Gdzie San zostaje zatrudniony do ochraniania młodego wokalisty, który zdaje się nie być zbytnio świadom tego, w jak wielkim jest niebezpieczeństwie.
A gdy w końcu cokolwiek zacznie do niego docierać, może być już za późno.
Uwagi: wulgaryzmy, smut, z...
San stał naprzeciwko Taemina po drugiej stronie biurka, trzymając delikatnie dłoń na ramieniu Wooyounga, pomagając mu się uspokoić. Lee patrzył teraz w telefon chłopaka, przyglądając się coraz to intensywniej wiadomości, którą dostał.
- Na pewno nie kojarzysz tego numeru? - dopytał wyraźnie zdenerwowany. Wooyoung zaprzeczył, nie mając nawet siły wydusić z siebie jednego słowa.
Musieli odpuścić sobie dziś ćwiczenia ze względu na jego stan. Chłopak był bliski omdlenia i blady jak trup, San nie miał wątpliwości, że jest to coś czym powinien się zająć.
- Nie chcę póki co mieszać w to policji, to może tylko wyjść nam na niekorzyść. San, dasz radę coś na to zaradzić? - zapytał z nadzieją.
- Mógłbym skontaktować się ze starym znajomym. Zobaczę co da się zrobić i spróbujemy jakoś namierzyć czyj to numer. Ale niczego nie obiecuję. Nie umiem się w to bawić.
- Dziękuję.
- Dobrze byłoby sprawdzić nagrania z kamer. Nie będę zdziwiony jak znowu nic nie znajdziemy, ale spróbować można...
- Jasne. Jadę od razu, a ty zajmij się Wooyoungiem, dobrze?
San przytaknął i obserwował jak Taemin zmierza w stronę wyjścia. Następnie spojrzał znów na chłopaka, który oddychał głęboko, wpatrzony w blat przed sobą. Taki stan przerażał Sana najbardziej. Było widać, że coś jest nie tak, bez problemu mógł to stwierdzić. Przykucnął z boku, spoglądając ze zmartwieniem na chłopaka, który naprawdę starał się ukryć drżenie własnych dłoni.
- Wooyoung. - zaczął cicho. - Wiesz, że dopóki jesteś z nami, jesteś bezpieczny. Nic ci nie grozi. Znajdziemy tego, który cię śledzi i dopilnujemy, by go zamknęli. Do tego czasu cały czas będę obok. - ułożył delikatnie dłoń na udzie chłopaka, ale ten zaraz potem ją strącił.
- Nie dotykaj mnie.
San podniósł się powoli z cichym westchnieniem. Z jednej strony chciał jakoś dodać otuchy Wooyoungowi, ale z drugiej musiał trzymać dystans, by upewnić go, że jego zamiary są czyste. Coś czuł, że będzie to dość duże wyzwanie.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Możliwe, że Wooyoung był zbyt chłodny wobec Sana. Może nie powinien tak reagować, kiedy starszy widocznie chciał mu jedynie pomóc. Ale nikt nie mógł go winić, kiedy był w takim a nie innym stanie, a myśl o otrzymanej wiadomości odbierała mu rozum.
Bo oznaczało to, że ten, który śledzi go od jakiegoś czasu, już wie gdzie jest. To znaczy, że wie gdzie go szukać. Dlaczego w innym przypadku wysyłał by mu zdjęcie przedstawiające dom Sana? Jedno było pewne, musieli mieć się na baczności. Teraz byli już pewni, że kimkolwiek był ten człowiek, nie tylko chciał skrzywdzić Wooyounga, ale najwyraźniej miał z nim jakieś chore fantazje.
San dał mu spokój. Nie narzucał się, nie odzywał się niepotrzebnie. Gdy Jung się uspokoił, wrócili do pracy, choć starszy wiedział, że muszą być ostrożni. Mimo że sam obawiał się tego, co przyniosą kolejne dni, musiał jakoś zapewnić Wooyounga, że nie ma się czego obawiać. W końcu od tego był. Miał mu zapewnić bezpieczeństwo. Na ten moment mógł jedynie chodzić za nim niczym pies i obserwować, licząc, że humory chłopaka w końcu przejdą i będą mogli na spokojnie porozmawiać. W międzyczasie, kiedy ten był w studiu, postanowił skontaktować się ze znajomym, o którym mówił Taeminowi. Jeśli San dobrze pamiętał, pracował jako prywatny detektyw, więc mógł im sporo pomóc. Przy pierwszej lepszej okazji odszedł na chwilę od wokalisty, bu wykonać telefon. Był to moment, kiedy to Wooyoung zwrócił na niego swoją uwagę. Korzystając z tego, że nie jest obserwowany, sam zaczął analizować Sana, jakby widział go po raz pierwszy. Jego troskliwość wybijała go z rytmu, sprawiała, że jego przypuszczenia były wręcz głupie. Jednak mimo to nie potrafił się ich pozbyć.