• Rozdział trzydziesty •

24 7 13
                                    

ASTRO

— Musimy się schować — wyszeptała Crystal.

Czuł je. Zbliżały się, jednak wyrwa nie była na tyle duża, by przedarły się przez nią największe osobniki. Widział jednego smoka. Ale to wystarczyło — wiedział, że za nim polecą kolejne, wszystkie wściekłe. I wyraźnie nasłane przez kogoś innego. Jakie było inne wytłumaczenie tego, że opętane gorączką smoki atakowały ludzi nawet tak bardzo oddalonych od ich terenów?

Ten, kto stworzył chorobę, był za to odpowiedzialny. Ten, kto wywołał Smoczą Furię, musiał niszczyć barierę. Wróg był na ich terenie. A Astro musiał go znaleźć.

Czarodziej spojrzał na siostrę.

Wiedział, że gdy tylko podzieli się tym z Crystal, ona przekaże to pozostałym Siostrom. A wtedy nie będzie w tej walce sam. Ale na razie musieli zniknąć.

— Crys, jak niby chcesz wrócić do domu?

— Najpierw cię odprowadzę.

— Dokąd? I jak mają mnie nie rozpoznać na ulicach?

Crystal machnęła ręką, a schowany za obudowaniem worek uderzył Astro w plecy. Dziewczyna spojrzała w niebo z niepokojem.

— Nie jesteśmy tu bezpieczni. Zdjęli barierę z miasta, bo nikt nie przewidział, że tak szybko będzie potrzebna.

Wiedział, że wypatrywała smoka. Wciąż był jednak daleko. A przynajmniej na tyle, by Astro mógł szybko zmienić ubranie i zasłonić tatuaże pod oczami korektorem do twarzy.

— Dokąd zamierzasz iść?

— Twój dom to jedyne miejsce, które przyszło nam do głowy. Poprosiłam go, żeby stworzył mały schowek na miotły. Wygląda jak idealne miejsce na tajny pokój i w razie najścia powinien być pierwszym celem. Zostaniesz z Gemem, jutro przyniosę ci jedzenie i to, nad czym zdążyłam popracować przez ostatnie noce. — Mówiła szybko, jakby bała się, że nie starczy jej czasu, by wypowiedzieć wszystkie słowa, które cisnęły jej się na usta. Jej dłonie drżały niespokojnie.

Astro złapał jej ręce i zacisnął na nich palce.

— Nic nam nie będzie — powiedział. — Mnie smoki nie zaatakują. Jeśli będziesz ze mną, nic ci nie zrobią.

Crystal zacisnęła usta w wąską kreskę.

— Nie powinnam się tak bać — przyznała zawstydzona. — Chodź, musimy jak najszybciej cię ukryć.

— Crys, przede wszystkim powinnaś wrócić do domu i wznieść barierę. To jest ważniejsze.

— Co? Nie! Muszę cię ukryć, nie możesz być na widoku. Jesteś zbyt rozpoznawalny.

Cóż, zawsze marzył o karierze celebryty...

Znów spojrzał w niebo. Wiatr rozwiewał mu włosy, sprawiając, że część kosmyków przesłaniała mu oczy. Odgarnął je, próbując w ciemnościach dopatrzyć się smoka.

— Idziemy, nie mamy czasu.

— To miała być moja rola — mruknęła pod nosem, jednak i tak ją usłyszał.

Worek zarzuciła na plecy, tworząc z niego plecak, do którego wrzuciła główne elementy przebrania. Jeszcze w takcie zbiegania po schodach zdołała szybko narzucić na siebie sweter z golfem i z pomocą magii umalować twarz, zasłaniając tatuaże. Jedynie blizna pozostawała taka jak zawsze. Astro nie mógł się nadziwić, jak sprawnie niektórzy używali mocy, by w biegu dbać o wygląd.

Wiedział, że wieżowiec zajmuje wielka firma, jednak ze względu na dzisiejsze święto pracownicy nie odbywali nawet zaćmiennej zmiany. Crystal znała drogę i szybko przeprowadzała ich przez kolejne korytarze, drzwi i klatki schodowe, aż w końcu wyszli bocznym wejściem dla osób zatrudnionych.

Kroniki Lumeny: Księga pierwsza • KsiężycOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz