• Rozdział dziewiąty •

45 8 107
                                    

ASTRO

Czasem zastanawiał się, czy nie upadł na głowę. I to już jako niemowlę.

Zbyt często podejmował niesamowicie głupie decyzje. Choć w przypływie optymizmu nazywał głupotę odwagą.

Skąd w jego głowie wzięła się ta myśl? Stąd, że znów udał się na kontynuację swoich badań. W głębi Smoczego Pustkowia.

W tym celu wziął wolne. Nie musiał nikomu się tłumaczyć, skoro tak naprawdę odpowiadał wyłącznie przed królową — a skoro z królową miał bardzo, ale to bardzo bliskie relacje, raczej nie liczył na odmowę. Co najwyżej na rozżalenie z jej strony. Rozumiał, czemu patrzyła na niego z wyrzutem, gdy opuszczał pałac na całą noc. Nie zostało im zbyt wiele czasu. Wraz z końcem lata, dokładnie w Chorsaria ku czci Chorsa, odbywały się Obrady Czterech — a wraz z nimi ślub Lunaris z księciem Solaris Soleilem. Oboje wiedzieli, że po ślubie będą musieli zakończyć to, co budowali przez ostatnie kilka lat, więc teraz chcieli czerpać z siebie nawzajem, ile mogli. Każdej nocy szukali chociaż chwili, by pobyć tylko we dwoje, gdzie nikt ich nie widział. No cóż, chyba że Astro chciał pobyć sam na sam ze sobą. I ze smokami.

Chociaż prawdę mówiąc, w tej chwili wolałby tulić do siebie ukochaną, zamiast wspinać się po skalnej ścianie. Jak na złość padał deszcz, choć nie było to nic nowego w tych stronach. W końcu jaskinie górskich szczytów były idealnymi legowiskami dla burzowych smoków.

Wiedział, jak bardzo niebezpieczne jest zapuszczanie się na tereny smoków. Był w pełni świadom zagrożenia płynącego z ich strony. Smoki zabiły jego rodziców. Smok omal nie zabił jego siostry. Tak naprawdę powinien ich teraz nienawidzić. Ale nie potrafił. Można by powiedzieć, że były jego pierwszą miłością, jeszcze przed magią. Całe dzieciństwo spędził, czytając o smokach — razem z tatą.

 Całe dzieciństwo spędził, czytając o smokach — razem z tatą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Tato, a jak długo żyją smoki? — spytał ośmioletni Astro.

Crescent spojrzał na syna, uśmiechając się do niego. Białe włosy mężczyzny kontrastowały z jego ciemną skórą, a w fioletowych oczach zdawały się błyskać iskierki zainteresowania.

— A dlaczego pytasz?

— Bo jak będę duży, to chciałbym dostać smoka!

— Nie możesz dostać smoka, bo to wolne stworzenie. Nie może być niczyją własnością.

— A co to własność? — Astro wdrapał się na kolana ojca.

— Coś, co do kogoś należy. — Głos Crescenta był głęboki, acz miły dla ucha. Tak brzmieli ludzie, snujący opowieści, których chciało się słuchać.

— Aha. — Astro pokiwał głową ze zrozumieniem. — To ile żyją smoki?

— Czasem sto, a czasami nawet dwieście lat.

Kroniki Lumeny: Księga pierwsza • KsiężycOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz