Wooyoung miał okazję pospać trochę dłużej, a San, wiedząc chłopak ostatnio ciężko pracował, nie budził go. Sam nie spał dłużej niż do 9:00. Wstał, umył się i zerkając na zegarek skierował się do kuchni, mając w planach przyrządzić coś ciekawego na śniadanie, zarówno dla siebie, jak i dla Wooyounga.
Za jakiś czas zajrzał mimo wszystko do pokoju młodszego, by sprawdzić, czy ten przypadkiem się już nie obudził. Uchylił delikatnie drzwi, zauważając Wooyounga rozłożonego na całym łóżku w dość dziwnej pozycji, jak dla niego. Nie budził go, choć wolałby, żeby wstał niebawem i zjadł z nim śniadanie. W innym wypadku musiałby sobie odgrzać, a to już nie smakowało by tak samo.
Prawda jednak była taka, że Wooyoung nie spał. Słysząc kroki na korytarzu jedynie ułożył się z powrotem w swojej stałej pozycji i zamknął oczy, panując nad swoją mimiką. Jeszcze chwila, a pewnie wybuchnąłby śmiechem.
Kiedy jednak San odszedł, podniósł się powoli, zerkając na telefon, gdzie prowadził rozmowę z Yeosangiem odnośnie ich dzisiejszego wyjścia. Miał się zjawić również Yeonjun, który także należał do zespołu. Wooyoung cieszył się na myśl o spotkaniu we trójkę. Ostatnio nie mieli na to zbyt wiele okazji.
Spojrzał na przedmiot leżący na szafce. Tak naprawdę rozważał opcję, by po prostu go nie zakładać i cieszyć się wolnością od Sana, ale z drugiej strony, jeśli coś by się stało, byłaby to wyłącznie jego wina, że San nie mógł dotrzeć do niego na czas. Mimo wszystko wciąż istniało ryzyko. A on obiecał, że będzie ostrożny.
Koło godziny 10:00 zwlókł się w końcu z łóżka i poszedł wziąć krótki prysznic. Nie zdecydował jeszcze, co założyć na swoje wyjście, ale zapewne nie będzie się nad tym zbyt długo zastanawiał. W końcu mieli wyjść w swoim stałym towarzystwie i póki co nie było mowy o żadnych tłocznych miejscach. Nie oznaczało to wcale, że nie zamierzał się wystroić. Przynajmniej trochę.
Przeszedł do salonu, skąd wyczuł zapach śniadania przyrządzonego przez Sana, na co jego żołądek sam się odezwał. Przywitał się jeszcze z Nero, który widząc go podniósł się ze swojego miejsca, machając ogonem. Wyglądało na to, że pies naprawdę go polubił.
- Ładnie pachnie. - powiedział od razu po wejściu do kuchni. San odwrócił się, słysząc jego głos i posłał mu bardzo delikatny i ciepły uśmiech.
- Dzień dobry. - przywitał się w odpowiedzi. - Jak się spało?
- Chyba dawno nie byłem tak wyspany. - przeciągnął się leniwie. San był szczęśliwy, że Wooyoung rozmawia z nim w ten sposób i najwidoczniej ma dobry humor.
- O której wychodzisz? - zapytał nakładając dwie porcje na talerze.
- Jeszcze nie wiem. Yeosang mówił, że muszą coś załatwić w wytwórni. A i tak będę musiał się ogarnąć.
- Myślę, że twoja obecna fryzura będzie idealna na wyjście. - prychnął, a Wooyoung mimowolnie wyciągnął telefon, by zobaczyć swoją głowę.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne. - przeczesał ciemne kosmyki kilka razy i spojrzał na talerz, czując jak jego żołądek domaga się jedzenia. - Nie wiedziałem, że dobrze tak gotujesz.
- Zginąłbym bez tego. - zaśmiał się San, zajmując miejsce naprzeciwko. - Żyjąc samemu nauczyłem się wiele rzeczy.
- Oh, no tak. Wcześniej ktoś za ciebie gotował? - spytał zaciekawiony poruszonym tematem.
- Zazwyczaj jadałem śniadania na mieście, kiedy jechałem do pracy. Nie chciałem specjalnie budzić... - zatrzymał się na chwilę, zdając sobie sprawę o kim teraz rozmawiają.
CZYTASZ
bodyguard • woosan ✓
FanfictionGdzie San zostaje zatrudniony do ochraniania młodego wokalisty, który zdaje się nie być zbytnio świadom tego, w jak wielkim jest niebezpieczeństwie. A gdy w końcu cokolwiek zacznie do niego docierać, może być już za późno. Uwagi: wulgaryzmy, smut, z...