ROZDZIAŁ 7

1.4K 94 6
                                    

ROK 2169
PANDORA

- Przestańcie! - Autumn krzyknęła na Lo'aka i Pająka, którzy jak zwykle kłócili się nad jej głową - Ja żyje, potrafię o siebie zadbać.. - dodała poprawiając zrobione prędzej przez Kiri i Tuk warkoczyki 

- Ta, w tym stroju napewno.. - Lo'ak warknął opierając się o zimną ścianę przyczepy badawczej 

- Co ty od niego chcesz, wyglądam tak jak Pająk, z tym że ja mam cycki przykryte. - odpowiedziała wskazując na beżowy biustonosz, który został lekko zmodyfikowany by wyglądał jak tradycyjna góra u kobiet Na'vi

- Z racji właśnie takiej wyglądasz cudnie, ale zrozum że każdy będzie się za tobą oglądał.. - blondyn również oprał się o ścianę starając się wyglądać poważnie 

- Mówię nie. - nastoletni Na'vi ponownie warknął patrząc na nią spod byka - Ubieraj się. - dodał kiwając głowa w stronę krzesła na którym stał karton z ubraniami po kobietach poległych w bitwie osiemnaście lat temu

- Ja też mówię nie. Jest mi za gorąco! - Autumn rozłożyła ręce i  podeszła bliżej czarnowłosego chłopaka, odchyliła głowę mocniej do tyłu by móc lepiej widzieć jego twarz 

- Nie interesuje mnie to mikrusie. Ubieraj się w normalne ciuchy. - Lo'ak wyprostował się ukazując jednak dość dużą różnice wielkości, brunetka spojrzała przed siebie i widząc jego brzuch załaskotała go. Ten wytrzymał, jedynie delikatnie się uśmiechnął i położył swoją dłoń na głowie przyjaciółki po czym odepchnął ją - Grabisz sobie.. 

- Sam sobie grabisz! - zdenerwowana Autumn wystawiła w jego stronę środkowy palec i wyszła z hukiem zamykając drzwi 

- Ło, się wkurzyła.. - Pająk zaśmiał się krótko, po czym został spiorunowany wściekłym wzrokiem Lo'aka

- Będą się na nią patrzeć. - ten z kolei podszedł do kartonu i próbował coś dla niej znaleść

- No będą, bo jest inna. Na mnie też patrzą, to nieuniknione. Tym bardziej..że.. No wiesz, ty możesz.. A ona jest dziewczyną.. Chodzicie wszędzie razem.. Już plotkują - blondwłosy oberwał zieloną koszulką 

- Przestań. - Na'vi zakończył dyskusje i z pustymi rękoma wyszedł z bazy 

Parę godzin później Autumn siedziała wraz z Kiri i Pająkiem wśród Na'vi. Dziewczyny pomagały Mo'at w przygotowywaniu maści z roślin, blondyn natomiast siedział i obserwował co się dzieje dookoła niego

- Menari - Kiri wskazała na swoje i brunetki oczy 

- Menari - powtórzyła 

- Yey - młoda Na'vi pokazała nastolatce długą prostą drogę

- Yey.. - Autumn powtórzyła parę razy zanim wypowiedziała to poprawnie 

- I co to znaczy? - Mo'at spojrzała na nią przelotnie 

- Droga? - spytała po czym oberwała w ramię od Kiri - Prosto! - poprawiła się masując obolałe miejsce, chwilę później Tsahik opuściła namiot zostawiając młodzież samą 

- Chce być niebieski.. - Pająk przerwał swoją dotychczasową ciszę 

- Że co? - czarnowłosa nastolatka spojrzała na niego - Dlaczego? 

- Niebieski daje bonus do szybkości - blondyn westchnął czując się niezrozumiany 

- Śmieszne. - obie dziewczyny prychnęły i wróciły do nauki języka Na'vi

- Ja poważnie mówię! - dodał rozkładając ręce

- Może kiedyś znajdę niebieską farbę to cię pomaluje - Kiri zaśmiała się ponownie

Parę chwil później młoda Na'vi malowała Pająka, naturalną niebieską farbą stworzoną przez kompozycje kwiatów i owoców znalezionych nieopodal obecnego schronienia dla mieszkańców Pandory. Farba została znaleziona przez Kiri w namiocie swojej babki, więc korzystając z okazji zaczęli przerabianie chłopaka. Nie był on malowany cały, jedynie czarnowłosa namalowała mu paski i pręgi podobne to tych co sama posiada

Malowanie chłopaka przerwała Tuk-Tuk która zawołała siostrę i starszych przyjaciół mówiąc że wojownicy wrócili. Wszyscy udali się w kierunku wejścia do jaskini, rzeczywiście wrócili jednak z lekkimi brakami plus Neteyam został ranny. Oczywiście przez Lo'aka. Jake jak zwykle wygłosił mowę do swoich synów jak do żołnierzy i Neytiri zaprowadziła najstarszego syna do Mo'at

W namiocie Tsahik kazała usiąść obok niej i pokazywała na swoim pierworodnym wnuku co robi, by doprowadzić ciało do regeneracji. Zaistniała sytuacja nie spodobała się trzem osobą, natomiast jedną rozbawiła. Neteyam, Lo'ak i Neytiri spojrzeli na Tsahik wrogo, natomiast Pająk patrząc na minę niebieskiego przyjaciela starał się za wszelką cenę powstrzymać śmiech

- Dotknij tu, i powiedz co czujesz - Mo'at wskazała punkt na plecach wnuka, brunetka niepewnie położyła na nim swoją dłoń

- Zimna.. - szepnął Neteyam lekko się odsuwając 

- Poczułam coś na wzór.. 

- Wzoru - dokończyła za nią najstarsza z zebranych - Dziś wieczorem poćwiczymy Duchowe Uzdrawianie - dodała dokończając smarowanie rany maścią 

Wieczorem jak kazano Autumn w towarzystwie Lo'aka, Pająka oraz Kiri udali się pod Drzewo Dusz. Tam przyjaciele zostawili nastolatkę i poszli odprowadzić blondyna do jego domu. Brunetka podeszła do klęczącej Tsahik i usiadła przy niej przy niej

- Wstań! - ta uderzyła ją w ramie - To święte miejsce, tu nie wolno siedzieć! - dodała wracając do spokojnego wyrazu twarzy. Autumn w ciszy i ze łzami w oczach spowodowanymi bólem, klęknęła - Też bym ci nie radziła, za chwilę będziesz się uczyć. Jednak korzystając z twojego lenistwa musimy wyjaśnić sobie parę spraw. Eywa powiedziała ci że..

- Pozwoli mi żyć, pod warunkiem że będę pełniła rolę Strażniczki Równowagi. Wybrała mnie ponieważ pomimo swojej przynależności do Ludzi Nieba chciałam poznać prawdę i sama zadecydować jacy Na'vi są naprawdę. - powiedziała tyle ile pamiętała 

- Dobrze, a teraz słuchaj. Otrzymałaś dar, niczym nasza Kiri. Możesz leczyć innych, lecz pamiętaj, ciało zawsze się zagoi gorzej jest z duszą. Ty leczysz duszę, bo od duszy się wszystko zaczęło. - starsza kobieta westchnęła i zawoła czterech mężczyzn którzy przynieśli rannego pa'li, czyli Mrocznego Konia - Twoim zadaniem jest go uleczyć a przede wszystkim stwierdzić czy zasługuje na dalsze życie

Autumn niepewnie podeszła do zwierzęcia i położyła swoje, w porównaniu do zwierzęcia, małe dłonie. Zwierzę wydało z siebie odgłos podobny do westchnięcia i położyło smutno łeb na trawie 

- Skub się, zamknij oczy i wycisz się.. - Mo'at odesłała mężczyzn i sama zaczęła kucać i przechodzić na boki dziewczyny wciąż do niej mówiąc 

Brunetka wykonywała jej rozkazy, zamknęła oczy i wsłuchała się w cichnące bicie serca zwierzęcia. Dziewczyna zaczęła się skupiać i myśleć o pomocy dla konia, chwilę później znalazła się w tym samym miejscu, z tym że była sama 

- Jestem.. - szepnęła

- Świetnie, znajdujesz się w Świecie Dusz. Znajdź jej duszę.. - kobieta pogłaskała łeb konia

Jak Tsahik powiedziała, tak Autumn zrobiła. Wszczęła szukanie duszy, błądząc po lesie Pandory. Chwilę później stanęła przed tym samym pa'li, podeszła do niego i zaczęła głaskać

- Jak to jest, że żadne zwierzę nie chce mnie zabić? - spytała mając wciąż zamknięte oczy

- Jesteś przewodniczką, Strażniczką Równowagi. Eywa cię naznaczyła, a więc one nie mogą ci nic zrobić. Ulecz ją..

- Próbuję

Brunetka w zaświatach przejechała ręką po grzbiecie zwierzęcia i dojechała do rany postrzałowej 

- Ludzie jej to zrobili. Jest matką chłopca, długo na niego czekała. Młode schowało się w krzkach i czeka na matkę - Autumn poczuła jak zaczyna jej brakować powietrza, zaczęła się dusić a z nosa i oczu zaczęła lecieć jej krew

- Przestań! - Tsahik oderwała ręce od ciała zwierzęcia, które krótko po tym zmarło 


AVATAROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz