ROZDZIAŁ 22

865 68 8
                                    

ROK 2176
Pandora

PANDORA
Centrum Badawcze

- Czemu to nie działa! - dziewczyna krzyknęła ponownie otwierając klapę 

- Musisz się uspokoić, inaczej to nie pójdzie.. - Edward podszedł do niej i deliktanię pchnął tak by się położyła - Oddychaj, wdech i wydech.. - szepnął - Jeśli będziesz się tak denerwować, to nigdy się nie połączysz. - dodał patrząc na nią prosząco 

- Dobra. - warknęła układając się wygodnie. Starała się oddychać, jednak dziwne uczucie jej nie pomagało - Edward.. - zawołała spokojnie

- Co znowu? - spytał odkładając tablet na stolik obok

- Można jakoś inaczej się połączyć? 

- Słuchaj, ta kapsuła wprowadza cię w stan podobny do śpiączki. Wtedy łączysz się z Avatarem, nie ma innego sposobu. Kapsuła, Avatar. Avatar, kapsuła! - odpowiedział ponownie biorąc za tablet

- No dobrze, a jak by, no nie wiem, ręcznie się uśpić? - spytała, na co Edward spojrzał na nią spod byka

- Ty poważnie teraz mówisz? - spytał poprawiając okulary - Wiesz co, tobie to naprawdę życie nie miłe. Nie zrobię tego! - odpowiedział 

- Proszę. Nie chce by przeze mnie ginęli następni.. - mężczyzna jeszcze chwilę na nią popatrzył i wyszedł

Chwilę później przyszedł z panią doktor Luisą, która prowadzi ją od samego początku życia jej Avatara. Kobieta coś jeszcze szepnęła do mężczyzny i usiadła obok niej

- Autumn. My i tak dość mocno ingerujemy w twój mózg, ale skoro jesteś tego w stu procentach pewna, to zgoda. Podamy ci tabletki które spowolnią bicie twojego serca i w ten sposób zaśniesz i połączysz się z Avatarem. Ale napewno jesteś tego pewna? - obie patrzyły sobie w oczy, brunetka przytaknęła a latynoska wstała i odebrała biały plastikowy kubek od Edwarda - Masz. - westchnęła podając kubek a za nim butelkę wody

PANDORA
KLAN MAANMA'CAY

- Tato.. - Lo'ak szepnął widząc jak Quaritch z uśmiechem na ustach podnosi włócznie. Dziewczyna w tym samym czasie otworzyła oczy i delikatnie spojrzała w kierunku Ossian'a. Mężczyzna również zerknął prosto w mętne oczy dziewczyny 

~ Ossian.. 

Poczuł dziwny dreszcz słysząc głos w swojej głowie, tym samym przypominając sobie tamten sen 

~ Nie jesteś zły..

Wziął głęboki wdech czując jak serce mu przyspiesza 

~ Pomóż nam.. Pomóż mi.. 

Ostrożnie sięgnął po sztylet przymocowany do lewego uda i go sięgnął. Przez przypływ adrenaliny stanął za byłym sojusznikiem i jedną ręką objął jego szyje a drugą wraz ze sztyletem przystawił do klatki piersiowej. Słysząc słowa swoich ludzi, cofnął  się o dwa kroki do tyłu rozglądając się

- Ty sukinsynu, ja cię nauczyłem mówić. Dałem ci ubranie i wolną wole.. A ty? Zdradzasz swój lud? - spytał próbując odciągnąć przyduszającą go rękę

- Nauczyłeś mnie mówić, ale każesz milczeć. Dałeś ubranie, ale nie było ono moje. Dałeś pełną wolną wole, ale mi ją ograniczasz. - zaczął spoglądając w kierunku stojącej już dziewczyny - Masz się teraz za Boga, ale nim nie jesteś. Tam się spójrz! - krzyknął wskazując na Autumn - Tam stoi Bogini, ktoś kto próbuje uniknąć wojen niż je wszczynać! - dodał - Na kolana! - jednym machnięciem ostrego sztyletu rozciął jego brzuch i rzucił na ziemie - Nam się nie ufa. Nas się trzeba bać. - oznajmił po czym usłyszał znajomy krzyk bojowy jego klanu - Uciekajcie! Ja się nimi zajmę.. - zawołał i wrócił się po włócznie po czym ruszył w tłum pragnących zemsty za ich sojusznika 

AVATAROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz