Mimo że Wooyoung zdawał się trochę rozluźnić podczas ćwiczeń, San wciąż widział niepokój w jego oczach, a także mowie ciała. Nawet jeśli był obok, Wooyoung wciąż był ostrożny. I to sprawiało, że San znowu czuł się źle. Sam dał mu powód, by tak się czuć, sam przyznał, że nie powinien czuć się bezpieczny, nawet z nim.
Westchnął cicho, na powracające wspomnienia dzisiejszej nocy, kiedy czuł jednocześnie dyskomfort, ale też ciepło, którego myślał, że nigdy nie zyska. Jego uczucia, zamiast wygasać, rosły z każdym dniem i bał się, że kiedyś zrobi przez to coś głupiego.
Wooyoung usiadł obok niego, biorąc do ręki puszkę z napojem, który dał mu wcześniej San. Faktycznie ten mały gest sprawił uśmiech na twarzy chłopaka. San był typem osoby, która dba o takie rzeczy, nawet jeśli pozornie mogą one nic nie znaczyć. To dało Wooyoungowi do myślenia, że San nie widzi w nim tylko wokalisty, którego musi chronić. Dostrzegł w nim coś więcej, właśnie przez te małe rzeczy.
Na sali rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu, na co Wooyoung podniósł się nieco zaskoczony. Odszedł parę kroków i odebrał połączenie, a San obserwował go uważnie, widząc coś dziwnego w jego mimice.
- Halo? - odezwał się do słuchawki, a następnie zapadła dość długa cisza. Następnym co San zobaczył to telefon wypuszczony z ręki, upadający z hukiem na podłogę.
Podniósł się od razu, chcąc dowiedzieć się z co się stało. Dlaczego Wooyoung tak zareagował? Kto do niego dzwonił?
- Kto to był? - zapytał zaniepokojony.
- Moja mama... - odpowiedział, będąc w szoku. Coś podpowiadało Sanowi, że to, co usłyszy nie będzie dobrą wieścią.
- Co powiedziała? Dlaczego jesteś taki blady?
- Dziadek trafił do szpitala... Miał udar...
- Ale wszystko z nim w porządku?
- On... - niestety San wiedział już, co Wooyoung próbuje powiedzieć. Chciał objąć chłopaka, dodać mu jakoś otuchy, ale ten odsunął się. - To takie nierealne... Nie potrafię przyjąć tego do wiadomości...
- Wooyoung, bardzo mi przykro. - powiedział San, starając się jakoś dotrzeć do młodszego.
- Pójdę do toalety... Zaraz wracam. - oznajmił, po czym skierował się w stronę wyjścia z sali.
San oczywiście poszedł za nim, nie mogąc pozwolić, by w tym stanie zniknął mu z oczu. Dobrze wiedział, w jakim szoku jest teraz chłopak i jak się teraz czuje. On sam długo nie mógł pogodzić się ze śmiercią bliskich.
Wyszedł na korytarz, od razu zauważając Wooyounga, który zamiast kierować się w stronę łazienki, stał w miejscu, podpierając się ręką ściany. Było mu go bardzo szkoda. Nim ten zdążył stracić równowagę i upaść, San znalazł się tuż przy nim i objął go delikatnie, kucając razem z nim, kiedy chłopak trzymał się mocno jego ramienia i oddychał płytko.
- T-To takie dziwne. - mówił cicho. - Takie naturalne, a mimo to szokujące...
- Oddychaj, Woo. Wiem, że to niełatwe, ale najpierw się uspokój. Zawiozę cię później do domu.
- Nie widziałem go od kilku miesięcy... Dlaczego teraz? Dlaczego w takim momencie?
- Wooyoung, proszę, uspokój się. - San zaczął się denerwować, kiedy całe ciało chłopaka zaczęło drżeć.
- Czy to jakaś kara od losu za to, że jestem taką świnią?
- Nie mów tak.
- Czemu zaprzeczasz? Ty powinieneś jako pierwszy się ze mną zgodzić. Jestem wrednym i aroganckim egoistą...
CZYTASZ
bodyguard • woosan ✓
FanfictionGdzie San zostaje zatrudniony do ochraniania młodego wokalisty, który zdaje się nie być zbytnio świadom tego, w jak wielkim jest niebezpieczeństwie. A gdy w końcu cokolwiek zacznie do niego docierać, może być już za późno. Uwagi: wulgaryzmy, smut, z...