przestań. Cieszmy się urokami oceanu bo tylko to nam zostało. - Autumn warknęła na niego 

- Że co? O co ci chodzi? - ten jeszcze bardziej zdezorientowany spojrzał na nią, brunetka również zwróciła swój wzrok w jego kierunku 

- O to że.. Że moi rodzice.. Oni są biologami, jednak przeze mnie nie byli w stanie nigdzie podróżować, a później pojawili się Stuart i Kevin.. Ograniczyli się do lasów, ale to i tak siedzieli w laboratorium.. Chciałabym żeby to zobaczyli.. - westchnęła opierając głowę o ramie Lo'aka

Zapadła między nimi cisza. Dla Lo'aka była ona przyjemna, jednak dla Autumn była męczarnią. Chłopak przysunął się bliżej i objął ją ramieniem


"Widzę cię.."

Pomyślał spoglądając na przysypiającą przyjaciółkę



"Widzę
              cię.."

AVATAROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz