ROZDZIAŁ 12

1.2K 74 31
                                    

ROK 2169
Pandora

- Autumn! - Tuk wpadła do Marui i wskoczyła na odsypiającą wczorajszą sytuację przyjaciółkę - Chodź szybko, Lo'ak się znalazł! - po słowach najmłodszej Na'vi Evans wręcz wybiegła z pomieszczenia i pobiegła w kierunku tłumu

Na samym środku stała Ronal a naprzeciwko niej ludzka kobieta. Brunetka ubrana była w bordową bluzkę na długi rękaw i czarne spodnie, na siebie miała narzucone ponczo a na plecach miała jasnobrązowy plecak. Kobiety rozmawiały w języku Na'vi, natomiast Autumn przyglądała się uważnie kobiecie. Kojarzyła ją, jednak nie mogła sobie przypomnieć skąd

Rezygnując z obserwacji kobiety, zerknęła na Neytiri tulącą młodszego syna, wraz z nią do pleców brata tuliły się Kiri i Tuk. Autumn poczuła ukłucie w sercu gdy chłopak odwrócił głowę w drugą stronę. Chciała do niego podejść i w miarę możliwości rzucić się mu na szyje oraz wyszeptać jak bardzo on jest dla niej ważny

- Autumn! - nastolatka zerknęła na wołającą ją Tsahik, ruszyła w ich stronę - Jest Strażniczką Równowagi, Eywa ją wybrała. - brązowowłosa stając dopiero bezpośrednio przed kobietą ujrzała znajome rysy twarzy 

- Autumn? - kobieta spytała ściągając plecak - To naprawdę ty? - dodała kładąc dłonie na jej ramionach

- Tak, pani Jones.. - nastolatka przytaknęła i obie mocno się przytuliły 

- Co z Summer? - spytała szeptem 

- Dobrze.. - odpowiedziała czując kolejne ukłucie 

PANDORA
(drużyna poszukiwawcza Jake'a Sully'ego)

- Kierunek na południe! - do uszu Summer co chwilę docierały nowe polecenia które wykonywali ci mądrzejsi 

Ona natomiast siedziała przy szklanym okrągłym stole, gdzie wyświetlał się hologram mapy Pandory. Nastolatka obserwował jak Quaritch chodzi dookoła stołu i rozmyśla, blondynka w tym samym czasie przygotowywała dla siebie broń. Była gotowa zabijać każdego napotkanego Na'vi, i osoby współpracujące z nimi

- Nie rozumiem. Trzeba było wybić tamtych leśnych, Tsahik pewnie wie gdzie dokładnie udała się jej córeczka z mężem.. - warknęła i zaczęła celować w kierunku siedzącego Pająka, upomniana przez prezydenta Nowej Ziemi opuściła czarny karabin - Tylko sprawdzałam czy jest wygodna.. - odpowiedziała mierząc ich obojga

- Nie zależy mi na tych głupich niebieskich oszołomach. Chce tego jednego, konkretnego suknisyna! - mężczyzna uderzył pięścią o stół, a hologram zniknął na chwilę po czym wrócił z gorszą jakością 

- To masz pecha, te niebieskie cholerstwa zabrały mi moją przyjaciółkę i nie pójdę spać dopóki one będą żyły.. - warknęła wstając na równe nogi

- Charakterna, takich u was nie ma? - mężczyzna spojrzał na nastolatka i ponownie na blondynkę - Jak ja dorwę Jake'a, tobie pozwolę odstrzelić każdy łeb. Liczę jednak na to byś ostatecznie sie nie wycofała.. 

- Nie bój się, zabije każdego. Nawet dziecko. - odpowiedziała i wyszła z przeszklonego pomieszczenia na statku

Ruszyła w kierunku swojego pokoju, głośno przeklnęła widząc w nim Stuarta. Niezwarzając na niego ściągnęła swoją czarną koszulkę i ubrała czerwoną luźniejszą. Ściągnęła również spodnie i ubrała krótkie spodenki

- Nie musisz tego robić. - Stuart przetarł twarz dłonią i usiadł na niewygodnym pojedyńczym łóżku - To nie dla miękkich dziewczyn

- Brat za brata. Siostra za siostrę. Ten co go widzieliśmy, ma rodzeństwo. Starszego brata i siostrę, oraz młodszą. Zabrał mi przyjaciółkę, która jest mi bliższa niż jakakolwiek, to ja odbiorę mu jakąś siostrę. Zaatakował ciebie, zabiję mu brata. Nie będzie tak ładnie że sobie odpuszczę, bo Autumn żyje. Nie. Jej już nie ma, tak samo jak tego chłopaka. Wygląda jak jeden z nas, ale nim nie jest. To potwór, jak oni.. Czy cywilizowany człowiek syczy? Nie. Czy cywilizowany człowiek chodzi z jakimś kawałkiem szmaty zakrywającą jaja? Nie. - odparła i chwyciła do ręki ostatnią rzecz jaka pozostała jej po Evans - Nawet po mamie tak długo nie płakałam jak po niej. Uwierz mi. Kocham ją, ale jak będzie stawiała opór.. To się nie zawaham. Najpierw ona, później ja. - spojrzała na niego z czerwonymi oczami i wyrzuciła do kosza naszkicowany przez Autumn portret Summer

- Oszalałaś. To mogę powiedzieć głośno. Cierpisz po stracie matki, a Autumn zapełniała jakoś tą pustkę dlatego tak reagujesz. W tym momencie stąpasz po cienkim lodzie między miłością, a obsesją. Nowa Ziemia niszczy człowieka, po tobie to widać. Ojciec doradca prezydenta, matka była szanowaną biolożką. Ona odeszła, wypominasz sobie że to twoja wina bo dzień prędzej nie chciałaś się do niej przytulić. Ojciec jest dla ciebie okropny, masz dopiero szesnaście lat a już trzyma dla ciebie miejsce przy prezydencie. Chce byś była najlepsza, ale nie jesteś i do daje ci kolejny powód by coś sobie robić. Drapiesz się aż do krwi.. Chcesz żeby bolało, ale nie chcesz cierpieć. Autumn cię hamowała.. Twierdzisz że jej już nie ma. Jest, ale czasem warto się zastanowić czemu każdy cię opuszcza.. - Stuart wstał z łóżka - Kochasz ją, ale nigdy jej tego nie powiedziałaś.. Może gdybyś to zrobiła, ona by teraz z nami była, i te całe zamieszanie by nie powstało. - dodał i zostawił blondynkę samą

Ta nic nie mówiła, tylko szybko klęknęła na podłogę i wyjęła skrawek papieru. Widząc narysowaną siebie rozpłakała się. Na szkicu wyglądała na zadowoloną z życia osobę, jednak prawda była inna. Jej ojciec tyran nie dawał jej miłości, wytykiwał jej przez długi czas jak przyniosła złą ocenę. A ona? Zamknięta w swoim pokoju drapała się po rękach i udach, aż czerwone linie zmieniały się w krwawiące kreski..

AVATAROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz